środa, 9 lipca 2014

Od Cassandry

 Na drugi dzień, już każdy wiedział, że "chodzę" z Cinną. Zawsze gdy na niego patrzyłam robiło mi się gorąco, a widziałam go dosyć często, bo teraz stado wilków prawie zamieszkało w naszym domu. Poprosiłam Sam żeby przeniosła się do mnie do czasu powrotu Elise... Nie prędko jej wyczekiwałam, a nie chciałam siedzieć sama w domu/ ze stadem na głowie. 
   Teraz przebywałam w salonie. Cinny nie było. Obecny był tylko Isaac i Paul mizdrzący się z Sam ( a więc nieobecny). Ci dwoje naprawdę pasowali do siebie idealnie - jak dwie połówki jabłka. Gdy zobaczyłam, że znowu się całują i udałam, że wymiotuję, Isaac mrugnął do mnie.
- No, no Cas, obrzydza cię coś co sama  CHĘTNIE robisz?
Zaczerwieniłam się gwałtownie.
- Isaac, ty wredny podglądaczu! - warknęłam.
Roześmiał się, a potem spochmurniał
- Ech.. Brakuje mi Elise...
- Mi też - szepnęłam.
- Nie podoba mi się, że zabrał ją ten... sztywniak - pokręcił zły głową.
- Nie nazywaj go sztywniakiem, ewentualnie palantem, bo poczucie humoru to on niestety ma i to duuże...
Isaac niechętnie kiwnął głową, po czym westchnął.
- My obronilibyśmy ją na pewno... A tak to włóczy się gdzieś po świecie...
Nic nie powiedziałam. Nie chciałam urażać jego dumy. Może wilkołaki poradziły sobie z jednym demonem... z paroma też... Ale nie z kilkunastoma, albo kilkudziesięcioma!
Wstałam i skierowałam się do wyjścia.
- Idę się przejść.
Idąc tak między drzewami, poczułam czyjąś obecność. Przystanęłam i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam oddech na karku. Zamarłam. Jednak gdy tylko poczułam szturchnięcie, obróciłam się i nawet na niego nie patrząc przytuliłam się do wielkiego zwierza. Wilk zamruczał z zadowoleniem, gdy gładziłam go po głowie. Delikatnie dał mi znak, żebym się odsunęła, co też uczyniłam. Patrzyłam jak znika za drzewem, a potem wraca do mnie w postaci ludzkiej. Sama jakoś mechanicznie wpadłam mu w ramiona i pocałowałam go.
  Poszliśmy na spacer. Skierowaliśmy się do jakiegoś starego tunelu.
- Zabiję Isaaca - syknął, gdy tylko mu opowiedziałam całą rozmowę sprzed kilkunastu minutach w salonie.
Roześmiałam się. Popatrzyłam na niego i szepnęłam nagle.
- Wiesz co... Chyba się w tobie zakochałam.
Roześmiał się i pociągnął mnie za ręke. Pocałowałam go z całym uczuciem.

http://data1.whicdn.com/images/44584635/large.gif

Długo całowaliśmy się pod tą ścianą. Prawie zemdlałam z braku powietrza, szczęśliwe Cinna oderwał mnie wtedy od siebie, bo przyssałam się do niego jak glonojad do szyby. Zaśmiał się i pocałował mnie w czubek nosa.
- Nie chciałbym, abyś mi umarła przez pocałunek.
- O to się bać nie musisz - odparłam.
Po paru minutach rozmowy, gdy wychodziliśmy z tunelu, zapytałam go o sprawę nie dającą mi spokoju.
- Ehm... Cinna... Zerwałeś już... Z tą dziewczyną?
Popatrzył na mnie poważnie.
- Umówiliśmy się na dziś wieczór. Zakończę to wtedy.
Serce mi zadrżało. Wypuścić Cinnę  na same spotkanie z atrakcyjną wampirzycą? Odwróciłam wzrok i przygryzłam wargę. Cinna chyba to zauważył, bo odwrócił mnie do siebie i powiedział kojącym wzrokiem.
- Zabiorę cię ze sobą jeśli będziesz przez to spokojniejsza.


 Cinna podał mi adres i godzinę ich spotkania. Nie wiedział z której strony nadejdę i gdzie się ukryję. Naprawdę bezgranicznie mi ufał. Usadowiłam się między ozdobnymi krzakami, mając idealny widok na pobliskie stoliki. Na zewnątrz siedział tylko jakiś stary facet, para małżonków, matka z małą córeczką i atrakcyjna dziewczyna w moim wieku (może trochę starsza) w blond włosach i ciemnych wygłodniałych oczach. Nie miałam wątpliwości, że to ona - już prawie była dziewczyna Cinny.
  Minęło parę minut i wreszcie się pojawił. Nie szukał mnie nigdzie wzrokiem, choć wiedział, że tu jestem. Podszedł do dziewczyny i uściskał jej ręke szorstko, a ona rzuciła mu się na szyję i pocałowała go w policzek. Moje serce skurczyło się boleśnie, jednak nadal obserwowałam scenę. Zaczęłam skradać się bliżej, aby słyszeć ich lepiej. Dzięki dobremu słuchu anioła, nie musiałam podchodzić jeszcze dalej. Przykucnęłam, patrzyłam i słucham.
- Cinna, jak cieszę się, że cię widzę! - zagruchała patrząc na niego pożądliwe.
- Czego nie można powiedzieć o mnie, Victorio - odparł sucho.
Zobaczyłam w oczach dziewczyny iskierki złości. Czy Cinna też...?
- Co ty wygadujesz? - warknęła, a potem podeszła do niego i pociągnęła go za ręke - Cinna, ja cię przecież dalej kocham!
Ani ja, a ni podejrzewam on, nie przewidywał dalszej reakcji dziewczyny. Pocałowała go w usta i wymamrotała:
- Chodźmy do mnie skarbie...
Poczułam się okropnie, na szczęście on odepchnął ją od siebie i powiedział spokojnym, acz lekko zdenerwowanym głosem.
- Victoria, to koniec. Mam dość ciebie i twoich gierek. Zakochałem się w innej dziewczynie - po czym popatrzył prosto w miejsce mojego ukrycia - Cassie, choć tu.
Serce gwałtownie mi zamarło. Nie... On nie mówi serio!! Ja mam wyjść?! Z tych krzaków?! Jak to będzie wyglądać? Jednak posłusznie wstałam i z wysilonym wdziękiem otrzepałam liście i gałązki z ubrania. Dumnym krokiem podeszłam do niego mierząc morderczym wzrokiem wampirzycę Victorię.
- To anioł! - szepnęła patrząc to na mnie to na niego - Rzucasz mnie dla tej młodej pokraki?! Nie wiesz co tracisz Cinna, nie wiesz!
Obserwował ją z chłodnym zainteresowaniem. Wampirzyca zaczęła mówić do mnie.
- Lepiej go rzuć, zanim znajdzie sobie inną. To prawdziwy kobieciarz, jemu zależy tylko na seksie. No co? Nie pochwaliłeś się Cinna ile namiętnych nocy spędziliśmy razem, zanim ci odbiło?
Roześmiał się głośno, a ten śmiech był naprawdę szyderczy, tak, że włoski na rękach stanęły mi dęba.
- Mi odbiło? Vicotrio co chcesz uzyskać przez te nieprawdziwe pomówienia? Kochaliśmy się raz, może dwa zanim stanęłaś się lodowatą trupiszochą.  A teraz do widzenia. Obyśmy się więcej nie spotkali.
Idąc potem z Cinną cały czas rozmyślałam nad tym zdarzeniem. Zajrzał mi wreszcie w oczy i zapytał łagodnym tonem - dalekim od tego, którym potraktował Victorię.
- Co cię gryzie mała?
- Nic, nic - zapewniłam szybko.
Jakież to życie może być dziwaczne... Wracając do domu postanowiłam zadzwonić do Elise i szczerze z nią pogadać.





































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz