piątek, 30 maja 2014

Od Jeremiego

  Stałem sfrustrowany przez tą głupią rurą i próbowałem wtopić się w tłum obślinionych, starych grzybów, którzy z pożądaniem sięgając ręką na dół gapili się na Olivię. Christian śmiał się ze mnie jawnie. Mimo iż parę godzin temu miał walkę, której nie wygrali ani jedni, a ni drudzy zgodził się mi "potowarzyszyć". Ja stałem tu od dobrych parudziesięciu minut. Johanna by mnie zabiła, gdyby wiedziała, że przychodzę do burdelu. Miałem nadzieję, że się nie dowie i choć teoretycznie nie powinniśmy mieć przed sobą tajemnic, to by ją tylko zdenerwowało niepotrzebnie. Odczułem jej zazdrość i postanowiłem nie prowokować kolejnych sytuacji, zwłaszcza, że kochałem ją nad życie.
 Olivia patrzyła cały czas na mnie. Byłem już do tego przyzwyczajony, a jednak w tej sytuacji czułem się jak zwykły zboczeniec z niewyżytymi pragnieniami seksualnymi, a przecież je spokojnie zaspokajała moja narzeczona. Miałem nadzieję, że jak skończy już swój występ, zbierze ciuchy i pójdzie na zaplecze, dopadnę jej tam i ustanowię warunki naszej "współpracy".  Gdy zaczęła zsuwać obcisłe czarne stringi, odwróciłem się do niej plecami, a Christian zakrył mi ze śmiechem oczy. Od dawien dawna kierowałem się nabytymi wartościami i dla mnie jedyne nagie ciało kobiety, to było ciało Johny, piękniejsze od każdego innego.
   Gdy wreszcie to wszystko się skończyło, a ona ruszyła na zaplecze zaintrygowana patrząc na mnie, podążyłem za nią gdy tylko zniknęła na zakręcie. Przed drzwiami do których weszła poleciłem Chrisowi, żeby pilnował wejścia przed jakąś "niespodziewaną sytuacją". Gdy ledwo uchyliłem drzwi i wszedłem do środka, Olivia rzuciła się na mnie dosłownie. Zaszokowany opadłem na wąską, czarną sofę. Za nim zdałem sobie sprawę, że rozsunęła mi zamek w jeansach, już dobierała mi się do spodenek. Czułem na udach, przez cienki materiał stringów jej cipę.
  Ocknąłem się jakby i wściekły odepchnąłem ją wstając. Zasunąłem spodnie i poprawiłem bluzę. Ona rozkraczona opierała się o podłogę rękami i nogami patrząc na mnie pożądliwie. Dyszała cicho, a ja cofnąłem się pod ścianę. Myśl o tym, co mógłbym zaraz zrobić... zatrważała mnie.
- Co ty sobie wyobrażałaś, Olivia?
Brunetka znieruchomiała i zmrużyła oczy.
- Skąd znasz moje prawdziwe imię? - spytała podejrzliwie wstając - Myślałam, że przyszedłeś się zabawić - zilustrowała mnie wzrokiem, a ja się gwałtownie rozkaszlałem. Ironia losu polegała w tym, że 4 lata wcześniej na taką zaczepkę, odpowiedziałbym tylko czynem.
- Nie... - powiedziałem powoli - Ja... ja  cię...
Plątałem się we własnych słowach. Wiedziałem, że ona nie zna świata aniołów. Nie mogłem jej więc o niczym powiedzieć, a to tylko utrudniało sprawę. Przypomniałem sobie, jakbym się zachował parę lat temu. Zmrużyłem oczy i brzydząc się samym sobą powiedziałem.
- Chodźmy gdzie indziej. Znam lepsze miejsca odpowiednie do tej sytuacji - mruknąłem z pokerową miną. Na szczęście, albo nie na szczęście byłem dobrym aktorem, więc Olivia wzięła moje słowa na serio. Mrugnęła zalotnie i podążyła do szafy.
- Poczekaj, narzucę coś na siebie i zaraz wracam kotek.
Niezbyt pamiętałem dalszą część nocy. Chris kręcił się w pobliżu, ale ogólnie byliśmy sami. Potem schlałem się masakrycznie... A gdy Olivia wyciągnęła prochy... Po prostu wziąłem, nie zastanawiając się nad tym co ja do cholery wyprawiam. Siedzieliśmy w jakieś uliczce na murku, a ja wciągałem, piłem i śmiałem się. Koło pierwszej wybuchliśmy z Olivią śmiechem na widok bezdomnego kota, który próbował schować się w kartonie, ale tekturowe pudło zawaliło się pod wpływem wilgoci. Nie dowierzałem temu co robię i wtedy jakby zobaczyłem jakiegoś znajomego faceta wśród drzew. Po chwili jednak mój umysł przesączony prochami i wódką przestał się nim przejmować. Olivia przysunęła się do mnie i wymruczała.
- Niezły jesteś Jerry... Czemu zgrywasz niedostępnego? Noc mogłaby być tylko nasza. Nawet teraz, pod tym księżycem i gwiazdami.
Upiłem spory łyk kręcąc głową ze śmiechem.
- Nie, Ol... Ja mam na... narzeczoną - powiedziałem plątając się we własnych słowach. Oczy Olivii rozbłysły.
- Czyli zajęty? - wymruczała, a potem śmiała się głośno - Jeszcze lepiej!
Przysunęła się do mnie i wsunęła mi ręke pod koszulkę, ale wtedy otrzeźwiałem nagle. Wstałem i zataczając się doszedłem do latarni. Oparłem się o nią i odetchnąłem ciężko.
- Zaraz cię dupnie samochód - powiedziała beztrosko odpalając peta i zaczęła machać nogami.
Wtedy poczułem czyiś uścisk na ramieniu.
- Dość dziś narozrabiałeś Jer - burknął Christian - Wracajmy lepiej do domu, zanim to zabrnie za daleko.
Wyczerpany i nawalony ledwo usiedziałem w pozycji siedzącej. Miałem ochotę zasnąć, ale Christian celowo pogłaśniał muzykę.
- Christian! - wymamrotałem rozdrażniony do własnej ręki - Ucisz to idioto.
- Należy ci się - odpowiedział spokojnie.
Film co chwilę mi się urywał. Nie wiem jak dotarłem do swojego pokoju. Zsunąłem trzymając się ściany buty i opadłem na ubranie w łóżku.
  Miejsce obok było zimne i jakby czegoś lub kogoś  brakowało. I nagle usłyszałem, jak ktoś z gniewem wypuszcza powietrze, a potem zamyka drzwi. Zacząłem skonany zasypiać i wtedy właśnie usłyszałem lodowaty głos.
- Przyjemnie ci się zabawiało z tą dziwką?!
Momentalnie oprzytomniałem i uniosłem głowę mrużąc oczy. Trafiłem na wściekłą Johnę siedzącą w fotelu.
- Daj spokój - wymamrotałem i opadłem na poduszkę - Z nikim się nie zabawiałem - dodałem mając nadzieję na sen, jednak Johna mi na to nie pozwoliła. Po chwili czułem jak łóżko obok się ugina, a ona przewraca mnie wściekła na plecy. Pochyliła się nade mną i wysyczałam.
- Wiem, że byłeś w burdelu. Seth mi powiedział.
- Tak? - zapytałem nieprzytomnie - Seth gówno widział i gówno wie - odparłem logicznie i zaśmiałem się z własnej gry słów. Johna dygocąc wybuchła.
- Akurat mu ufam! Widział cię z jakąś... prostytutką!
Teraz nagle znów oprzytomniałem. Zły zmrużyłem oczy i powiedziałem cedząc słowa.
- Jak tak mu ufasz, to szkoda, że z nim nie jesteś - burknąłem - Może zabawiał by się z tobą  lepiej w łóżku, wylizując cię  swoim długim, psim jęzorem.
 Przez chwilę trwała cisza, a potem poczułem, jak coś rozbija mi się na głowie. Po chwili zrozumiałem, że to był wazon na kwiatki. Byłem cały mokry w żółtych kwiatkach. A na dodatek Johna majstrowała mi coś z rękami przy ramie łóżka. Po chwili zdałem sobie sprawę, że wiąże mi ręce, a potem... się rozbiera. Woda mnie ocuciła trochę i zdezorientowany patrzyłem na nią. Uniosłem brwi, a ona już całkiem naga usiadła na kanapie, wyciągnęła nogi i powiedziała głośno.
- Sama się ze sobą zabawię - powiedziała złośliwie - Na twoich oczach. A tak się składa, że ręce masz przywiązane do łóżka, więc będziesz mógł tylko słuchać i patrzyć. Jak na te swoje dziwki w burdelu.
- Idę spać... - burknąłem odwracając się, choć sznury mi to uniemożliwiały. Leżałem w niewygodnej pozycji. Kark mi drętwiał tak samo jak ręce, a do tego doszła inna tortura. Usłyszałem głośne jęki za sobą. Zakląłem cicho. Próbowałem schować głowę pod poduszką, ale to na nic, bo odgłosy się wzmagały.
- Ach Seth, gdybyś tu był... Pragnę cię! - powiedziała złośliwie głośno. Ja coraz bardziej się wkurwiałem. Miałem ochotę złapać ją za ręke, rzucić na łóżko i zeżreć dosłownie całą.
 Jęki przerodziły się w spazmy rozkoszy. A to coś we mnie pękło. Z łatwością rozerwałem sznury, wcześniej wiążące mnie jak kajdany. Nie byłem już tak pijany jak przedtem. Podźwignąłem się szybko i doskoczyłem do Johny siedzącej pod oknem na fotelu z rozchylonymi nogami. Gwałtownie, lecz nie brutalnie złapałem ją za nadgarstek i prawie rzuciłem na łóżko. Patrzyła na mnie z pragnieniem, przemieszanym z bólem rozchylając usta. Pochyliłem się nad nią i wysyczałem ostro.
- W burdelu byłem w ramach roboty - przyciągnąłem ją do siebie - A dziś przesadziłem trochę z wódką i prochami, jednaki do niczego więcej nie doszło między mną, a... tą dziewczyną.
Oczy Johny zaszły łzami.
- Mam ci wierzyć...?
- Wierzysz bardziej przyjacielowi, niż swojemu narzeczonemu? - powiedziałem cicho z bólem w głosie.
A potem rozpętało się prawdziwe szaleństwo. Złaknione usta Johny były dosłownie wszędzie na moim ciele. Oplotła mnie nogami i ściągnęła mi bluzę, a potem podkoszulek. Przekręciła się tak, że teraz siedziała na mnie, a blask księżyca padał jej na plecy. Złapała się za piersi, a potem rozpuściła długie blond włosy i pochyliła się, całując mnie namiętnie. Zacząłem pieścić jej piersi językiem, zębami i palcami. Pochyliła się jeszcze bliżej, a jej drobne włoski podrażniły mnie w podbrzusze. Jęknęła głośno, gdy przejechałem jej dłonią między pośladkami. Zahaczyłem palcami o jej "skarb". Była cała mokra i wilgotna. Wsunąłem do środka dwa palce i dołożyłem trzeci. Johna jęczała głośno i jeździła palcami po moim zaroście dopasowując się do rytmu nadawanego przez moje palce.  Pochyliła się zwalczając spazmy rozkoszy i zębami rozpięła mi spodnie, które chwile potem leżały już na ziemi.  Wsunęła dłoń do moich czarnych bokserek. Wstrzymałem jęk cisnący mi się na usta. Gdy poczułem jej rozpalone palce na moim przyrodzeniu, gwałtownie odwróciłem się tak, że teraz ona była pode mną. Ręce znów zająłem jej piersiami, całując ją po szyi. Po chwili wgryzałem się w poduszkę, chcąc choć trochę opanować to niewyobrażalne uczucie rozkoszy. Zacisnąłem paznokcie na ramie i przymknąłem oczy. Po chwili Johna znów całowała mnie w usta i objęła mnie mocno. Rozchyliła szerzej nogi, zaplatając mi je na plecach.  Położyłem jej ręce na łopatkach i wszedłem w nią szybko i gwałtownie. Tylko ustami zduszałem jej niewyobrażalne jęki i krzyki. Odchyliła do tyłu głowę i rwała mi włosy na głowie. Gdy doszło do punktu kumulującego, Johna wgryzła się w poduszkę jak ja przedtem.  Teraz panowałem nad sobą bardziej, widząc jaką ona przeżywa rozkosz.  Całowałem ją namiętnie. A potem przyszła niewyobrażalna fala jeszcze większego błogostanu. Johna znieruchomiała i wygięła łuk w plecy łapiąc się za ramę. Po chwili ja leżałem wyczerpany obok, tuląc ją do siebie. Takiego ostrego seksu nie uprawialiśmy już dawna. Czułem to, że jutro wstanę ledwo żywy. Nie pamiętałem czy mam wolne czy nie, ale miałem nadzieję, że tak, bo podejrzewałem, że nie będę w stanie normalnie funkcjonować.
































































































































































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz