wtorek, 15 kwietnia 2014

Od Johanny






-W jakim jest stanie?-Spytała ta wysoka.
-Gorszym od Jeremiego. Stan się pogarsza. -Mówi Kate.
-To wszystko przez jednego z demonów. Zatrzymał się tutaj, ale na razie zniknął, wie że go widzę, mogę go zabić bez problemów dlatego że jestem aniołem. -Uśmiechnęła się wysoka.
-Tak, masz rację. Ale Jeremy dochodzi do siebie dość szybko, nic mu nie będzie. Rany szybko się goją, wyjdzie z tego cały i zdrowy.
-Ale... wszystko... będzie z nim dobrze?-Odezwałam się wygrzebując spod kołdry.
-Tak. Ty się lepiej zajmij sobą, bo nie będzie z tobą najlepiej, jeśli Jeremy nie wyjdzie cało. Ty będziesz to jeszcze kilka dni przeżywała.
-Dlatego że... jest...
-Jest twoim aniołem stróżem, a ty go kochasz, jeśli byś go nie kochała, nie odczuwałabyś tego co on przeżywał w ostatnich...
-Ale... będzie dobrze z nim?
-Ech.-Uśmiechnęła się szeroko Kate.- Nie obchodzi cię ani trochę co z tobą?
-Nie.-Wzruszyłam ramionami.
Zaśmiała się i zwróciła do wysokiej.
-Porozmawiaj z nią o...
-Tak, jasne. -Skinęła głową posłusznie.
Sprawiała wrażenie jakby była z wojska. Usiadła koło mnie i spojrzała w oczy.
-Co cię zaatakowało?-Spytała jak na przesłuchaniu.
-Nie wiem.
-Odpowiedz prosto, i na temat. Chcesz żyć, to mi wyśpiewaj wszystko.
-Nie wiem co mnie zaatakowało. To było za szybkie, nie mogłam tego zobaczyć.
-Pokaż mi zadrapanie. -Mówi.
Podwinęłam lekko bluzkę i podejrzanie się w nią wpatrywałam.
-Tak jak myślałam, demon. No, módl się by Jeremy szybko wyzdrowiał, bo jesteś łatwym celem.
-Ale na razie jesteś ty, widzę, że się ciebie boją.
-No, tak. Jestem specjalnie wyszkolona do zabijania takich jak oni, czarownice szczególnie są stworzone do zabijania demonów, jesteś początkująca, więc mogą cię zaatakować. Boja się także Kate, lub jakiegokolwiek innego anioła. Czarownice to jedne z bardzo dobrych zabójców jeśli chodzi o odległość i te wasze czary mary. -Mrugneła do mnie z uśmiechem.
-A sprawiasz wrażenie ''znajdę cię i zabiję''. -Rzuciłam złośliwie.
-Och, widze że Kate miała rację, złośliwa to ty potrafisz być.
-I namolna, wredna, wiesz, takie tam moje plusy. -Uśmiechnęłam się do niej a jej widać podobał się mój charakter.
-No! Nareszcie ktoś, kto ma charakterek. -Wstała.-Nazywam się Mara, tak dla jasności, bo ja już twoje imię znam.
Kiwnęłam jej głową i odwróciłam wzrok, bo ślad po udrapaniu znów mnie zabolał.
-Musisz być przygotowana na takie akcje, po prostu leż w łóżku, i jeśli coś będzie nie tak w myślach powiedz słowa jakie chcesz użyć na demona, jedne działają, i jedne go zabiją przez czarownice. Wiesz jaki.
-Tak. -Wycedziłam przez ból.
   Ona nie robiła sobie nic z tego, że cierpię. No tak, co miałaby zrobić? Ją to nie dotyczy, robi swoje, widziała gorsze rzeczy od rany na brzuchu od pieprzonego demona, na tą chwile, to po prostu nic. Poszła do kuchni. Miała czarne rurki, czarne długie szpile i skórzaną kurtkę. Wróciła do mnie ze szklanką z (jak zauważyłam) winem.
-Skąd tam się wzięło wino?-Zapytałam z kpiącym uśmiechem.
-Przyniosłam, może będziesz chciała się napić, przecież za tydzień masz urodzinki, nieprawdaż?
No tak, tyle się działo, że zapomniałam o tym najgorszym dniu. Nigdy ich nie obchodziłam, nie chciałam by świętowano w jakikolwiek sposób ten dzień, po prostu zawsze wybierałam się na jakieś imprezy ze znajomymi. Ale w tym momencie, będę sama i będę zadowalała się winem od Mary. Przeniosłam się na kanapę, już nie bolało mnie tak bardzo.
-Nie boli cię dlatego, że upierdzielił cię demon, tylko dlatego że tęsknisz. To tak też działa.
-Jasne. Bardzo zabawne.
-No tęsknisz, i sie boisz, prawda?
Zmrużyłam oczy. Spojrzałam na nią i powiedziałam.
-Coś masz na myśli?-Poddenerwowana zareagowałam.
-Nic,nic, tylko tak pytam.
-Chcę zostać sama, pozwolisz?
-Nie, bo wtedy będziesz dręczona przez demona, na razie MOIM zadaniem jest pilnowanie cię dopóty nie zjawi się twój stróż.
-Super! Więc dzień w dzień będziesz ze mną przesiadywać?-Skomentowałam niezadowolona.
-Wolałabyś żeby był tu Jeremy, co?
-Tak, wolałabym.-Skinęłam głową.
Zaśmiała się i odłożyła kieliszek z resztką wina.
-No dobra, to ja lecę. Jakby co, to przyjdę kiedy wyczuję demona, mam wyczulony węch na te małe pipidułki.-Wyszła zadowolona z siebie i zamknęła drzwi. -Jakby chciał do niej ktoś wejść, to go wpuśćcie, ale upewnijcie się że ona sama tego chce.Na razie jest bezpieczna od demona, na jakieś dwa / trzy dni. -Usłyszałam jak mówi do strażników i odeszła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz