poniedziałek, 5 maja 2014

Od Akkie




To było nie do zniesienia. Christian był w moim sercu. Chciałam go przytulić pocałować. Nie chciałam by był tylko mim bratem. Chciałam by był kimś więcej tak jak czułam w sercu. Nie obchodziło mnie że jest moim.. bratem. Nawet to słowo mi nie pasowało. 
Kiedy zostałam sama stoczyłam ze sobą walkę. Przez ponad pięć minut nie wiedziałam co robić. Jednak zrobiłam to co czułam. Musiałam odreagować. Przebrałam sie z piżamy w czarne spodnie, czarną bokserkę i na nią założyłam czarna kurtkę. Przejrzałym sie w lusterku. Wyglądałam tajemniczo i strasznie. Cała na czarno. Założyłam równie czarne jak wszystko adidasy. Wyszłam na balkon i zeszłam po cichu drabiną która musiał zostawić ogrodnik.
Pobiegłam ostrożnie do garażu na tyłach i wyprowadziłam swój motor. Kupiłam sobie go przed tą pamiętną nocą. Za zakrętem wsiadłam na niego i pojechałam prosto przed siebie.
Miałam na głowie czarny kask jednak włosy i tak mi wiatr rozwiewał. Pędziłam z 160 km/h. Jeszcze mogłam przyśpieszyć. Nie bałam sie prędkości. Czułam ze jest mi ona bliska że to właśnie robiłam zawsze. Nie obchodziłam sie niczym. 

Po 3 godzinach niebezpiecznej jazdy wjechałam do miasteczka. Nikt do mnie nie dzwonił ani nie pisał. Myśleli pewnie ze śpię. I to bardzo dobrze. Przynajmniej nie szukali mnie i mogłam spokojnie przemyśleć wszystko. 
Jechałam nadal szybo. Mijałam samochody i niczym się nie przejmowałam. Trąbiono na mnie, migano na mnie światłami a niektórzy przeklinali mnie. Wiedziałam co sobie myśleli. Takich jak teraz ja jestem uważano za dawców organów. Jednak my po prostu lubiliśmy pędzić prosto przed siebie bez ograniczeń. 
Nagle znalazłam się na zakręcie. Nie zwalniałam a wręcz przeciwnie. Z drugiej strony wyjechał szybko samochód. Cały świat zwolnił. 
Pisk opon. 
Uderzenie. 
Ból
Lece. 
Powiew chłodnego wiatru.
Zetknięcie z twardym podłożem.
Chłód asfaltu.
Ciemność.


Co się stało? Miałam wypadek. Jechałam szybko. Ten samochód też. Nie wyrobiliśmy się na zakręcie. Zjechaliśmy prosto na siebie. Uderzyłam prosto w przód tam gdzie siedział kierowca. Motor wgniótł się. Przeleciałam przez samochód. Wylądowałam ze 100 metrów dalej na brzuchu... a samochód zatrzymał się za rowem. To było straszne. Samochód był zmasakrowany a mój motor.. nie dało sie tego opisać. Kask boleśnie się wgniótł w moją głowę. Wszędzie była krew. Moja krew. Nogi miałam nienaturalnie położone. Wyglądałam tragicznie. 
Jedna chwila. Jeden bezmyślny wyskok. O te parę kilometrów za szybko. Bezmyślne zachowanie. Nieostrożność. 
Czy to wszystko zakończy moje życie? Nie chciałam... jednak nic nie mogłam teraz poradzić. Ostatnie co przed wypadkiem sobie pomyślałam to to jak bardzo kocham Christiana. I jak bardzo chciałam być teraz przy nim. Jednak było za późno. Niestety. Dużo za późno. Gdybym została w pokoju. Nic by sie nie wydarzyło. Byłabym bezpieczna. Ledwie minęły trzy tygodnie od poprzedniego wypadku. Byłam głupia. bardzo głupia. Mogłam na prawdę zostać w tym pokoju. Jednak teraz już nic nie mogłam poradzić. Nie dało sie cofnąć czasu. 

(An jak chcesz to w tym samochodzie mógł jechać Jerry)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz