czwartek, 8 maja 2014

Od Johanny


   Szłam przez las zastanawiając się nad sobą. Nad swoim życiem, bo po co ja w ogóle żyję? Po co są problemy, po co się umiera, jeśli życie wydaje się takie idealne, proste? Ludzie mają najlepiej, nie wiedzą o istnieniu tych pieprzonych istot, żyją normalnymi problemami. Są szczęśliwi, a czasem mają dość poważne problemy. Ci, którzy nie wiedzą o nas, istotach nadnaturalnych, mają lepiej. Nie żyją w strachu przed tym, że może umrzeć np. ich dziecko które wraca spokojnie do szkoły. Nie przejmują się niczym, tylko błahymi sprawami, które nawet nie dorównują tym okropnym sytuacją w moim świecie. W moim pieprzonym świecie, w którym szczęście mogę zaznać tylko przez krótką chwilę, jestem szczęśliwa, ale zaraz te piękne chwile się konczą, zawsze muszę mieć kłopoty, zawsze muszę zdecydować co chcę robić, ale śmierci nie wybrałam z powodu, że po prostu mam dość życia, ja nie mam po co żyć. Dlaczego muszę cierpieć? Dlaczego zawszę kiedy zyskuję ważne osoby, tracę je, albo je odpycham?Taka jestem, takie moje życie, takie moje ''szczęście'' którego nigdy nie miałam. Pieprzę to wszystko, śmierć wybrałam, bo nie chcę dłużej żyć w strachu,lęku,bólu i cierpieniu. Rzeczywiście, są momenty których nie chcę zapominać. Kiedy poznałam Jego i wszystko stało się lepsze, ale to minęło. Cały czas tłumaczę, wmawiam sobie, że nie powinno mnie tu być, nie powinnam żyć, tylko wszystko zepsułam. Chciałabym przeprosić wszystkich za te wszystkie słowa które zabolały, za rzeczy które robiłam, przeprosić ludzi, których pozabijałam w Paryżu... niewinnych ludzi... Teraz nie mam na to czasu, rozwaliłam życie tych ludzi, i swoje. Wszystkim swoją obecnością... zepsułam ich spokojne życie...


   Stałam skamieniała przed ciałem małej dziewczynki. Co się ze mną stało? Nie miałam zielonego pojęcia, co właśnie zrobiłam. Dziewczynka miała ok. 8 lat, co ja zrobiłam?! Dziewczynka już nie żyła, zabiłam ją! Matko... zabiłam dziewczynkę... boże... jestem... potworem... co... dlaczego?!
   Pobiegłam do domu spanikowana, wbiegłam do pokoju zamykając drzwi na klucz skuliłam się pod ścianą płacząc, spanikowana. NIE WYJDĘ Z DOMU! NIE! NIE MOGĘ!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz