piątek, 4 lipca 2014

Od Elise

Ten Joe był dziwny. A to niby ja jestem dziwna... Starałam się nie zwracać na niego uwagi, ale on często coś komentował, a jak to ja, musiałam rzucić jakiś komentarz. Cassie dalej rozpaczała. 
-Jeśli nie płaczesz po rodzicach, to znaczy, że ich nie darzyłaś odpowiednim uczuciem.-Tutaj właśnie w jego głosie wyczułam złośliwość. Zerknęłam na niego i zamknęłam książkę. 
-Odezwał się ten, który darzy kogokolwiek jakimś uczuciem. Twoi rodzice też nie żyją. Nie rusza cię to. Widać. Coś ukrywasz, zakrywasz się tajemniczą maską i jesteś pewien, że nikt nic nie zauważy. Ja nie płaczę po żadnej stracie. Nigdy. 
On dalej uśmiechał się tak samo. 
-Przestań się tak uśmiechać. -Burknęłam.
Milczał, ale dalej utrzymywał ten sam uśmieszek. 
-Przestań. -Zmrużyłam oczy zła. 
-Nie wiem, o co ci chodzi. 
-Zabawne. -Mruknęłam. -Mówisz mi, że nie okazuję uczuć, a zdaje się, że ty masz z tym największy problem. Skończmy tą bezsensowną kłótnię. 
-Znów będziesz czytać o śmierci?
-Znów zadajesz pytania? 
-Chyba mnie nie zbyt lubisz.-Westchnął.
-Jesteś mi obojętny.-Wzruszyłam ramionami nie patrząc nawet na niego czytając książkę.-Jesteś taki jak inni. Nic w tobie takiego co by mnie zaciekawiło.
Parsknął i sięgnął po masło orzechowe. 
-Może zgrywasz tajemniczego kolesia, może jesteś kimś innym, a tak naprawdę udajesz kogoś, kim nie jesteś... Nie wiem. Nawet mnie to nie obchodzi. Zjawiasz się ty znikąd... Jak mówiłam, tacy jak inni. 
Westchnął dalej się uśmiechając i oparł łokcie o stół. 
-Co? Skorzystałaś z ''okazji uzdrowienia''?
-Nie chciałam tego. 
-Bo co? 
-Bo śmierć to naturalna rzecz od której nie ma ucieczki. 
-Racja...Ale minęłaś się z nią chyba wczoraj?
-Minąć, to nie znaczy uciec. To zwykłe szczęście, ale spowodowane zaklęciami i tym całym chorym systemem nadnaturalności. 
-Jesteś strasznie dziwna. 
-Ty też. Na dodatek tajemniczy. 
-Ty też. 
Przewróciłam oczami.Po prostu wstałam,zostawiłam książkę na stole i wyszłam. Usiadłam na trawie i jak zwykle wpatrywałam się w gwiazdy. Jak zawsze było naprawdę ciepło i ulanie, a dochodziła druga w nocy. Nie byłam śpiąca, nie przepadałam za snem... Lubiłam ciemność nocy... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz