środa, 7 maja 2014

Od Jeremiego

  Byłem zmartwiony stanem psychicznym Akkie. Miałem nadzieję, że wie gdzie jest Christian... Wtedy sprowadzilibyśmy i jego, a potem... No nie wiem coś by było! Kate swoimi sztuczkami może mogłaby im pomóc...
  Jednak gdy usłyszałem to co powiedziała na korytarzu... Odwróciła się i poszła do kuchni. Podążyłem za nią. Stanąłem w drzwiach i powiedziałem twardo, patrząc je jej w oczy.
- Nie pozwolę ci usunąć tego wypadku z pamięci Akkie.
Ciotka westchnęła.
- Jerry...
- Nie, nie i nie! Ciociu! Odtworzymy im pamięć! Jej i Christianowi! Wszystko będzie tak jak dawniej.
Ciotka przyglądała mi się sceptycznie i nalała sobie wody, po czym powiedziała.
- Taki optymista z ciebie Jeremy... To powiedz mi dlaczego zostawiłeś z dnia na dzień Johannę. Ona umiera z tęsknoty za tobą.
Nie wiem  co się ze mną działo. To był jak grom z jasnego nieba. Dzięki Akkie, nie myślałem o niej, a moje cierpnie trochę zelżało. Ale teraz ciotka na nowo rozszarpała mi ranę. Wściekły powiedziałem.
- Umiera z tęsknoty?! Umiera?! Jakoś była bardzo szczęśliwa, gdy mnie nie było i mogła się zabawiać z jakimś fagasem!
Ciotka wypluła wodę do szklanki i zaczęła się krztusić. Podszedłem do niej i klepnąłem ją uczciwe w plecy, marszcząc brwi ze zdenerwowania.
- Dzięki.. - szepnęła, po czym powiedziała odstawiła szklankę i dodała głośniej.
- Jerry, jesteś niepoważny. Johna..? Ona nie widzi świata po za tobą.
Prychnąłem wściekły.
- Nie jestem ślepy! Ani głuchy! - podniosłem głos, lecz zaraz się opamiętałem - Widziałem ją z jakimś mężczyzną w jej sypialni! Słyszałem co mówili! On mówił, że "dawno mi i Johnie się nie układało". Ona się wahała, ale widocznie... widocznie coś do niego czuła! Nazywał ją "Jessie"! Kate, czy to wygląda na zbieg okoliczności?! - krzyknąłem zrozpaczony i osunąłem się na krzesło. Zakryłem twarz rękami. Ciotka milczała i usiadła koło mnie. Położyła mi ręke na ramieniu.
- A nie mógłbyś... jej wybaczyć? - szepnęła po dłuższej chwili.
- Mógłbym... - powiedziałem cicho - Ale powiedziała, że mnie nie kocha...
- Może była pijana?
- Ludzie pijani mówią samą prawdę... - mruknąłem.
- Lub rzucają to, co im ślina na język przyniesie.
Nie odezwałem się, lecz po chwili powiedziałem.
- Nawet jeśli to byłby jedno razowy wyskok.. Jeżeli by mnie kochała... To jaki ma to sens? Za parę dni zaczną się treningi. Cały dzień i pewnie całą noc nie będzie mnie w domu. A co dalej? Wyjazdy, pościgi... W każdej chwili mogą mnie zaciupać, a przy okazji ją. Po co ma zadręczać się myślą,  że nie wrócę? Po co ma umierać ze strachu o mnie? Chociaż wtedy mogłaby się zabawić z kimś innym... - mruknąłem cicho na koniec.
Ciotka patrzyła na mnie smutno dużymi oczami.
 - Jeremy... Może porozmawiam z nią?
Poderwałem się natychmiast.
- Nie. Nie ciociu. Niech myśli, że zostawiłem ją specjalnie. Że już... już mi się znudziła... Tak jej powiedz - dodałem z okropnym bólem w głosie - I... i że chodzę z Lacey... - wyszeptałem zakrywając sobie twarz dłonią, na której były widoczne jeszcze blizny po ostatnim "wypadku z butelką".
- Przecież ty ją kochasz... Chcesz cierpieć przez całe życie? Chcesz żeby ona cierpiała?
- Zapomni o mnie szybko... - szepnąłem - Widać nie jestem wart jej serca, jeśli nawet po pijanemu... pieprzyła się z kimś innym.
Ciotka nic nie powiedziała.
- Więc mam jej powiedzieć, że się nią znudziłeś i jesteś z Lacey?
- Tak... I żeby nie miała nadziei, że wrócę bo... bo jestem skończonym draniem. Żeby wymazała mnie z serca, jeśli kiedykolwiek mnie w nim miała i... - przysunąłem się do ciotki i przykucnąłem przy niej - I proszę cię ciociu... Pilnuj ją jak oka w głowie, dobrze? Tej dziewczynie chodzą po głowie różne rzeczy. Żyję tylko przez myśl, że ona jeszcze żyje... Funkcjonuje... Że w tej chwili śpi... albo je... - uśmiechnąłem się lekko, po czym szybko spoważniałem - Zabiłbym się, wpadając prosto w ręce wściekłych wampirów, gdyby umarła.
Ciotka kiwnęła głową i wstała. Wplotła mi palce we włosy.
- Wiesz Jerry jesteś strasznie podobny do ojca... - szepnęła. - On też za twoją matkę oddałby wszystko.
Po czym wyszła z kuchni, a ja sam zostałem sam... sam z ogromnymi zmartwieniami. O Akkie... O Christiana. Nawet o Ivy, Lacey... I przede wszystkim o Johannę... O kobietę która mnie zdradziła i potraktowała  jak śmiecia, choć ja nigdy nie przestałem i nie przestanę jej kochać.


















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz