środa, 28 maja 2014

Od Christiana

  Nie dawałem już sobie z tym wszystkim rady. Słyszałem co ciotka mówi. Dała mi jakiś zastrzyk. Ja zachowałem trzeźwy umysł i wiedziałem co się ze mną dzieje.
- Nie mów nic Johannie - szepnęła ciotka mi nad uchem do Jera - Nie zadręczaj ją jeszcze większymi problemami, zwłaszcza, że będzie musiała żyć pod jednym dachem z wilkołakiem.
W zasadzie nie wiedziałem jak się z tym pogodzę. Wilkołak?! Ja byłem aniołem. Jednak instynkt wziął górę i gdy inni wyszli, cały sparaliżowany wstałem. Teraz gdy straciłem Akkie nic się nie liczyło. Chciałem ją odzyskać, jednak przy tym stanie, to było wręcz niemożliwe. Prawie doczołgałem się do okna. Gdy spojrzałem w wielki księżyc, przemiana znów się rozpoczęła, tym razem powoli zwalczając lek ciotki.
A ja na to pozwoliłem...
Czułem, że żyje naprawdę. Bardzo bolało... A jednak sprawiało mi jakąś niemą satysfakcję. Wyskoczyłem przez okno i pobiegłem przez  las jęcząc z bólu.
Chwile potem usłyszałem gdzieś w oddali głosy, jednak nie przejmowałem się tym, gdyż właśnie zacząłem się zmieniać.
 Koszmarny ból... Nie do zniesienia.
Leciałem.
Poczułem mdły smak ziemi.
A to był dopiero początek.
 Krzycząc z bólu poczułem jak Jerry ze strzykawką mocno mnie obejmuje. Szeptał cicho, że będzie dobrze jednak wiedziałem, że nie. Miałem wszystkiego powoli dość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz