Zarzucałem mocno rękami przemierzając bezkres błękitnego jeziora. W oddali widziałem pamiętną różową wiśnię. Zawsze przywoływała wspomnienia... I choć większość z nich była przed utratą pamięci, pozytywnie mi się kojarzyła. Po parudziesięciu minutach, wypłynąłem lekko zmęczony na brzeg. Opadłem na piasek i zamknąłem oczy, pozwalając się słońcu grzać.
- Będziesz brązowy. Bo jesteś słodki jak czekolada!
- Co ty pierniczysz! Biały! Nieskazitelny!
- Wy wszystkie jesteście głupie. On będzie czarny. Ma taki mroczny i tajemniczy charakter.
Głosu ucichły. Pojawiła się za to kobieta i kolejna dziwaczna scenka.
- Bądź ostrożny. Wiem, że się z nimi zadajesz i ci nie powinni nic zrobić... ale jednak.
- Dobrze. Będę ostrożny "mamo".
Scena znów zmieniła się diametralnie. Poczułem nagły zawrót głowy. Najpierw usłyszałem wyraźne wycie... Stałem gdzieś... Nie... Leciałem! Unosiłem się w powietrzu patrząc na piękne, drapieżne stworzenie.
Wydawało mi się w pewnej części... Znajome... Było samotne i opuszczone - jak ja. Teraz potrafiło tylko wyć... Z żalu? Cierpienia? Miłości?
Potem znów scenka się powtórzyła. Poczułem znajome uczucie i wylądowałem w jakie... stodole? Zdezorientowany patrzyłem przez chwilę przed siebie. Mówiłem coś do niego. Nie... On mówił do mnie.
- Stary masz przesrane.
- To się da odkręcić Jer.
- Nie, nie da.
Przy tych wszystkich... wizjach... obrazach... miewałem podobne uczucie pustki. Tak jakbym obserwował kogoś obcego... Lecz to byłem ja. Nie mogłem tego zrozumieć.
A potem... Miałem wrażenie, że to już ostatni raz. Stałem przed kimś. Przed jakąś bliską memu sercu osobą... Była zarazem tak blisko... A tak daleko. Właśnie przekazała mi krótką, treściwą informację. Ale nie mogłem zrozumieć o co chodzi...
Jezioro. Piasek. Wiśnia...
Znów byłem sobą. Nie wiedziałem co to było. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje... Nie byłem pewny, czy to był sen... wizja... jawa...
Ja już w ogóle nie byłem pewny, czy kiedykolwiek będę żyć normalnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz