wtorek, 27 maja 2014

Od Johanny

   Zostało mi jeszcze półtora tygodnia do powrotu do roboty, ale nie wiedziałam, jak mam się zabrać do bycia człowiekiem, bo bycia w pełni normalnym... Nie chciałam mieć żadnych skutków ubocznych, ani niczego podobnego, a tu nagle objawiła się jakaś dziwna moc. Seth mówi, że to rzadkość, nikomu nie mogę o tym powiedzieć. Szef zrozumiał mnie inaczej, to moc, której nie można się pozbyć, a więc, co mi pozostaje? Nie wiem jak sobie z tym poradzić, jak unikać używania jej, do czego służy... Nic nie wiedziałam, o niczym nie miałam pojęcia...
   Od kiedy Jer nieźle przywalił Samowi, cały czas miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, to mi się pewnie wydawało, nie mówiłam tego nikomu, bo nie było takiej potrzeby. Być może się mylę, po co nie potrzebnie martwić Jeremiego czy Kate?
   Christian chodził cały czas zdenerwowany, nie wiedzieliśmy co się z nim dzieje. Nie lubiliśmy się za bardzo, więc starałam się nie pytać co z nim, chociaż nie lubiłam patrzeć jak ktoś cierpi od kiedy się zmieniłam. Przecież rok temu tak satysfakcjonował mnie widok osoby cierpiącej lub zdenerwowanej, taka byłam, ale się przecież zmieniłam... Nie wiarygodne, jak człowiek może zmienić drugiego człowieka, a jeszcze bardziej, jak miłość może aż tak zmienić...?
   Poczułam wibracje na fotelu, na siedzeniu w moim niestety nowym samochodzie w którym niestety byłam zmuszona usiąść.... Tak, zrobiłam prawko, ale to już jakiś czas temu. Prawo jazdy... ten egzamin był banalnie prosty, pierwszy raz i już zdałam, co za bzdura, jak niektórzy nie potrafią zrozumieć jednej prostej rzeczy za kółkiem...
-Cześć, Seth.
-Johanna... Musimy pogadać. Gdzie jesteś?
-Powiedz, gdzie mam być, zaraz będę.
-W parku przy moście.
Rozłączył się.
   Był jakiś dziwny, nie wiedziałam co się z nim dzieje ostatnio. Bywał w robocie, ale cały czas toczył dyskusję z szefem, kiedy go widywałam, lub słyszałam jak szef go nawołuje wsłuchując się w odgłosy w słuchawce. Często miałam wrażenie, że ukrywa coś przede mną, ale przecież wszystko mi mówi, może teraz też ma zamiar mi o czymś ważnym powiedzieć, przecież w razie czego, przyjechałby sam, a teraz miał taki dość poważny, niecierpliwy i poważny głos.
Kiedy wyparowałam z samochodu od razu zauważyłam Setha, park był pusty. Tylko kilkoro starszych ludzi.
-Co się stało?
-Wilkołaki...
-Dlaczego mówisz to mnie, a nie szefowi?
-Bo on kazał mi cię powiadomić.
-Mhm... O czym?
-Niektóre wilkołaki są nastawione pokojowo do aniołów, chcą współpracować, ale te które są przeciw nam, znajdują je, i zabijają. Nie chcą by żaden z nas miał coś wspólnego z aniołami.
-Co to ma do mnie?
-Chodzi o to, że Sam dostał zlecenie żeby cię zabić.
-Nie żyje... Jeremy go wykończył...
-Nie. To wilkołak, nie da się go zabić od razu. Dowiedziałaś się potem, kim jest. Nie skojarzyłaś tego faktu, że on może wyjść cało. Czeka na moment, kiedy będziesz bez anioła.
-Boi się go?
-Wilkołaki i wampiry bardziej boją się aniołów, są silniejsi. Wilkołak nie da rady na anioła, nawet kilka wilkołaków na jednego. Jest po prostu za silny, siła wyższa.
-Czyli co? Nie mam wychodzić z domu bo...
-Nie. To nie tak...
-A jak?
-Śledzi cię, próbuje znaleźć sytuację, kiedy będziesz sama.
-Nie dam mu rady? Przecież...
-Wiem, ale nie bez powodu to on dostał zlecenie, a nie nikt inny. Jest jednym z dobrych, tym najlepszym.
-Czyli co? Mam się ukrywać? Ile? Do kiedy?
-O to chodzi. Masz się nie ukrywać. Masz być normalna, musisz go sprowokować do zaatakowania. Nie wyczuwa aniołów, a także wilków którzy nie są z jego sfory.
-Macie to w planach?
-Macie, masz na myśli...
-Ciebie, aniołów... wilki które chcą współpracować, o ile przeżyły, jeśli jest jak mówisz.
-Przeżyło sześć wilkołaków, nie złapali ich. Współpracuję z aniołami, mam informacje o tych wilkołakach, które działają przeciw nam.
-Nie zorientowały się?
-Nie, nie czują zapachu nikogo innego.
-A mój wyczują?
-Tak, ale to normalne, każdy wilkołak ociera się o jakieś ludzkie istoty.
-Jeremy o tym wiedział?
-Dziś się dowiedział. Jego szef musiał mu to powiedzieć.
-Co z tym zrobicie?
-Musisz zwabić Sama. Wtedy go załatwimy, najpierw zwiniemy i zobaczymy co ma do powiedzenia o planach ze sforą.
-Nie może cię zobaczyć. Zabiją cię inne wilkołaki, jeśli Sam ucieknie, powie o wszystkim.
-Nie zobaczy. Nie będzie nas widzieć, oślepimy go.
Kiwnęłam głową w głowie układając sobie wszystko o czym się dowiedziałam.
-Czyli... Kiedy mam to zrobić? Śledzi nas teraz?
-Nie, wyczuł bym go. Zaraz tu będzie, jedź do domu, już późno.
-Masz na siebie uważać... Jasne? Nie chcę stracić przyjaciela...
-Nie stracisz mnie, bądź spokojna.
-Odprowadzę cię do samochodu, i jedź prosto do domu, nie rozmawiaj z nikim, bo każdy to może być jeden ze sfory, jasne?
-Mhm.-Kiwnęłam głową po kilku krokach odjechałam do domu.



   W domu zastałam Jera, wyglądał jakby w sobie toczył wielką wojnę, coś decydował, myślałam, że to o tą sprawę chodzi. Nie myliłam się. Nie chciał żebym ryzykowała, ale i tak ostateczna decyzja należała do mnie. Znałam Sama, wiedziałam co zrobi, jak zareaguje, co będzie robić. Moja moc dawała mi przewidywać sytuacje bez żadnych zmian, były to ostateczne i nie zmienne wizje.
-Zgodziłam się, Jeremy...
-Wiesz, że może cię zabić?
-W porę zareagujesz, wiesz o tym.
-Wiem, ale...
-Nie wątp w to, co mówię. Wiem jak będzie, zareagujesz w porę, złapiesz go z moim...przyjacielem, tak się umówiliście, prawda?
-Skąd to wiesz?
-Spotkałam się z nim, wszystko wiem.
-Namieszał ci w głowie?
-Już widzę, że nie polubicie się szybko...
-Nie o to chodzi, co jeśli się mylisz?
-Wykorzystuje swoje moce we wszelakie sposoby, nie wątp w to co będzie. Ufam Ci, wiem, że w odpowiednim momencie go złapiecie. Biegasz szybciej od niego, na dodatek pomaga Ci wilkołak, złapiecie go. W razie czego, unieruchomię go na chwilę... Będziecie mieli czas...
Wstał i mnie przytulił bez słowa biorąc głęboki wdech.
-Wiem, wiem... Wiem że dam radę zareagować, boje się tylko o to, by nic nie zdążył Ci zrobić..
-Nie zrobi. -Pocałowałam go. -Tylko... Nie bombardujcie się nawzajem z Sethem złośliwymi uwagami...
Jer tylko się zaśmiał na tą myśl. Co on znowu wymyślił w tej swojej pełnej tajemnic głowie?
Wiem, że będzie dobrze. Musi być. Jestem w dobrych rękach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz