wtorek, 22 kwietnia 2014

Od Johanny




-Nieźle Sara!-Krzyknęła Toshiko kiedy ta znęcała się nad jakąś dziewczyną.
-John! Patrz jak się boi... Bu! Haha!-Śmiała się Sara popijając piwo.
Kiwnęłam głową siedząc na podłodze w opuszczonym magazynie.
-A zabijesz go ty kiedyś?Za długo już żyje, powinnaś go zabić Sara. -Mówię spokojnie.
-Racja.-Przytaknęła Toshiko.
   Wyjęła pistolet z kurtki i wycelowała w przerażoną dziewczynę.Ja wyjęłam papierosa i zapaliłam go bawiąc się sznurowadłem.
-Nie! Proszę... Nie zabijaj... Nie zabijaj mnie!-Krzyczała.
-Zamknij się, to zrobimy to szybko. -Mówię znudzona wzdychając.
-Nie! Nie! Proszę!
-Zrób to. Już. -Mówię do Sary.
-Robi się.-Odrzekła Sara z uśmiechem i usłyszałam strzał.
   Sara strzeliła jej w głowę, ze złośliwym uśmiechem. Deina wpatrywała się w okno ponuro i nie odzywała się ani słowem. Była najstarsza, wiedziała że robimy źle, ile razy nam to wypominała! Lecz my sobie z tego nie wiele robimy.
-Deina! Rozluźnij się trochę dziewczyno. To tylko kałuża krwi i pistolety..-Mówi Toshiko.
-Nie chce zabijać, to niech nie zabija. Nam to pasuje...-Mówię.-Zwijamy się. Toshiko, sprzątnij to ciało. Nie chcę by psy się zainteresowały tą sprawą.-Dokończyłam i wstałam z podłogi.
   Toshiko uniosła dłoń. Ciało zapaliło się na zielono, jakby zielony ognień otoczył ciało dziewczyny, a potem zniknęło. Tak samo, jak krew. Nic tu nie było, tak pozbywałyśmy się ciał, nie obchodziło nas życie tych ludzi. Jeśli chodzi o mnie, zabijałam, bo w ten sposób nie myślałam o Jeremym. Tylko potem on mnie nachodził, w myślach, plątał się i przyczepiał, nie mogłam się uwolnić od myśli że go nie ma, i nie odzyskam go pewnie. Dlatego, oddawałam się zabijaniu, dobra zabawa, czyż nie?

   Siedziałam kolejną noc w ciemnościach egipskich na kanapie paląc papierosa. Paliłam jednego co dwa dni. Przypominały mi się scenki, kiedy poznałam blondyna którego nie za bardzo lubiłam widywać. Ale co tam, po prostu się w nim musiałam zakochać. No bo... czułam coś do niego, taka prawda. Moje blond włosy cały czas opadały mi na twarz. Robiłam warkocza, i zaczęłam robić sobie na nich supła. Nie dało się przecież na włosach zrobić supła, a ja próbowałam. Rzeczywiście, nie da się.
   Właśnie takimi sprawami się zajmowałam w nocy. Nie mogłam spać, więc rozmyślałam o rzeczach najmniej istotnych, najmniej ważnych. Chciałam powrócić do dawnego kłopotliwego i trudnego życia, gdzie moje zdrowie psychicznie i fizyczne było na krawędzi, i prawie codziennie widywałam Jeremyego, ale teraz nie jest to możliwe. Zaczęłam się zastanawiać, czy ja go w ogóle jeszcze zobaczę? Jeśli nie, to dalej będę prowadziła takie życie, bo ono mi w tej sytuacji najbardziej odpowiada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz