środa, 23 kwietnia 2014

Od Johanny


   Rano kiedy przewijałam kanał po kanale, dosłyszałam informacje z całego świata, i zastałam jedną która... nie bardzo mnie obchodziła, ale jeśli nic innego nie ma, to przy tej zostanę. Wsłuchałam się w to, co mówi krótko ostrzyżona blondynka w biało czarnej sukience. 
-W Paryżu, ostatnio zaczęły się zaginięcia młodych osób, nie są to tutejsi, a turyści. Wiele osób zaginęło, a słuch o nich zaginął. Może to porywacze, ale równie dobrze mogli sami wyjechać, jednakże rodzina zaginionych, informuje, że na pewno nie wyjechaliby bez powiadomienia ich, a więc pozostało pytanie - Co się z nimi tak naprawdę stało? A teraz...-Wyłączyłam TV i poszłam do kuchni.
   Moje mieszkanie było tak duże, jak to kiedy miałam ze sobą ''problemy'' i Kate musiała mnie nauczać i pouczać co mam robić, a co nie, i wtedy właśnie czułam się okropnie samotna, a na dodatek coś mnie chciało ''opętać''. Bajki dla mas! Dla nastoletnich gówniarzy którzy fascynują się demonologią i innymi sprawami tego typu. Opętania, i inne bajeczki. 
   Kuchnia, była tak wielka, że można się w niej zgubić! Naprawdę pasowało mi to mieszkanie, duże i przestronne, dodatkowe piętro... ekstra! A jeszcze, z równie dużego balkonu, było widać całe pięknie oświetlone miasto! I wieżę! Cudowne miasto, cieszę się, że nie zostałam w Maine. Tam jest dużo wspomnień, a szczególnie Kate, która codziennie by chciała wiedzieć co u mnie, na pewno, gdyby się dowiedziała, że zabijam to by mnie z domu nie wypuściła. A fakt jest taki, że zabijam, bo mam taką ochotę, a nie jak z aniołami - ciemnieje. Nie jestem aniołem, a czarownicą, a one w dzieciństwie kojarzyły mi się z strasznymi babami, okropne stare siwe baby które chcą tylko namieszać w życiu. No... może właśnie tak jest w moim przypadku? Jeśli chodzi o to, że chcę namieszać, bo już namieszałam. Dużo, a w dodatku jeszcze w swoim życiu namieszałam, za wiele razy wtykałam nos w nie swoje sprawy! I tyle! 
   Jeszcze się zakochałam, a to nowość, bo prawda jest taka, że nigdy nie czułam do żadnego innego idioty tak wielkiej miłości, a tu proszę! Zjawił się jakiś świr i namieszał mi w głowie! Ale czy mi to przeszkadza? Na początku tak, bardzo. Bałam się, że złamie mi serce, ale tego nie zrobił. A jego odejście mi nie przeszkadza, może musiał? Nie mam mu tego za złe, dobrze, że nie jestem z nim w związku, i nie przywiązałam się aż tak do niego, że nie pokochałam go bardziej. Myślę, że go nie spotkam, a nie przestanę o nim myśleć. Zawsze będę o nim pamiętać. 
   No a co ze studiami? No właśnie, musiałam niedługo się wziąć do roboty, i tak miałam dużo forsy, moi rodzice sypali kasą, a jeszcze mój brat pracuje i tez zarabia kupę kasy a cała ta kumulująca się sumka, jest na koncie moim i brata. Jest tam sporo kasy, mój brat ma swoje konto, więc większość pieniędzy jest moja, ale nie wydaję ich na razie. 
   W kuchni dorwałam puszkę piwa. Otworzyłam ją i wypiłam łyka, po którym została tylko połowa puszki. Usiadłam na balkonie, obserwując miasto. Wszyscy tutejsi byli w mieście, pełno ludu, jakby ich więcej nie mogło być. Fakt, to Paryż. Najwięcej turystów, miejscowych... Największe skupisko ludzi. Każdy kto się do mnie przywalał, chodzi mi tu o chłopaka, odkopywałam na swoje miejsce. Nie miałam ochoty pakować się komuś i potem go zranić, bo nie chcę mieć chłopaka, nawet gdyby stał tu przede mną Jeremy-świr, to i tak bym go spławiła. Dlaczego? Bo zawsze się nie udaje... Chodzi mi o mnie i facetów. Zawsze albo oni mnie krzywdzili, albo ja ich. Nie chcę nikogo ranić, chociaż jestem dobra w te klocki, ale nie. Odpada, lubię Jera, nawet bardzo ale nie chcę by potem to nie wyszło, żałowałabym tego. Omijając fakt, że się zakochałam... Przestałam nawet chodzić na imprezy, chociaż bardzo je lubiłam, ale teraz zaistniały zabójstwa, śmierć, cierpienie i ból. No cóż... Teraz taka jestem.
   Nie jestem zła na Jeremyego, nie mam o co. Nie wiem dlaczego mnie olał, ale z resztą, nie jesteśmy razem. Nie przejmuje sie, bo zabijam, to niedorzeczne, ale za razem dla mnie stało się to normą. Zabijanie to... dość przyjemna dla mnie sprawa, nie obchodzi mnie ofiara, jej życie. Może ma cudowne życie, a może okropne i trudne. Nie obchodzi mnie to. Zabiję. Oczywiście, nie jestem od tego uzależniona, od zabijania. Nie muszę zabijać, to po prostu jest teraz dla mnie na pierwszym miejscu. Niczego innego nie ma, fakt jest taki, że sprawiam wrażenie, że nie mam serca, uczuć. No bo tak jest. Nie mam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz