niedziela, 20 kwietnia 2014

Od Akkie

Zjawy cały czas mnie dręczyły. Niewiedziałam co jest prawdą a co fikcją. Bałam się. Wszędzie slyszałam ich jęki. Najgorsze było jednak to że jedna z nich była w moim ciele. Czułam się jakby niszczyła mnie od środka. Wszystko wydawało się takie strasznie i nie realne. Świat się uspokoił kiedy wyszłam na rękach tego mordercy z psychiatryka. Głosy ustały ale to cos nadal we mnie było. Zemdlałam.

***

Ocknęłam się po kilku minutach. Leżałam w samochodzie na tyle. Oni siedzieli z przodu. Podniosłam się i wtedy wszstko wróciło do normy. Zjawy zaczeły przybierać krztałty. Przestraszyłam się i krzyknęłam. Skuliłam się w kącie a one atakowały mnie z karzdej strony. Zauwarzyłam że moi porywacze zatrzymują samochód. Wtedy zjawy zaczeły zlatywać się do mnie jeszcze bardziej. Krzyczałam kiedy raniły mnie. Wszędzie miałam rany a szwy pozdzierane. Jeden z potywaczy otworzył drzwi a wtedy wszystko stało się dziwnie normalne. Patrzyłam się przerażona na krew na moich rękach i reszcie ciała.
Towarzysz Christiana-mordercy wstrzyknął mi coś w ramie. Opadłam na fotel. Wszystko się kręciło.
-Co jej podałeś?!
-Zabrałem jedno to coś z zakładu. Widziałeś co ona sobie zrobiła!? Przykro mi ale nasza Akkie zwariowała!!!
-Widziłem... ale to nnie jest normalne.
-Wiem. Ona jest psychiczna! Sama się rani!
Nie. Nie! To nie ja! To te zjawy! Dlaczego nikt mi nie wierzy? Zasnęłam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz