sobota, 19 kwietnia 2014

Od Akkie

Psychika mi siadała. Jednak.. starłam się uspokoić. Zjawy odpuściły. Nadal szeptały ale nie dotykały mnie ani nie raniły. Dziś w nagrodę mogłam iść na świetlice. cała rozbita od środka siedziałam przy sto i wpatrywałam się w okno. Nagle zjawy zaczęły mnie atakować. Zaczęłam krzyczeć i rzucać krzesłami. Pacjenci się przestraszyli. Ochrona interweniowała. Chcieli zabrać mnie do izolatki. Jednak ja bardziej wpadłam w panikę bo sama.. w ciemnościach byłam bardziej bezbronna.




Szarpałam się, krzyczałam i robiłam wszystko inne by tylko się uwolnić. Na marne.
W ciemnościach w izolatce byłam skazana na ataki zjaw. na początku krzyczałam ale po kilku godzinach poddałam się a one dotykały mnie obślizgłymi łapami i raniły mnie.
Kiedy mnie wypuścili najpierw musieli mnie popatrzeć. Potem nafaszerowali mnie lekami. Znów siedziałam sama w pokoju i modliłam się o spokój.



Nagle zobaczyłam jedna zjawę. Było to coś nowego. Zwykle były niewidzialne ale tylko mówiły i dotykały mnie.
Krzyknęłam przerażona. Zjawa zrobiła dziwna minę i wbiegła we mnie albo wleciała.. Poczułam ból.. a potem.. nie wiem sama. Czułam się dziwnie. jakby ktoś był w moim ciele. Zaczęłam drapać sobie nadgarstki aż do krwi. Potem nie kontrolowałam siebie w cale. Podeszłam do ściany i zaczęłam coś rysować na niej krwią.




Ochrona na pewno to zobaczyła w kamerze bo po chwili już wyprowadzali mnie do izolatki jednak oczywiście zabandażowali mi rany. Wtedy byłam już sobą całkowicie. A przynajmniej w pewnym stopniu bo czułam ze nadal to coś we mnie jest.
Zamknęli mnie w izolatce ale tym razem w innej. Miałam już światło i łóżko. Jednak i tak byłam w kaftanie. Nie mogłam nic praktycznie robić. Usiadłam na łóżku i wpatrywałam się w ścianę.



Życie nie ma jednak sensu... ale czy śmierć ma? Sama nie wiedziałam co jest prawdą a co fikcją. Zjawy nadal szeptały a to coś siedziało we mnie tylko nic nie robiło. Bałam się. Cholernie się bałam.
Chciałam by to coś dało mi spokój. Jednak wiedziałam że tak nie jest. Czułam że planuje zrobić mi krzywde. Bałam się i to bardzo. Jednak nie mogłam nic poradzić. Nikt nie mógł. Nikt kto był w moim otoczeniu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz