niedziela, 18 maja 2014

Od Christiana

 Miałem dość już tej głębokiej dziury. Z każdą minutą zdrowiałem  i czułem jak wracają mi siły. Jednak najowocniejsze było to, gdy Akkie używała swojej mocy. Byłem z niej w jakieś części dumny.  Akkie posiadała swój dar i mogła nim w dowolny sposób rozporządzać.
 Jednak gdy gdzieś po południu udało mi się otworzyć oczy zobaczyłem coś co mnie przeraziło. Czułem jak Akkie wtula się we mnie, jednak nie o to chodziło. Pod nosem miała zaschniętą stróżkę krwi i wyglądała bardzo miernie. Dopiero po chwili połączyłem fakty.
  Akkie słabła przez to, że mnie uzdrawiała.
Jęknąłem zrozpaczony. Jak mogłem być tak nieuważny i pozwolić jej, aby niszczyła sobie zdrowie? Zerknąłem na ranę na piersi. Już prawie nie było jej widać.
 Gdy się poruszyłem niechcący zbudziłem Akkie.
- Chris... - uśmiechnęła się widząc, że jestem przytomny i zanim zdążyłem ją zapytać o to uzdrowienie i jej wycieńczenie, pocałowała mnie.
Z cichym westchnieniem opadłem na poduszkę tuląc ją do siebie. Ten pocałunek dał mi sił do dalszego sprawnego funkcjonowania. Poczułem rozpalone dłonie na swoim torsie. Jęknąłem cicho z bólu przemieszanego z jakimś innym uczuciem.  Odgarnąłem jej włosy i podźwignąłem się na łokciu. Zignorowałem lekkie szarpnięcie na piersi. Miałem dość leżenia i udawania nieboszczyka. Chciałem zrobić to, na co miałem w tej chwili ochotę nie zważywszy na mój cholerny stan.
  Akkie głaskała mnie po włosach, a potem zaniepokojona spojrzała na moją ranę. Gestem pokazałem jej, że nic mi nie dolega.
  Nagle do środka ktoś wszedł i zaświecił światło. Szybko oderwaliśmy się od siebie. Patrząc na postać mrużyłem oczy.
- Christian! Akkie! Co wy robicie? -syknęła zła ciotka.
Westchnąłem cicho. Próbowałem wstać, ale Kate warknęła.
- Leżeć.
Ukryłem rozbawienie i posłusznie się położyłem. Akkie wstała i poprawiła bluzkę.
- Przepraszam Kate, ja chciałam...
- Poprawić mu samopoczucie? - uśmiechnęła się lekko i przewróciła oczami - Ech ci zakochani... - mruknęła, gdy Akkie poszła do kuchni zrobić herbatę.
Poprawiłem sobie poduszkę i udałem, że zasypiam jednak na nic, bo ciotka i tak zagaiła mnie pytaniem.
- Chris, jak się czujesz?
Znudzony otworzyłem oczy i powtórzyłem mechanicznie.
- Dobrze.
- Widzę, że Akkie poprawiła ci nastrój.
- Bardzo - uśmiechnąłem się szelmowsko, a potem dodałem jakby z wyrzutem i zmartwieniem - Wiedziałaś o tym, że Akkie za każdym razem słabnie gdy mnie leczy?
Nie musiałem patrzeć ciotce w oczy, by widzieć w nich zaskoczenie.
- J- jak to? Czemu nic nie powiedziała?
- Znasz Akkie... - szepnąłem i poczułem znane znużenie - Porozmawiaj z nią proszę, dobrze cioicu?
- Dobrze Chris... - szepnęła, po czym dodała - Śpi już. To cud, że w ogóle ze mną rozmawiasz. Myślę, że uratowała cię miłość Akkie. Nie mogłoby być inaczej.
"Miłość Akkie"... Z uśmiechem na ustach zasnąłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz