wtorek, 8 lipca 2014

Od Cassandry

 Stałam w kuchni przyglądając się swoim paznokciom. Po chwili wróciłam do pracy i zaczęłam ubijać śmietanę. Postanowiłam upiec tort dla siostry. Może to jej poprawi humor i nie będzie cały czas chodzić taka smutna...
Wzięłam miskę i odwróciłam się, aby wziąć mleko z lodówki.
  Wrzasnęłam i spuściłam miskę na podłogę, a śmietana opryskała wszystko... i nas. Wpatrywałam się w Blacka, nonszalancko opierającego się o futrynę drzwi.
- Black!! - warknęłam wściekła - Może być chociaż dał o sobie znać?! Chcesz mnie wpędzić do grobu?
Zaśmiał się i powiedział.
- Z pewnością kiedyś to zrobię.
Nie zastanawiałam się czy to przenośnia czy dosłowny sens słów, bo właśnie w tej chwili w progu pojawiła się Elise.
- Co tu się dzieje? - zmrużyła oczy i wstrzymała dech gdy tylko zobaczyła Joego - A co ty tu robisz?
- Stoję - odpowiedział rozbawiony - Ja pierdziele czemu wy wszyscy tak reagujecie? Jestem tylko spokojnym chłopakiem obserwującym pracę obecnej tu dziewczyny - wzruszył ramionami.
Elise nic nie powiedziała. Jej grymas twarzy mówił "Boże, znowu on...". Przewróciła oczami i usiadła za stolikiem. Ja zaczęłam sprzątać, gdy Joe powiedział.
- Przestań. Ja to posprzątam, bo cię przestraszyłem.
Elise parsknęła do siebie.
- Tylko żebyś się nie ufajdał śmietanką dzidziusiu.
Parę sekund później miska wylądowała koło mnie na blacie po brzegi pełna ubitej śmietany, a meble, podłoga i ja "lśniły" czystością. Nawet Elise nie mogła się doczepić. Zadowolony, ale dziwnie osłabiony Joe oparł się o blat. 
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc spytałam go.
- Wracamy do codzienności?
- W pewnym sensie... Tak i nie - zwrócił się do Elise - Pakuj szczoteczkę do zębów i dwie pary bielizny, jedziemy podziwiać świat.
- Że co proszę? - spytała oburzona Elise, a ja zaczęłam niespodziewanie dusić się ze śmiechu. Joe jednak potrafił rozbawić.
- Pstro. To co słyszałaś. Jestem tu za pół godziny.
  Ze schodów zszedł z grobową miną ojciec. Zdezorientowane popatrzyłyśmy po sobie. Joe wykonał teatralny uścisk.
- Gotowy staruszku?
- Jak nigdy - odpowiedział cicho. Podszedł do nas i przytulił. Elise zakrztusiła się chipsem, który właśnie jadła.
- Tato, dokąd gotowy? - spytałam zaniepokojona.
Nic nie powiedział. Podszedł tylko do Joego.
- Tato?! - krzyknęłam i stanęłam w drzwiach.
Lecz oni niespodziewanie zniknęli. Poczułam okropną pustkę i lodowaty uścisk w sercu.
- Co to miało być? - spytała Elise.
- Nie wiem, ale coś czuje, że faktycznie dobrze by było, gdybyś się spakowała.
Elise nic nie powiedziała, tylko poszła do swojego pokoju. Nagle poczułam okropne zimno i furkot skrzydeł. Lampa w kuchni zaczęła mrugać, a po chwili zupełnie zgasła.                       
Nie wiem ile czasu minęło, ale po chwili z powrotem pojawił się Joe. Rozejrzał się wkoło.
- Gdzie Elise?
- W swoim pokoju - powiedziałam rozglądając się ze strachem. Co tu się działo?! Poczułam, jakby ktoś zdjął ochronę z naszego domu, gdy tylko opuścił go tata. Gdzie on w ogóle był? Co się działo?!
- Wytłumacz mi dlaczego mam z tobą iść? - spytała uparcie Elise z korytarza.
- Stadko wiernych kundelków, już cię nie obroni. Musimy spadać, zanim zleci się ich więcej.
- Kogo więcej?! Co ty pieprzysz Black?!
- Potem ci wszystko wytłumaczę, ale na serio musimy już spływać.
- A Cassie?! Chcesz ją zostawić?!
- Nic jej nie będzie. Jak tylko odejdziesz, demony opuszczą teren teren.
- Demony...? Wilki poradziły sobie z jednym...
- Ale nie z kilkunastoma!! - warknął już coraz bardziej zdenerwowany Joe - Przestań gadać, tylko chodź. Powiedziałem, że ci wszystko wytłumaczę...?
Elise zamilkła.
- Daj mi minutę... - szepnęła - Nie cierpię cię Black - rzuciła jeszcze, po czym przybiegła do mnie. Wpadła mi w ramiona, a ja przytuliłam ją i pocałowałam w oba policzki.
- Trzymaj się siostra. Dasz sobie radę - szepnęłam - Joe może jest wkurzający, ale myślę, że jest w porządku.
Prychnęła, ale nie skomentowała tego.
- Cassie... Boję się o ciebie.
- Mi nic nie będzie! - zapewniłam i nagle okno się otworzyło,  a w otworze pojawiła się okropna, zakrwawiona twarz powtarzająca w kółko imię mojej siostry - IDŹ! - wrzasnęłam. Elise popatrzyła na mnie z bólem, ale pobiegła do Joego. Obaj znikli. Ja wzięłam miotłę i zaczęłam tłuc potwora po głowie.
- Wynoś się stąd! No już! Mojej siostry tu nie ma!
Demon węszył przez chwilę, a potem posłusznie się cofnął. Nie minęła chwila, a przerażające zimno mnie opuściło, lampa znów zaczęła świecić. Z ulgą opadłam na siedzenie. Byle tylko mojej siostrze nic się nie stało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz