wtorek, 22 kwietnia 2014

Od Jeremiego

  Wydawałoby się, że niby tak łatwo zapomnieć. Że miłość mija tak szybko, jak się pojawia. Ja też tak zawsze myślałem. Aż do teraz.
  Wściekły zgrzytałem zębami. Johna... To musiała być przeszłość. Jednak moje myśli nie mogły się od niej uwolnić.
  Wczoraj wyciągnąłem niezbyt chętnego Christiana do miasta. Bał się zostawić Akkie, jednak siostra czuła się dobrze. Spała i widać koszmary jej nie dręczyły. Jednak Christian zamknął dokładnie drzwi i okna, aby nikt nie wszedł do środka, choć wyczuwałem, że chodziło bardziej o to, aby jej coś nie trafiło i nie zwiała.
  Idąc chodnikiem spotkaliśmy Lacey! Zarumieniła się na widok Christiana i bąknęła pod nosem coś w stylu "Jestem z wizytą u cioci",  choć podejrzewałem, że chodzi tu raczej o Chrisa. Żal mi było tych wszystkich dziewczyn które się w nim kochały. Może powinienem mu założyć maskę? Miłością Christiana była tylko Akkie, jakąkolwiek. Kochał ją jak siostrę, przyjaciółkę i pewnie nawet coś więcej.
  Między naszą trójką zapadła niezręczna cisza. Christian miał swój świat. Pewnie martwił się o Akkie. Mnie dopadło nagle przygnębienie. Wydawało mi się, że blondynka idąca ulicą to Johanna i miałem ochotę za nią pobiec. W ostatniej chwili się powstrzymałem, a moje serce naszło okropne rozczarowanie gdy się odwróciła.
- To ja już może pójdę - bąknęła Lacey.
Zatrzymałem ją.
- Nie. Choć z nami.
Uniosła brwi.
- Jerry daj jej spokój. Jest z wizytą u ciotki, a robi się późno. Ciocia nie będzie się martwić? - odezwał się nagle Christian. Nie wiedziałem czy mówił to złośliwie.
 Lacey się skurczyła, a mi się jej nagle zrobiło żal. Wstawiłem się za fioletowo - włosom dziewczynę.
- Daj jej spokój Chris. Jest już dużą dziewczynką.
Christian wzruszył ramionami i ruszył przed siebie. Lacey posłała mi wdzięczna uśmiech. Mrugnąłem do niej porozumiewawczo.
   Po paru minutach weszliśmy do budynku. Miałem nadzieję, że Christian trochę się rozerwie. Gdy usiedliśmy, podeszła do nas kelnerka.
- Co podać? - zapytała młoda dziewczyna wbijając we mnie wzrok.
Uśmiechnąłem się szeroko, a ona spuściła wzrok i zarumieniła się. Stłumiłem śmiech.
 - Coś mocnego i dobrego - powiedziałem. - A jak masz na imię?
- Sara... - zaczęła dziewczyna, lecz Chris widząc co się dzieje, musiał oczywiście zepsuć mi zabawę.
- Dziękujemy pani. Będziemy bardzo wdzięczni, jeśli zrealizuje pani nasze zamówienie - powiedział znużony.
Zmieszana kelnerka odeszła, a ja zły wbiłem wzrok w Chistiana.
- Czemu musisz mi psuć zabawę?
- Obawiam się o życie tej pięknej pani - mruknął.
Zaciekawiona Lacey wyprostowała się i przysłuchiwała się nam bardziej.
- Ona się we mnie nie zakocha od pierwszego wejrzenia - mruknąłem zrezygnowany.
- Wolałem nie ryzykować. Pożerała cię wzrokiem. Zaraz pomyślę, że zostawiłeś Johnę, aby podrywać inne.
Spiorunowałem go wzrokiem i zacisnąłem szczękę. Widząc moją minę przewrócił oczami.
- Za to ty dobierasz się do mojej siostry, zboczeńcu. Jesteś z nią spokrewniony, nie zapominaj o tym!
Christian chciał się odgryźć, ale nie zdążył. Lacey go uciszyła i pokazała dyskretnie ręką na jakaś dziewczynę.
-Chris ona się patrzy na ciebie odkąd tu weszliśmy.
- Widać jest taki piękny - mruknąłem.
Christian nie zareagował na zaczepkę.
- Jakie ma włosy? - zapytał cicho.
- Niebieskie - odpowiedziała Lacey.
Christain przymknął oczy i podniósł się.
  Odwróciłem się. Podszedł do istotnie dziewczyny o niebieskich włosach. Po chwili podniosła się bez słowa i poszła za nim. Zniknęli za korytarzem.
  Kelnerka przyniosła drinki. Popatrzyła się na mnie i uśmiechnęła się. Otwarła usta, żeby coś powiedzieć, ale ktoś ją zawołał. Z żalem odwróciła się ode mnie i poszła.
  Lacey patrzyła przygnębiona na wirujące pary. Nie wahałem się długo. Wstałem i złapałem ją za ręke.
- Choć. Zatańczmy - powiedziałem cicho.
Zaskoczona Lacey uśmiechnęła się do mnie wstydliwie i spuściła wzrok. Miałem wrażenie, że się rumieni, ale w środku panował półmrok, więc nic nie widziałem.
   Zręcznie prowadziłem Lacey. Tańczyliśmy do jakiegoś skocznego, energicznego kawałka. Nie mogłem się uwolnić od porównać z Johanną... Johna poruszała się jak dzika tygrysica. Lacey raczej jak jaszczurka.
 Światło się zmieniło. Niechętnie rozpoznałem wolny kawałek. Nie miałem ochoty go tańczyć z Lacey, ale widziałem, że dziewczyna była przybita z powodu Chrisa. Wziąłem ją więc w ramiona i zaczęliśmy tańczyć.
 Gdzieś w połowie szepnęła mi do ucha.
-  Tamte dziewczyny patrzą na mnie, jakby chciały mnie zabić. Mam się bać?
Zaśmiałem się cicho.
- Nie przejmuj się - okręciłem ją wokół własnej osi.
 Uśmiechnęła się lekko.  Wieczór był nawet udany.
    Potem zrobiło się ciekawiej. Piliśmy coraz więcej, a ja coraz mniej nad sobą panowałem. Impreza się rozkręcała. Lacey śmiała się z niewiadomego powodu, a ja jej towarzyszyłem.
- Choć, poszukamy jakieś łazienki - powiedziała.
Zgodziłem się i poszedłem za nią. Znaleźliśmy się w jakimś ciemnym i długim korytarzu. Co parę metrów z dwóch stron umieszczone były drzwi.
  Jęki i odgłosy które po chwili usłyszeliśmy świadczyły jasno o co chodzi. Ja jednak potrafiłem się tylko śmiać.
- Tam - wskazała palcem Lacey jakieś drzwi.
Weszliśmy tam zataczając się. To nie był WC, ale szybko o tym zapomnieliśmy.
 Chciało mi się okropnie spać. Oparłem się o ścianę i przymknąłem powieki, gdy nagle poczułem czyjeś dłonie i oddech na twarzy.
 Instynktownie przyciągnąłem  "tego kogoś" do siebie. Poczułem czyjeś usta na swoich. Damskie. Odwzajemniłem pocałunek, a w moich myślach od razu pojawiła się Johanna.
 Jednak gdy otworzyłem oczy, zamiast blond zobaczyłem fiolet.
   Bolesne rozczarowanie orzeźwiło mnie. Co ja robię? - pomyślałem. Odsunąłem od siebie delikatnie Lacey.
- Przepraszam... - szepnąłem z bólem, a ona zarumieniona, zagubiona i zmieszana patrzyła w ziemię - Nie mogę.
Nie byłem tak bardzo pijany. Odnalazłem wyjście. Nagle wpadłem na Christiana. Miał dziwną minę, ale powiedział.
- Pora wracać.
Westchnąłem i skinąłem głową.
Zawsze musiałem się wpakować w takie bagno.
































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz