piątek, 18 kwietnia 2014

Od Akkie

Przez okno zobaczyłam że moi porywacze gdzieś jadą. To mogłabyć moja szansa. Mimo iż czułam się jakby moje ciało było przeterminowane i miało się zaraz rozsypać podeszłam do drzwi. Otorzyłam je. Zaskoczył mnie fakt że były otwarte. Z prawdopodobnie łazienki docierał do mnie śpiew jakiejś dziewczyny. Aha nie zostawili mnie samej.
Po cichu wyszłam z pokoju i poszłam korytarzem. Zeszłam ze schodów i skierowałam się do drzwi. Kiedy już je otwierałam usłyszałam jak ta dziewczyna przestaje śpiewać a po chwili usłyszałam kroki na korytarzu. Nie mogłam czekać. Otworzyłam drzwi i wybiegłam. Nogi mi się plątały. Nie wiem czemu miałam dziwne przeczucie że coś jest nie tak. Wbiegłam w las. Nie miałam już siły ale biegłam dalej. Dopiero po chwili się zatrzymałam. Z trudem łapałam oddech. Za sobą słyszałam nawolywanie.
-Akkie!!! Akkie!!!
Dlaczego oni nazywali mnie Akkie? Co to w ogóle za imie? Ja nazywam się 453699!!! Poszłam dalej przed siebie. Musiałam znaleźć cywilizacje a potem.. sama nie wiem. Nic nie pamiętałam. Nie wiedziałam o sobie nic.
Kiedy wyszłam na drogę zobaczyłam jadący samochód. Zaczełam biec w jevo strone i machać rękami. Zatrzymał się na poboczu a z środka wysiedli starsi ludzie.
-Co się stało panienko?-zapytała starsza kobieta.
Z trudem łapałam powietrze.
-Zostałam... porwana... uciekłam.
-Wsiadaj opowiesz nam wszystko po drodze.
Wsiadłam i ruszyliśmy. Poczułam się bezpieczna. Nareszcie!!!
-Co się stało?
-Nie wiem. Nic nie pamiętam. Ale zostałam porwana z ośrodka naukowego przez jakis psychopatów!
-Co? Na prawde? To straszne!- powiedział starszy mężczyzna.
-Musimy jechać na policje.-powiedziała kobieta.
-Po co?-zdziwiłam się.
-Złożyć zeznania.
Już nic nie mówiłam a po chwili zasnęłam.

***

Obudziłam się pod komisariatem. Wysiadłam ze starszym małżeństwem i weszliśmy do środka.
Tam złożyłam zeznania ale nikt mi nie wierzył!!! Jak tylko usłyszeli o grupie ludzi któży mówili o wampirach i podobno byli aniołami zadzwonili do kogoś.
Na komisariat przyjechał jakiś biały samochód. Nie chciałam nigdzie jechać i broniłam się przez co wsadzili mnie w kaftan i zamkneli na tyle samochodu!!! Z tego co usłyszałam sądzili że zwariowałam i potrzebne mi leczenie!!!! Zabierali mnie do zakładu psychiatrycznego!!!

*** 

Na miejscu nie chciałam się uspokoić przez co nafaszerowali mnie lekami. Zamkneli w jakimś pokoju. Nie miałam siły uciekać przez te leki. Nawet mówić. Siedziałam na łóżku i wpatrywałam się w okno w którym były kraty. Zwariowałam? Może na prawde? Nie wiem... myśli mi się plątały. Siedziałam w czterech pustych ścianach. W pokoju było tylko łóżko a w kącie kamera. Nic do mnie nie docierało. Leki mnie otumaniły.
Nazywam się 453699 i jestem wariatką. Tak... czy coś jeszcze mnie spotka? Chciałam odzyskać pamięć. To wszystko za bardzo mnie przytłaczało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz