Usiadł na brzegu łóżka i zapytał.
-Jak sie czujesz?
Spojrzałam na niego a potem na sufit. Aron.. Aron.. Elanor.. te dzieci... Co to oznaczało?
-Powiedz mi co o mnie wiesz. -wyszeptałam ze łzami w oczach.
Wyczułam że go zaskoczyłam. I dobrze. W końcu ktoś inny był zaskoczony a nie ja. Odkąd sie obudziłam po utraceniu pamięci każdy dzień przynosi mi niespodzianki. Przeważnie nie są one miłe.
-Nazywasz się Akkie winchester...
-Kim są moi rodzice?-zapytałam.
-To skomplikowane. Biologicznymi są Joel i Elanor ale prawnie twoim ojcem jest Peter.
Elanor. Zamarłam.
-Elanor..
Nagle zobaczyłam w ciemnym kącie pokoju zjawę.
Tę sama co mnie zaatakowała i weszła w moje ciało. Od wypadku samochodowego trzymała sie na uboczu.
Patrzyłam sie na nią przerażona.
-Akkie?-zapytał Christian.
-Zostaw mnie.. proszę..-wyszeptałam.
Sama nie wiem czy powiedziałam to do tej zjawy czy do Christiana. Zjawa wyszczerzyła swoje ostre zęby a Christian zmieszany wstał. Zwinęłam sie w kłębek i zamknęłam oczy. Leżałam przodem i do zjawy i do Christiana.
-Co sie stało?
-One.. są wszędzie..-wyszeptałam.
-Czyli kto? Jacy "one"?
-Te zjawy.. one... nie dają mi spokoju.. zostawcie mnie...
Otworzyłam oczy. Były pełne łez. Christian rozejrzał sie po pokoju lecz niczego nie zobaczył.
-Nic tu nie widzę.. spokojnie jesteś bezpieczna.
Dotknął wahając się mojego policzka i otarł łzy. Zjawa znikła.
-Dziękuję.
Kiedy zostałam sama postarałam sie zasnąć.
***
Obudziłam sie kilka godzin później. Nadal było ciemno. Wstałam i poszłam do kuchni. Musiałam sie czegoś napić.
Nalałam sobie wody w szklankę i napiłam sie. Nagle drzwi sie zatrzasnęły. Upuściłam szklankę. Szkoło rozprysło się po podłodze. Zobaczyłam ją. Stała w kącie. Zaczęła sie do mnie zbliżać. Ruszyłam w stronę drzwi. Były zamknięte. Waliłam w nie i krzyczałam. Byłam przerażona.
Zjawa zbliżała sie do mnie i teraz czułam jej chłodny oddech na plecach. Nagle drzwi ustąpiły a ja wpadłam w ramiona Christiana. zjawa znikła. On pewnie jej i tak nie zobaczył.
-Cii.. spokojnie. Już wszystko dobrze.-powiedział.
Jednak ja wiedziałam ze to nie koniec. To coś po mnie wróci. A wtedy może być za późno. Stawało się coraz bardziej niebezpieczne. Tak jakby było zdesperowane. Kolejnego ataku mogę nie przeżyć. byłam tego w stu procentach pewna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz