sobota, 12 kwietnia 2014

Od Jeremiego

- Zrób z nią porządek. - rzucił Samuel, jeden z najgroźniejszych w bandzie.
Posłusznie złapałem za włosy wampirzycę, a raczej jej zakrwawione zwłoki. Dość szybko odkryłem, czym najwięcej bawiły się chłopaki. Niechętnie zerknąłem w to miejsce. Obrzuciłem ją jakąś starą płachtą. Rzygać mi się chciało, na widok jej nagiego ciała i jednego poszarpanego cycka.
  Wrzuciłem ją do kontenera na śmieci, po czym zapaliłem zapalniczkę i rzuciłem ją na środek pudła.
Od razu wszystko się zajęło. Zatarłem ręce i zadowolony wróciłem do środka.
 Skierowałem się do pomieszczenia szefa. Pablo dyskutował o czym zawzięcie z Coin - która tak jakby była jego żoną. Jednak każdy wiedział, że przyprawia mu rogi, nawet z jego własnymi podwładnymi. Szef albo był głupi, że tego nie widział (choć wątpię), bądź go to nie obchodziło. Możliwe też, że i tak uważał, że jest lepszy, a Coin zawsze do niego wróci.
  Nie miałem pojęcia. Stanąłem przed nimi i skinąłem głową.
- Wykonałem zadanie które powierzył mi Samuel.
Szef skinął głową i szepnął coś do Coin, po czym wstał i wyszedł z pokoju. Coin z szelmowskim uśmiechem podeszła do mnie. Stałem nieruchomo wpatrując się w ścianę. Obchodziła mnie, po czym położyła mi ręke na ramieniu. Wspięła się na palcach i wyszeptała mi do ucha.
- Jesteś bardzo seksowny. Wiesz o tym, prawda?
Nie poruszyłem się.
- Oraz trudny do zdobycia... Powiedz... Miałeś kogoś w przeszłości?
- Nie. - odpowiedziałem jej machinalnie. Nie miałem ochoty zwierzać jej się z migawek o tajemniczej brunetce.
- Ach... - szepnęła i przejechała mi długim paznokciem od szyi po policzek. Zatrzymała się na nim, i nie spuszczając palca z tego miejsca, przeszła do przodu tak, że znalazła się przede mną.
 Przygryzła wargę obserwując mnie, po czym stanęła na palcach i pocałowała mnie. Każdy facet na moim miejscu, zwariowałby przy takich ustach.
  Ale nie ja. Nie dałem rady też odwzajemnić pocałunku. Ta cholerna brunetka pojawiała mi się w głowie.
Tym razem doszło coś nowego... Jej śmiech.
Zacisnąłem mocniej palce, ale nie poruszyłem się. To była jednak moja szefowa i nawet jeśli miała ochotę ze mną spać, musiałem być jej posłuszny.
  Na szczęście szef szybko wrócił. Zilustrował nas krótko i zmrużył oczy po czym usiadł.
Przywołał Coin niecierpliwym gestem. Z miną aniołka usiadła koło niego. Pablo wpatrzył się we mnie.
- Mam dla ciebie zlecenie.
- Słucham uważnie szefie. - odpowiedziałem machinalnie.
- Chłopcy mieli ostatnio niezłą zabawę... Z nimfą, wróżką, wilkołakiem i wampirzycą. Dość dawno nie mieliśmy czarownicy...
Skinąłem głową.
- Na kiedy?
- Najlepiej, by było to jeszcze dziś w nocy.
Skinąłem głową.
- Ktoś określony?
- Nie. Najlepiej szczupła i seksowna z takim... urokiem czarownicy.
Odwróciłem się.
- Działaj. - szepnął szef, a ja pobiegłem przed siebie.
  Chodziłem długo po ulicach szukając tropu. Zawędrowałem pod jakiś las. Dziwne, że wszystko wydawało mi się tu takie znajome... Postanowiłem się skupić i nie rozmyślać o takich pierdołach. Czułem, ze idę dobrze.
  Nagle moich nozdrzy doleciał znajomy zapach stęchlizny, jaki miały tylko czarownicy. Pozwoliłem zmysłom działać i pobiegłem przed siebie.
  Zatrzymałem się pod jakimś drzewem. Zobaczyłem brunetkę zwróconą do mnie tyłem... Wszystko wydawało mi się takie znajome. Cofnąłem się. Czułem jak coś we mnie walczy. Jednak posłuchem mojej mrocznej natury. Wyjąłem nóż ze spodni i bezszelestnie podkradłem się do przestraszonej i zdezorientowanej dziewczyny.
  Szarpnąłem ją nagle do tyłu i przystawiłem od przodu nóż do szyi. Zdusiła okrzyk.
Zanim zdążyłem ją złapać, odwróciła się i popatrzyła na mnie dużymi, ciepłymi oczami. Zamarła.
W sumie nie tylko ona. Coś we mnie drgnęło. Wpatrywałem się w jej twarz zdezorientowany. Towarzyszyło mi tak silnie uczucie, że aż mnie bolało.
  Nagle podniosła ręke i odgarnęła mi z czułością blond kosmyk opadający na czoło.
- Jeremy... - szepnęła.
Zmrużyłem zdezorientowany oczy i złapałem ją za nadgarstek. Nic nie powiedziałem, ale wyjąłem skrawek materiału. Zasłoniłem jej oczy. Wyjąłem drugi i to samo zrobiłem z ustami.
  Przerzuciłem ją sobie na ramię. Coś nie pozwalało mi jej zrobić krzywdy.
Gdy dotarłem na miejsce rozradowani chłopacy dopadli mnie.
Max przejechał oczami po jej pupie. Miałem ochotę go uderzyć, ale nie ruszałem się.
 Samuel wyciągnął ręce.
- Daj nam ją. Przecież ty nie potrafisz się zabawić.
Chłopacy lekko się zaśmiali, lecz nerwowo spoglądali na mnie. Zacisnąłem usta.
- Potrafię. Sam się nią zajmę. - odpowiedziałem.
Wszyscy otworzyli szerzej oczy. Samuel nic nie powiedział. Otworzyłem drzwi do pokoju i posadziłem brunetkę na krześle. Nie związałem jej. Gdyby uciekła, wpadła by w ich ręce. Chyba też miała taką świadomość.
  Zamknąłem drzwi i podszedłem do okna. Wyjąłem papierosa i spokojnie zapaliłem.  W głowie mi się mieszało. Wiedziałem, że nie dam rady jej nawet uderzyć. O co chodzi do cholerny jasnej...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz