poniedziałek, 7 lipca 2014

Od Elise

-Dobra chłopaki, czas na was.-Klasnęłam w dłonie.
-Co masz na myśli?-Spytał August.
-To, że jeśli nie weźmiecie tyłków w kroki, to sama was wykopię.-Mruknęłam obojętnie.
-Oj weź, fajnie tu.
-Cud, że was jeszcze wpuściłam. A nie, zaraz, sami tu weszliście.
-Och dajże spokój.-Mówi Paul co chwile zerkając na Sam.
-Wypad, powiedziałam.-Syknęłam w stronę Isaaca.
W końcu jeden najmądrzejszy z nich wszystkich wziął się i wyrzucił ich za jednym zamachem. Uśmiechnięty od ucha do ucha przytulił mnie delikatnie po przyjacielsku. Czułam jego gorąc, który rozpłynął się po moim ciele. Ja byłam lodowata, więc dla mnie to było naprawdę dziwne uczucie.
Kiedy wyszli opadłam na kanapę koło Cassie i Sam. Zerknęłam na swoją siostrę która najwyraźniej o czymś myślała.
-Podobasz się chyba Isaacowi, zgadłam?-Mruknęła Sam.
-Nie. Isaac ma dziewczynę, tak jak Cinna i Damon.
-Ale jeśli dobrze pamiętam,to Damon chciał ciebie poderwać?
-Ale dałam mu do zrozumienia, że nic z tego. Po miesiącu dał sobie spokój... Przecież starał się 3 lata. -Wzruszyłąm ramionami.
-A co z tym najprzystojniejszym, Gusem?-Spytała Sam.
-Nie ma dziewczyny, nawet chyba nie chce mieć. Woli być sam, wkurzają go zakochane pary, jak to on ujął.
-Mhm... A Paul?
-Paul nie ma dziewczyny, bo spodobałaś mu się i to bardzo.-Mrugnęłam do niej, ale nadal odpowiadałam obojętnie.
-Ech... Ale mi się podoba Joe...!-Szepnęła zła.
Zaśmiałam się.
-Wiesz co? Wątpię, że w ogóle będzie posiadał jakąś partnerkę. Myślę, że jest już zajęty.
-Przez kogo niby?-Oburzyła się Sam.
-Przecież nie mówię serio, Sam! Jak ci się uda  cokolwiek zrobić w tym kierunku, to dam ci dwadzieścia dolarów.-Uśmiechnęłam się. -Idę się przejść.Ehm... Cassie?
-Słucham?
-Idziesz?
-Nie,nie... Zimno się zrobiło po tym deszczu.
-Hm... Okej.-Wzruszyłam ramionami i założyłam o rozmiar za dużą bluzę.
Już robiło się ciemno, ale nie za bardzo mi to przeszkadzało. Wolałam spacerować w nocy, niż w dzień. Za tym dużym lasem płynęła rzeka, więc poszłam tam i usiadłam na trawie zamykając oczy. Powietrze było rześkie a wcale nie było tak zimno, jak mówiła Cassie. Chyba, że ona bardziej odczuwa zimno bo ja, jestem akurat lodowata od zawsze, mi to nie przeszkadza...
 Pamiętam, że moja mama mówiła mi kiedyś, że nie działają na nią żadne zaklęcia ani czary, miała jakby tarczę... Ciekawe, czy ja i Cassie też coś takiego posiadamy po mamie... A może tylko jedna z nas, albo w ogóle nie miałyśmy szczęścia i nie mamy tej ''tarczy''?
Było strasznie cicho i ściemniało się. Spojrzałam na wyświetlacz w telefonie. Dochodziła pierwsza. Posiedzę tu jeszcze godzinę, i wrócę. Takie spędzanie czasu w nocy mnie relaksowało, a nawet uspokajało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz