niedziela, 20 kwietnia 2014

Od Christiana

  To było coś nie do wytrzymania, gdy patrzyłem jak Akkie cierpi. Cały się spiąłem. Jeszcze ta sytuacja z Sashą... To była ciężka sprawa, sprzed laty. Na razie nie chciałem rozdrapywać starych ran. Po prostu wyłączałem się na imię "Sasha".
  Nie wiedziałem, jak przekonać Akkie, że nie jestem mordercą. To zaczynało się robić nużące. Zaniepokojony wpatrywałem się w nią, gdy szeptała cały czas  "zostawcie mnie".  Podejrzewałem, że to nie do nas mówi, bo miała zamknięte oczy i była skupiona wyłącznie na sobie.
 Popatrzyłem na Jeremiego. Z bólem wpatrywał się w nią kręcąc głową.
- Może ona na serio zwariowała, Christian?
- Może... - mruknąłem, choć w to nie wierzyłem. - W każdym razie... - dodałem szeptem przysuwając się do Jerry'ego. - Myślę, że oni nie traktują jej tu dobrze. To nie jest normalny psychiatryk.
 Pokazałem palcem przez małe okienko na podwórko. Jacyś dwaj umięśnieni faceci, popychali brutalnie starszą kobietę, która raczej nic im nie zrobiła.
 Jeremy zagryzł wargę.
- Sądzisz, że da się coś zrobić?
- Posłuchaj. Nie wydobędziemy jej stąd ot tak..
- Kolejna brutalna akcja? - błysnął zębami Jeremy, jednak widziałem zmęczenie na jego twarzy. Nadal nie mogłem zapomnieć o tej akcji z nożem w samochodzie. Co to było?
 Jednak teraz wstałem,chodząc po pomieszczeniu. Nie zapominałem, że tu są kamery. Usiadłem koło Akkie i objąłem ją. Zaczęła piszczeć.
- Zostaw mnie morderco, zostaw!!
- Akkie cicho... Ja ci pomogę. My ci pomożemy. Wiemy kim byłaś przed... wypadkiem. Ten doktor był zły. Zrobił ci krzywdę. Nie jesteś żadnym obiektem z numerkami, tylko Akkie Winchester - mówiłem cicho.
 Ona nadal krzyczała, ale już ciszej i mniej przekonująco.
W pewnym momencie zamilkła. Gdy przytuliłem ją mocniej, nie ruszała się. Była jaka zimna bryła kamienia. Zaniepokojony wpatrywałem się w jej dziwne oczy, z rozszerzonymi źrenicami. Podawali jej tu jakieś narkotyki? Leki odurzające? W każdym razie... Coś szkodliwego...?
  Zgrzytnąłem zębami. Akkie po chwili osunęła się w moje ramiona, mrucząc "zostawcie mnie, odejdźcie".
Pierwszy raz życiu, zachciało mi się płakać. Zawsze byłem twardy, ale teraz nie mogłem znieść jej widoku.
- Wiejemy? - zapytał bezgłośnie Jerry.
Skinąłem głową i popatrzyłem na kamerkę.
Jeremy zrozumiał przekaz. Odjął zwinięty kłębek mojej koszulki, od rany  i wspiął się na łóżko. Wszedł na ramę i wychylił się tak, że zatkał obiektyw kamerki.
  Wtedy ja się poderwałem. Nieprzytomną z prochów Akkie wziąłem delikatnie na ręce. Wiedziałem, że będzie mi trudniej biec, ale nie chciałem jej przerzucać przez ramię jak worek ziemniaków.
 Puściłem się pędem. Usłyszałem, jak ochroniarze zaczynają biec za mną. Za sobą widziałem Jera. Zagryzłem wargę. Musiałem zdążyć do auta, musiałem...
  Miałem nadzieję, że nam się uda i zwiejemy. Oby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz