poniedziałek, 7 lipca 2014

Od Cassandry

  Patrzyłam jak zegar monotonnie tyka i westchnęłam. Wzdrygnęłam się patrząc na świeży słoik pełny masła orzechowego i puste miejsce przy stole. Przywykłam już do Jego...  Gdy Elise weszła, też lekko się zasmuciła, choć nie dała tego po sobie poznać. Westchnęłam. Ciężka sztuka z niej. Może Joe... się w niej zakochał? Nigdy nic nie wiadomo... Lecz ona oczywiście musiała zrobić po swojemu.
- Co się tak na mnie patrzysz? - zapytała.
- Nic, nic - mruknęłam nie chcąc doprowadzić do kolejnej kłótni. Ona była dla mnie najważniejsza i powinnam szanować jej decyzje.  A jednak... To gdzieś wewnątrz mnie gryzło. 
Żułam bez większego zainteresowania sucharka, gdy Elise siadła naprzeciwko mnie.
- Ciekawe, kto zje ten słoik masła orzechowego - mruknęła - Nie lubię go.
- A odkąd? - spytałam zdziwiona.
- Odkąd pewien pan tu się  zadomowił.
Westchnęłam cicho. Joe nigdy nie był miły, nie wyłączając mnie... Ale właśnie przez to zaczął stanowić nieodłączny element wystroju tej kuchni.
 Chwilę potem wpadła Sam. Trajkotała przez chwilę o Paulu, a potem spytała.
- A gdzie to się podział pan Black?
Westchnęłam cicho.
- Nie wiem...
 - A ty Elise? - zwróciła się do mojej siostry.
- Dlaczego miałabym coś niby wiedzieć? - spytała ostro - Czym ja się różnie od was?
Sam chciała coś powiedzieć, ale posłałam jej ostrzegawcze spojrzenie. Wzruszyła więc tylko ramionami i nadal mówiła o Paulu.
  Pogadałyśmy chwilę, a potem wyleciała jak petarda nie wiadomo gdzie. Zmęczona poszłam do swojego pokoju. Siedząc na łóżko popatrzyłam się przez okno. Zobaczyłam dużego basiora buszującego między drzewami. Oparłam czoło o ścianę. Coś mi mówiło, że tych wilków mogło być setka... ale dziwne uczucie bezpieczeństwa, które zawsze miałam przy Blacku wyparowało razem z nim do nieznanego świata. Zaklęłam cicho. To zaczynało mnie już przerażać.Nawet nie znałam człowieka, a... tak go polubiłam!
   Wyjęłam podniszczone tomisko z półki. Westchnęłam cicho obserwując z uczuciem Harrego Pottera.
To była seria mojego życia, do której często lubiłam powracać.
    Przeczytałam parędziesiąt stron, a potem znudzona powlokłam się do salonu. Usiadłam na sofie i ledwo włączyłam TV na stacji tvn, wmurowało mnie. Zaczynał się film pt... No jakim? "Joe Black"! Tego było za wiele, ale mimowolnie wchłonęłam się w fabułę.  Niestety, gdy tylko przystojny Brad Pitt zapukał w filmie do drzwi, szepcząc coś staremu Parish'owi i drgnęło mi serce, do pokoju wmaszerowała moja siostra. Szybko rzuciłam się do pilota. Strasznie trzęsły mi się ręce gdy przełączałam.
- Siostra? Nic ci nie jest? - spytała badawczo jedząc chrupki.
Pokręciłam głową i wgapiłam się w nudny odcinek Must be The Music. Dużo bardziej lubiłam X Factor, no ale trudno. Elise przyłączyła się do mnie i razem oglądałyśmy przez resztę wieczora zmagania muzyków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz