środa, 16 kwietnia 2014

Od Akkie

Siedziałam po turecku na materacu obok Arona. Medytowaliśmy. Nie byłam co do tego przekonana.
-Nie mogę... to nic mi nie pomaga.-powiedziałam.
-Bo się na tym skupiasz. Oczyść swój umysł.
-Po co w ogóle mam to robić?
-By zdobyć władzę nad umysłem. Jeśli zapanujesz nad tym będziesz mogła zwyciężyć z głodem krwi.
Westchnęłam. Zamknęłam oczy i starałam się oczyścić umysł.
Udało się. Zasnęłam prawie.
-Nie to nic nie daje.-powiedziałam ziewając.
Wstałam i podeszłam do drzwi.
-Akkie...-usłyszałam głos Arona.
-Jestem głodna.
-Wiem ale musisz wytrwać.
-Nie piłam krwi przez 20 godzin!!! W dodatku kac mi nie mija..
-Siadaj obok mnie.
Zrobiłam to co kazał.
-Napij się mojej krwi. Ona cie nie nasyci do końca a nie pozwoli ci umrzeć z głodu. Stopniowo krok po kroku i uda ci się wyjść z nałogu.
-Mogę cię zabić.
-Wiem ale ufam ze tego nie zrobisz.
Podał mi nadgarstek i z wahaniem ugryzłam. Jego krew była cudowna.. jednak wiedziałam ze nie mogę wypić za dużo bo go zabiję oraz przegram walkę z głodem.
Po kilku minutach przestałam pić i otarłam usta.
-Idzie ci coraz lepiej. Tym razem wypiłaś mniej.-powiedział ocierając nadgarstek.
-Na prawdę robię postępy?
-Żyję. To wystarczający przykład.
-Może masz rację...
-W czym?
-Że mi się uda.
-Uda ci się. Tylko musisz się postarać.
Uśmiechnełam się. Polubiłam go. Pomagał mi a ja mu.
-Za pare dni wydostanę nas.
-Nie za szybko?
-Nie. Nie mogę tu już być. Nie mogę zabijać.
-Potrzebujemy planu.
-Po prostu ich zabiję.
-Jak to zrobisz?
-Co dziennie tu przychodzi któryś z kolegów Samuela. Tylko wtedy otwierają te drzwi. Wtedy zabiję go a następnie resztę po czym wrócę po ciebie i uciekniemy.
-A jak się nie uda?
-Ej! To moja rola być pesymistą-zaśmiałam się.
Nagle ktoś otworzył drzwi. Zobaczyłam Samuela i resztę jego kumpli. Podeszli i złapali Arona.
-Co wy robicie?!-podniosłam się.
-Zabieramy twojego kolegę. Zabardzo się dogadaliście.
-Zostaw go!!!-krzyknęłam.
-Bo co?
Wściekłam się. Zaatakowałam jednego z ich kumpli. Już miałam go zabić kiedy usłyszałam strzał i ból w ramieniu. Upadłam na ziemię.
-Nie martw się. To drewniany pocisk. Nie przeszedł na wylot więc mam pewność że nie zrobisz nic głupiego.
Wyszli z Aronem a ja zwijałam się z bólu. Drewno.. raniło mnie od środka. Musiałam wyjąść pocisk. Zacisnęłam zęby i postanowiłam go wyjąść.
Bardzo bolało ale wyjęłam go... własnymi palcami. Powiększyłam ranę ale bez drewnianego pocisku powinna się zagoić.
Wstałam i podeszłam do drzwi. Ręka nadal bolała. Drzwi były zamknięte. I co ja teraz zrobię?! Nawet nie mam jak wezwać pomocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz