niedziela, 27 kwietnia 2014

Od Jeremiego

"Przykro mi Jeremy. Sprawdziłam to bardzo dokładnie. Usunęli im pamięć. Ale mają się dobrze, tylko są... Innymi osobami. Nic już nie możemy w ich sprawie zrobić. Przekonywanie ich na siłę kim są, nic by nie dało".
 Te słowa dudniły mi zawsze przez kilkanaście dni spędzonych przez Christiana i Akkie. Dziś mijały dwa tygodnie od momentu, gdy utraciliśmy ich bezpowrotnie.
  Siedziałem na łóżku myśląc intensywnie. Okropny żal który zabijał mnie powoli, uniemożliwiał cieszenie się z powodu pobytu Johny.
  Teraz przyszła do mojego pokoju i usiadła koło mnie. Westchnęła.
- Dalej się tym zadręczasz? - szepnęła cicho głaszcząc mnie po policzku.
Skinąłem głową.
Johna podniosła się i okrakiem usiadła mi na kolanach. Patrząc na drzwi przygryzła wargę.
- Oby Roxana tu nie przyszła...
 Ciotka Kate musiała wyjechać na parę dni, więc Roxana sprawowała "opiekę" nad nami. W jednym z jej "nakazów domowych dobrej współpracy" było, ażebyśmy z Johną nie przychodzili do siebie i nie siedzieli więcej niż pół godziny "sam na sam"  przy zamkniętych drzwiach, a szczególnie wieczorem. Ona miała fioła na punkcie "nie wpadnięcia". Nie rozumiała, że w współczesnym świecie istnieje coś takiego jak gumka czy tabletka.
Wydawać by się mogło, że była luźna i nowoczesna. Ciało miała młode, ale umysł... Dość stary.
- Pocieszyć cię? - szepnęła Johna wyrywając mnie z zamyślenia. Świeciła tylko lampka ustawiona na stoliku nocnym koło łóżka, więc w pokoju panował półmrok. Jednak i tak widziałem wielkie, orzechowe oczy które wpatrywały się we mnie.
 Westchnąłem cicho i przyciągnąłem ją bliżej siebie.
- Chciałbym... - powiedziałem i urwałem patrząc na drzwi. - Ale wiesz jaka jest Roxana... Gdy nas zobaczy....
 Johanna przewróciła oczami.
- Ty rocznikowo jesteś pełnoletni.  Ja już też... Prawie.  To moje ciało i moja sprawa co z nim będę robić!
 Chciałem jeszcze coś dodać, ale Johna zamknęła mi usta pocałunkiem. Wstałem trzymając ją na rękach i namacałem zamek na drzwiach, zamykając go.
 Pewnie narobiliśmy dość sporo hałasu, ale nie przejmowałem się tym. Jenny miała racje. Roxanie guzik do tego co robimy i kiedy.
  Opadłem z nią na łóżko i odgarnąłem jej włosy z pleców. Nie chciałem myśleć, jaką karę wymierzy nam Roxana, gdy się o tym dowie. Może z jakiś starych doświadczeń..? Mój ojciec był tripale, czyli aniołem w 3/4. On nie mógł się zabezpieczać. Bóg już o to zadbał. U tego rodzaju krwi, pewnie chodziło o to, aby już prawie prawdziwi aniołowie, nie dopuszczali się tego strasznego "grzechu". Tak samo mieli quartariusy czyli 1/4. U nich pewnie spowodowane było obawą przez wymarciem "gatunku".
  Mój ojciec był tripale, matka miała w sobie 0 krwi anielskiej, a wiec ja byłem dimidusem - czyli 2/4 anioła.
Miałem ten przywilej, że gumka mi się nie paliła w palcach, a tabletka którą zażyła moja dziewczyna, nie rozpuszczała się w środku!
 Miałem teraz ochotę prychnąć. To całe anielstwo... Okropna sprawa. Już wolałbym zostać wampirem. Był tak samo szybki i zdolny, ale do tego celu nie musiał używać tych paskudnych skrzydeł.
- Jery - szepnęła cicho Johna, przywracając mnie do świata żywych. Przesunęła palcem po moim policzku. Ja cały czas całowałem ją w szyję.
  Teraz się ocknąłem. Nie mieliśmy wiele czasu. W każdej chwili Roxana mogła zapukać do drzwi.
Sprawnie ściągnąłem jej bluzkę. Ona zaczęła majstrować przy moich guzikach. Czułem, jak drżą jej dłonie.
Delikatnie złapałem ją za dłonie i pocałowałem obie. Następnie sam pozbyłem się koszuli.
  Podniosłem się na kolana kładąc Johanne na łóżku. Czułem jej gorący oddech. Zamknąłem oczy i westchnąłem cicho z uwielbieniem. Jak ja dawno tego nie robiłem.
 Pocałowałem ją namiętnie, a ona objęła mnie nogami w pasie.
Zdjąłem jej stanik i rzucilem go niedbale gdzies za siebie. Zacząlem pieścić jej piersi. Przygryzałem i ssałem jej sutki.Wielką radość sprawial mi widok wniebowziętej Jeny.  Pocałowałem ją namiętnie w usta jednoczesnie zjezdżając na jej rurki. moje palce rozpięły spodnie a one szybko wylądowały na podłodze.
Nigdy nie bawilem sie w ceregiele i zdjęłem jej od razu majtki. Gdy moje palce dostały sie do upragnionego srodka, z satysfakcją i lekkim uśmiechem przechyliwszy głowę obserwowałem jak Jenny jęczy z rozkoszy.
Wbiła mi paznokcie w plecy. Odchyliwszy głowe wyszeptała
- Kocham cię... Kocham cię Jeremy!
Przyciągnela mnie do siebie i odepchnęła mnie po chwili lekko. Pozwoliłem jej usiąść sobie na piersi. pochyliła sie nademną tworząc z wlosów coś w rodzaju kurtyny. Przesunęła palcami po rozporku. Wyczulem jej zamierzenie ale nie pozwoliłem jej zrobić tego, co chciała. Nic nie znaczy to, że byłoby mi niewyobrażalnie dobrze. Dobrze pamiętałem, jak ja, piętnasto - szczesnastoletni gówniarz pozwalałem dziewczynom  obciągać. Teraz nie mogło mi to przejść przez myśl. Coś mnie tak blokowało ze ledwo o tym pomyslałem to poczułem tylko że poniże w jakiś sposób Johannę. Lekko przechyliłem ją i znalazłem się spowrotem nad nią.
bez większego trudu zdjąłem spodnie i bokserki. Wszedlem w nią bardzo mocno łapiąc ją stanowczo za włosy. Od kiedy ja sie zrobiłem taki władczy? Złożyem jeszcze jeden pocałunek na jej goracych ustach.
Po chwili musiałem z całej siły scisnąc ramę łóżka, aby wytrzymac niesamowite napięcie i błogą falę zalewającą mnie ze wszystkich stron. az przygryłem sobie wargę i po chwili poczułem metaliczny smak krwi w ustach.
  Johna jęczała głośno targając mnie za zwichrzone włosy.
Gdyby Roxana to słyszała szybko by się tu zjawila. cale szczescie ze jej nie było.
oboje padliśmy na poduszki wyczerpani i zmęczeni. Senny pocałowałem jeszcze Johnę w wtuloną we mnei Johną i wyszeptałem.
- Ja też cię kocham Jenny. Dziękuje.
Po chwili ogarnęła mnie nagła fala senności.
Z błogim uśmiechem na twarzy zasnąłem tuląc moją jedyną i ukochaną - Johannę.

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz