niedziela, 27 kwietnia 2014

Od Christiana

  Nie wiedziałem co mi robili. Wiedziałem natomiast, że nie schowałem skrzydeł i teraz robią różne eksperymenty na nich. One były jak moje drugie ręce. Wyraźnie czułem, jak je kaleczą, skubią, czy nawet palą. Moje otumanienie i senność przerywał nagły ból. Odzyskiwałem świadomość krzycząc. Jedynie wytrwać mi pozwoliła myśl o tym, że jeszcze jestem na tej Ziemi potrzebny. Potrzebny, ażeby chronić Akkie.
 Nie wiedziałem, jak sobie poradził Jeremy w Paryżu. Martwiłem się trochę o niego. Wiedziałem też, że Akkie złapali. Słyszałem, że z nimi rozmawiała... Nie rozumiałem, dlaczego powiedziała im wszystko, jednak w tej chwili było to nieistotne. Cholernie się zamartwiałem, czy ci wariaci nic jej nie zrobią.
  Znów się ocknąłem z "fazy". Tym razem siedziałem na jakimś dziwnym fotelu bez oparcia na plecach. Ręce miałem przypięte kajdankami do łóżka, które stało obok.
  Podeszła do mnie jakaś kobieta, w białym kitlu. Trzymała maszynkę... Na początku przerażony wstrzymałem dech, martwiąc się, że chce ogolić mi skrzydła!
  Jednak po chwili na ziemię zaczęły spadać moje czarne kosmyki włosów. Zdziwiony podniosłem wzrok. Widząc moją minę, powiedziała łagodnie.
- Będziesz miał operację. Włosy będą nam przeszkadzać.
Zaczerpnąłem gwałtownie tchu. Jaka operacja?! W jakie ja gówno wdepnąłem!
- Chcemy usunąć z twojego mózgu to coś, co powoduje, że masz zdolności anielskie. Znów będziesz normalnym chłopakiem - uśmiechnęła się szeroko, a ja nie dowierzając patrzyłem na nią. O czym ona bredzi?!
- Tobie i obiektowi 453699 wyczyścimy powtórnie pamięć. Obiekt  453699 zostanie zaadoptowany przez naszego nowego przywódce, a ty za zadanie będziesz miał go chronić i pilnować przed niebezpieczeństwem.
Kręciłem coraz szybciej głową. Kobieta zabrała maszynkę patrząc na mnie badawczo.
- Leki uspakajające raz! - krzyknęła.
- Nie!!! - krzyknąłem starając się podnieść. Wstałem i łokciem odepchnąłem ją. Cholerne kajdanki!
Zanim jednak zdążyłem sobie z nimi poradzić, ktoś wstrzyknął mi jakieś paskudztwo do ręki. Zaczęło mi się chcieć bardzo spać.
  Ostatnie co widziałem, to kobietę pochylającą się nade mną i z dziwną czułością głaszczącą mnie po twarzy.
- Wszystko będzie dobrze, twoje nowe życie będzie o wiele, wiele lepsze... - szeptała. Miałem ochotę ją uderzyć, ale moje ręce były tak bezwładne, że ledwo udało mi się ruszyć palcem.
  Miałem tylko nadzieję, że z Akkie wszystko dobrze. Wierzyłem ślepo, że uda mi się wyciągnąć stąd ją i mnie, zanim ci szaleni naukowcy, zrobią to, co planują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz