środa, 7 maja 2014

Od Johanny

   Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Byłam sama w białym pokoju, wypasiony i taki jak te w Paryżu. Usłyszałam wibracje w telefonie, zignorowałam to. Siedziałam tak kilka godzin, aż do siódmej rano. Wiem co zrobię, miałam to już dawno w planach. Do pokoju weszła Deina.
-Udało nam się Ciebie uratować... Umierałaś...
-Chciałam umrzeć.-Odpowiedziałam naturalnie.
-To przez ciebie?To ty walczyłaś z nami o to wszystko. Wiedziałaś, że umiesz sprawić że w trakcie operacji możesz spowodować śmierć.
-Uczyłam się tego.
-To przez Jeremiego? Zostawił Cię,nie ma go.
-Wiem. Zostawił mnie, to zostawił, koniec z nami. Rozumiem to. Nie wiesz, jak bardzo umiem się dostosować do sytuacji...
-Masz tam w sobie część demona, a więc wyłącz człowieczeństwo. Tak jak wampir. Nie zapomnisz o nim nigdy, bo na Niezgodnych nie działają żadne czary i zaklęcia, słowa, jesteś odporna, Niezgodni są tym, co Anioły i wilkołaki chcą pozabijać, ale czekają aż będziemy sami. Jednak, umiemy im łatwo uciec. Przez ścianę, jak duch... Jer był aniołem, on w każdej chwili może Cię zabić. Uodpornij się na jego słodkie słówka, bo będzie ich pewnie próbował by cię zwabić i zabić.
-Dobrze. -Przytaknęłam.-Wyłączę człowieczeństwo.
-Możesz je wyłączyć, człowieczeństwo działa tylko w jednej trzeciej. Czyli bez problemu wrócisz do takiej postaci przed wyłączeniem.
   Zamknęłam oczy, a po kilku sekundach otworzyłam. Czułam się gorzej, czułam drugą siebie po połowie, ale ta druga była tą wredną, niepohamowaną Johanną. Taką mam być? Mogę, ale nie muszę. Nie będzie mi łatwiej, ale to dla mojego bezpieczeństwa przed pieprzonymi aniołkami. Nie myślę tak o Jeremym, ale na pewno zawszę będę go kochać. Mimo tego, ta część jest zdolna nawet do zabicia go, wtedy kiedy sama sobie na to pozwolę. Czyli - zawsze moge to zrobić.
   Wstałam, rany się zagoiły bo tak chciałam. Odebrałam telefon na który dzwoniła Kate. Nie rozmawiałam z nią udając że jest wszystko w porządku. Wiedziała, w co się wpakowałam.
-To niebezpieczne, ryzykujesz.
-To moje życie. Zostaw je, rozumiesz? Nie chcę żebyś była w moim życiu, zapomnij o mnie jak tylko potrafisz. Nie obchodzi mnie jak.
-Dlaczego?
-Bo tak mi się chce. Nie mówię, że masz to zrobić. Ja cię proszę, żebyś o mnie zapomniała.
-Umrzesz z rąk albo aniołów, albo wilkołaków.
-Będę z nimi walczyć. Po to tu jestem, nie mam już nic. Jestem bezwartościowa.
-Zdradziłaś Jer'a! Bezwartościowa? Rzeczywiście! Poszłaś do łóżka z jakimś innym na imprezie!
-Słucham?! Uważasz mnie za co!? Puszczalską?! Dziwkę!? Dlatego Jer wyjechał?Zapamiętaj jedno. Nie było mnie w domu, sprawdź mi pamięć, jeśli chcesz. Ujrzysz tylko prawdę. Nie zdradziłabym kogoś, za kogo oddałabym życie, ale jeśli tak Jeremy myśli, niech robi co chce. Teraz, jestem jego wrogiem. Przekaż mu tylko jedno. Tylko tą wiadomość. JESTEM JEGO WROGIEM.JEGO OBOWIĄZKIEM JEST MNIE ZABIĆ, JEŚLI NALEŻĘ DO NIEUSTRASZONYCH.
-Ale... nie mogę..
Usłyszałam głos Jera. Zacisnęłam szczękę. Usłyszałam tylko od Kate:
-Tak, to Johanna.
-I co? Powiedziałaś jej?
-Nie. Ona ma dla ciebie wiadomość...
Włączyła na głośnik. Zaczęłam mówić.
-Słuchaj mnie Jeremy. Od teraz, jestem twoim wrogiem. Jestem Niezgodnym, jeśli nie wiesz kto to, Kate Ci wyjaśni. Twoim obowiązkiem jest zabijać takich jeśli dołączą do Nieustraszonych. Musisz mnie zabić. Takich jak ja. Jesteś aniołem, ja w jednej setnej też. Więc nie musisz mnie zabijać, wiem że nie masz na to odwagi. Jeśli ją masz, to mnie zabij. Jestem ciekawa jak to zrobisz. Kate, niszczę telefon. Nie masz ze mną kontaktu, wiem, że o mnie nie zapomnisz. A więc ja ci pomogę. Koniec naszej znajomości. Czy Jeremy słyszał to, co powiedziałam?
-Tak.-Odpowiedział dziwnie Jeremy.
-No.-Rozłączyłam się i od razu zniszczyłam telefon. Pamiętałam numer Kate i Jera. Nigdy ich nie zapomnę, bo za bardzo ich kocham, mimo tego, że uważają mnie za szmatę.
-Zrobione?-Spytała Deina.
-Tak.
-Więc? Wiedzą kim możesz się dla nich stać?
-Wrogiem. -Kiwnęłam głową.
-No, teraz będziesz najlepsza. Bezwzględna... nieustraszona.
-Ale robię to, co chcę. Ja tylko się uczę tutaj działać, nie należę tutaj. Działam na własną rękę.
-Szef cię zabije.
-Czekam tylko na jedną osobę, aż mnie zabije...-Szepnęłam i założyłam na czarną bluzkę bluzę, także czarną jak mieli tu wszyscy. Spięłam włosy w kucyka i poszłam na salę Obrony Specjalnej. Moja decyzja po chwili mnie zaszokowała. Zrobiłam to, nie da się tego odwrócić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz