sobota, 12 kwietnia 2014

Od Christiana

  Widziałem, że coś jest nie tak z Akkie. Na początku wydawało mi się, że to z powodu Jerr'a... Ale to nie było normalne.
 Gdy siedzieliśmy rano przy stole na śniadaniu, podniosłem gazetę ku oczom, jednak śledziłem uważnie minę Akkie. Wbijała wzrok w stół i cała drżała. Była naprawdę przestraszona.
 Uchyliłem lekko gazetę i zobaczyłem jak skrobie coś paznokciem.
Z trudem udało mi się odczytać słowa wyskrobane na stole.
 "Ty... to... nie ty" ?
Nie wiedziałem o co chodzi. Że ja to nie ja...?! Nie, raczej nie... Tu pewnie chodziło o nią.
 Nagle potrąciłem filiżankę z herbatą, a ona brzdękła głośno. Akkie czujnie podniosła wzrok i wbiła go we mnie.
  Nie udało mi się uciec wzrokiem z wyskrobanych liter. Akkie nerwowo zacisnęła dłonie i niby przypadkiem zakryła litery jakimś czasopismem.
  W pomieszczeniu zrobiło się całkiem cicho. Słychać było tylko obijającą się o okno muchę i radio w drugim pokoju. Nagle Akkie znieruchomiała.
Po chwili moim uszom doszedł chropowaty głos z radia.
- Zwierzę dalej grasuje. Kogo teraz zabije? Mieszkańcy pobliskich wiosek zaczynają robić sobie urlopy i wyjeżdżać. Czy słusznie? Czy stwór nie powiększy swojego okręgu działania? Nie wiadomo.
  Nie wiedziałem o co chodzi. Z jego powodu Akkie się denerwowała. Z tej wieści o tym... zwierzu?
Położyłem dłoń na jej dłoni.
- Nie masz się czego bać. To coś na pewno cię nie dopadnie. Nie pozwolę mu.
W oczach Akkie coś drgnęło. Tak jakby się ironicznie śmiała w środku. Nie wiedziałem o co chodzi. Śmiała się ze mnie? Że ja nie dam rady temu czemuś?
  Podniosłem się i przesiadłem koło niej. Objąłem ją ramieniem. Siedziała sztywno i chłodno, lecz po chwili się poddała i wtuliła twarz w mój obojczyk. Po chwili poczułem mokrą substancję na szyi, jednak nic nie mówiłem. Głaskałem ją po głowie.
- Cii.... Będzie dobrze... Nie martw się.
Uniosła zapłakaną twarz. Podejrzewałem, że to z powodu Jeremiego... Jednak nie byłem pewny, ale też nie chciałem drążyć tematu. Ująłem jej podbródek w palce i pocałowałem ją lekko. Chciałem jej przekazać jak najwięcej otuchy i pomocy z mojej strony.
  Akkie mnie objęła i niepewnie odwzajemniła pocałunek. Wciągnąłem ją lekko na swoje kolana i przytuliłem mocniej głaszcząc ją po wychudzonych po chorobie plecach.
  Nagle ktoś chrząknął. Akkie odsunęła się ode mnie zmieszana i usiadła koło mnie. Wbiła twarz w stół.
Uniosłem głowę. W drzwiach stała Johanna przyglądając nam się lekko rozbawionym wzrokiem.
 Widząc jednak co się dzieje na twarzy Akkie przywołała na twarz lekki rumieniec.
- Wybaczcie, że przeszkadzam.
Zagryzłem wargę i wstałem.. Podszedłem do niej i oparłem się o framugę.
- O co chodzi? - szepnąłem i skinąłem głową na Akkie. - Ma gorszy dzień. Może porozmawiamy gdzie indziej.
 Johanna skinęła głową i poszła przed siebie. Gdy znaleźliśmy się w namiocie powiedziała głośno.
- Chciałabym zacząć już... "poszukiwania".
Pokręciłem głową.
- To jeszcze nie czas.Ciotka ci powie.
- Ale ja chcę go odnaleźć... - usta jej zadrżały.
Odwróciłem się.
- Jak my wszyscy. Kate ci powie, gdy czegoś się dowie.
Postanowiłem wyjść na zewnątrz i przemyśleć sobie pewne sprawy. Sytuacja była dołująca... Tak samo z Akkie jak i Jeremim. Miałem poczucie, że stoję w miejscu i nic nie robię.
  Musiałem działać. Odnaleźć Jerr'ego i przywlec go do Johanny. A potem... Rozwikłać sprawę z Akkie..
Nie chciałem, by stało się jej coś złego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz