poniedziałek, 7 lipca 2014

Od Elise

  Dziś wieczorem wybrałam się do lasu. Musiałam się przewietrzyć. Dwa dni nie widziałam Joego. Nie miałam kogo pomęczyć, ale i tak dla mnie to była ulga. Nie chciałam się z nim w nic głębszego pakować. Nigdy nikogo nie dopuszczałam do siebie tak blisko, ale to wymknęło się spod kontroli. W sumie i tak za tydzień miał wrócić tam skąd się urwał, no i dobrze. Będzie mi brakować tego jego uśmieszku, a na dodatek nie mogę nikogo więcej wkurzać tak jak jego. Z nim moge się posunąć tak daleko jak chcę, a z moją siostrą sobie tego nie wyobrażam.Ona jest dla mnie ważna, kocham ją. Nigdy nie pojechałabym jej tak jak Joemu, którego tak bardzo znienawidziłam od początku, a teraz mogę nawet za nim zatęsknić. Mam swoich przyjaciół, wilkołaki to coś czego mi trzeba. Przynajmniej czuje się bezpieczna, bo mają na mnie oko. Cinna coś wie, tak jak oni wszyscy. Nie chcą mi powiedzieć, wciskają mi kit, że to nic takiego, ale nie uszło mojej uwadze to, że rozmawiali o mnie, i usłyszałam ''Przecież Elise i tak już ma kłopoty...''. Nie przejęłam się tym, ale fajnie by było, jakbym wiedziała chociaż o co im chodzi!
W lesie nic takiego się nie działo. Słyszałam tylko wycia wilkołaków, znów coś było nie tak. Ale tym razem były to wycia z dość dużej odległości, gdzieś na końcu lasu. Po kilku minutach usłyszałam za sobą kroki. Jednak ja je zignorowałam myśląc, że to albo moja siostra za mną idzie i zaraz mnie dogoni, albo jeden z wilkołaków. I tak czułam się bezpieczna kiedy jeden z nich był blisko. Kiedy byłam chora na raka jakoś mnie nie obchodziło bezpieczeństwo, a teraz jakoś dziwnie zaczęło mnie obchodzić, kiedy to moi kumple zdecydowali mnie chronić od czasu kiedy coś się zaczęło w tym lesie dziać.
Ktoś złapał mnie za ramię i odwrócił gwałtownie do siebie. Już miałam coś złośliwie skomentować, ale był to... jak mi się zdaje demon, tylko, że ze skrzydłami.Rozpoznawałam ich, bo nie raz widywałam takie postacie kręcące się koło mnie kiedy leżałam w łóżku z rurkami kilka dni po wiadomości, że jestem chora. Ale kiedy stawałam się silniejsza psychicznie, demony znikały. Nie bałam się ich, miałam w nich ''wylane''.
-To ty jesteś Elise... Jaka ślicznotka..
Wyrwałam mu się i odwróciłam się na pięcie.
-Spieprzaj.-Warknęłam.
-Widzę, że odważna jesteś... -Podążył za mną.
Westchnęłam głęboko zmęczona już jego obecnością.
-Coś jeszcze masz do powiedzenia?
-Chyba nie wiesz, kim jestem...
-Doskonale wiem, kim jesteś. Demonem, może kimś więcej. Nie obchodzi mnie to.
-Dziwne, że się mnie nie boisz.-Charknął.
-Nie zakrztuś się czasem.-Przyśpieszyłam kroku zdenerwowana.
Szarpnął mnie mocniej i oparł mocno o drzewo. Miałam wrażenie, że w plecy wbijają mi się igły, a to tylko kora. Syknęłam lekko.
-Zostaw mnie!-Starałam się go odepchnąć, ale przecież JESTEM TYLKO CZŁOWIEKIEM.
Roześmiał się.
-Jesteś za słaba... Zajmę się tobą tak, jak tamtą dziewczyną...
Kiedy zaczął się zbliżać, zza drzew wyłonił się ogromny czarny wilkołak. Za nim kolejny, siwy mniejszy wilk. Gdy zaczęło zbierać się ich więcej, zrozumiałam, że to o to im chodziło od godziny. To chyba już dla mnie wszystko stało się jasne. Kiedy sześć wilków ruszyło w pogoń za demonem czarny wilk zmierzył mnie, to był Cinna. Sprawdzał, czy nic mi nie jest. Fuknął i pobiegł przed siebie pokazując śnieżnobiałe kły. Jakiś głos mi w środku podpowiadał, żebym wracała do domu... Tak też zrobiłam.
  Ostatnie kilkanaście godzin spędziłam na myśleniu i słuchaniu muzyki. Czytałam jakiś kryminał, który był nawet dobry. Myślałam o tym, co zaszło wczoraj, bo teraz była już 5 rano. Jako jedyna z rodziny zawsze wstawałam najwcześniej. Czy wilki dorwały demona? Pewnie nie. Myślę, że tylko go przegoniły na jakiś czas... Ale skąd ten koleś zna moje imię? Co on do mnie ma? To było dziwne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz