niedziela, 6 lipca 2014

Od Elise

 Zeszłam na dół do kuchni. Otworzyłam laptopa i przejrzałam skrzynkę mailową. Czysta. Włączyłam piosenkę OneRepublic - Counting Stars i przeglądałam coś w necie. Nic nie słyszałam, tylko muzykę dudniącą z słuchawek. Na dół zeszła Cassie rozmawiając z ojcem. Racja, może i dawno z nim nie rozmawiałam, ale on i tak siedział w swoim gabinecie, a ja oddalałam się od niego. W sumie, może on robi tak, jak chciałam ja? ''Jest jak granat. Stara się zminimalizować liczbę ofiar w swoim zasięgu.''. Cassie jako jedyna, no i jeszcze Joe... rozmawiali z nim. Ale co do tego wszystkiego ma Joe? Nie jest mi ani trochę przykro po tym, co powiedziałam Joemu. Sądzę, że nawet go to nie ruszyło. On zachowuje się jakby nie miał serca, bo według mnie go nie ma. Zachowuje się jak robot, który jest przestawiony tylko na głupi uśmieszek i wkurzanie ludzi. Nadęciak pieprzony... 
Po kilku minutach ojciec gdzieś wyszedł, a Cassie usiadła na przeciwko mnie. Nie uszło mojej uwadze to, że miała  lekko czerwone policzki i oczy. Nikt inny by tego nie zauważył,ale dla mnie to było dość widoczne. Czułam jak coś ją męczyło, martwiło?
Wyjęłam z uszu słuchawki i odłożyłam je na bok, odsunęłam także laptopa by móc normalnie pogadać z Cassie. Bez słowa się na nią patrzyłam, a ona westchnęła. 
-Przepraszam cię... za to co ci nagadałam. Nie powinnam... 
-Zgłupiałaś? Przecież jesteś moją siostrą, tobie można tak mówić.-Uśmiechnęłam się.-Rodzeństwo musi siebie czasem wkurzać. 
-Ale nie powinnam tak mówić...
-A myślisz, że ja powinnam tak gadać na Joego? Może i przesadziłam, ale mi w ten sposób lepiej. Ulżyło mi. Wiesz co uważam, i on też wie. Przecież to bezuczuciowy facet! Stać go tylko na głupie uśmieszki i wkurzanie ludzi. 
-W sumie, czasem też taka jesteś...
-Och, zamknij się.-Zaśmiałam się.-Ale i tak wiem swoje. Przecież go to nawet ani trochę nie ruszyło. Widziałaś jego minę? Jak zawsze dumny i zadowolony z siebie. 
-A ty jak zwykle zadowolona z siebie... no i ... dumna. 
-Oczywiście, że nie dumna. Nie mam z czego. Ale zadowolona...? Tak. 
-Wy się chyba nie polubicie...
-Ty z nim także. 
-No... Możliwe. Ale nie zasługuje na takie traktowanie z niczyjej strony.
-Nie wiesz na co on zasługuje, a na co nie. Nie znasz go. Zjawił się od tak! Żyje sobie tutaj spokojnie ale na szczęście niedługo sobie wyjedzie. 
-Skąd to wiesz?
-3 tygodnie.. Da się przeżyć jeszcze jego obecność. Mam nadzieję, że nie wróci za szybko. Bo on sobie zrobił wakacje... pff. 
-Właśnie, a tak w ogóle... Zamierzasz chodzić do szkoły?
-Dziewczyno, całe życie uczyłam się w domu. Co mi teraz da powrót tam? Pół roku uczenia się i koniec szkoły. A niedługo nasze urodziny. 
-Niedługo? To pół roku. -Westchnęła.
-Och...  Nie mam po co tam wracać. Jak trzyma się ojciec?
-Nie najlepiej. Nie wiem... Nie wiem jak mu pomóc...
-Nie możesz mu pomóc, on umiera. Niedługo i tak...
-Nie kończ. -Cassie podniosła rękę i znacząco się na mnie spojrzała.
-Ok. Chcesz coś do jedzenia?-Spytałam.
-Wow, gotujesz?
-Nie pamiętasz? Mama kiedyś nas uczyła gotowania.Ale i tak mi się nie chce... -Przypomniałam jej obojętnie. 
-Czemu tak ponuro wspominasz mamę?Łatwo ci mówić o tym wszystkim... Mi nie. 
-Jak to mówiłaś? ''Jestem mocniejsza psychicznie.''
-Ale fizycznie to już nie.
-Pracuję nad tym. 
-Naprawdę, lubisz te wilkołaki?
-Tak. To mi przyjaciele. Wiem, że gdyby ojciec wiedział, albo miał by to w dupie, albo by się zmartwił.Przecież z nimi kiedyś walczył, nie ma za dobrych wspomnień. 
Cassie polepszył się humor. Była w lepszym stanie, udało mi się jednak ją rozweselić choć trochę. 
-A wiesz co? Nawet jednemu się spodobała Sam.-Uśmiechnęłam się. 
-Ona raczej woli Joego...-Mruknęła. 
Wybuchnęłam śmiechem, aż prawie spadłam z krzesła.
-Ten worek bez uczuć? Chyba sobie kpisz! 
-No, jeśli chodzi o wygląd, to nie jest zły. 
-Możliwe, ale nie patrzy się na wygląd. Jeśli Sam lubi facetów bez serca, uczuć... Wrednych,zarozumiałych...
-Dobra,dobra El... Dość.-Zaśmiała się.
Cassie poszła na górę a ja zostałam na dole kontynuując kolejny nudny dzień. Na zewnątrz znów szalała burza... Kiedyś się to skończy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz