wtorek, 8 lipca 2014

Od Elise

Rano obudziłam się w łóżku. Rozejrzałam się czujnie, a łeb nadal mi pękał. Na szczęście, nie kręciło mi się w głowie. Na policzkach poczułam coś... Kiedy dłonią lekko dotknęłam policzka, to ''coś'' okazało się być pająkiem. Był naprawdę duży. Nie taki maleńki, z takimi to ja na co dzień widywałam się w domu w NY. Wstałam kiedy zaczął zmierzać po pościeli. Zatrzymał się na poduszce, wtedy wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół i wtedy zauważyłam, że spałam w ubraniach. Musiałam się koniecznie przebrać. Ale do pokoju jakoś bałam się wejść. Kiedy ta myśl, że on tam siedzi w moim pokoju mnie nagle naszła, i że będę z nim spać następną noc, to aż mną rzuciło. Zbiegłam na dół, prawie bym zaryła twarzą kiedy zbiegłam z trzeciego schodka nie zauważając pozostałych. Wpadłam na Joego, który widocznie był rozbawiony moim zachowaniem. 
-Ja dzisiaj śpię na kanapie!-Rzuciłam wyrywając się z objęć Joego. 
-A cóż się takiego stało?
-Na górze... jest wielki pająk... 
Roześmiał się tak, że nie mógł przestać. Ja nie poczułam się głupio, ani nic z tych rzeczy. Po prostu zignorowałam jego zachowanie. 
-Przecież on pewnie boi się ciebie bardziej niż ty jego. Myślałem, że Elise Grace niczego się nie boi. 
-Ja też! Ale zapewniam cię, tego pająka się przeraziłam. Miałam go na twarzy!
Znów się roześmiał, ale tym razem naprawdę nie przestawał. 
-Bardzo,BARDZO zabawne. Zgaduję, że to ty przeniosłeś mnie do pokoju. 
-Tak. Z trudem mi się to udało... Taki pasztet jak ty to naprawdę duże wyzwanie!
-Wal się.-Uśmiechnęłam się i zajrzałam do lodówki.-Chcesz?-Spytałam trzymając w dłoni masło orzechowe. 
Jak zaczarowany kiwnął głową przestając się śmiać i wziął słoik. Po chwili zaczął się delektować papką w słoiku. 
-Jak ty to kochasz...-Mruknęłam czekając na tosty. 
Zignorował mój komentarz. 
-Skąd ty wytrzasnęłaś ten toster?-Zaśmiał się.
-Nie trudno go było nie znaleźć. Był w szafce.
-Ale tych szafek tu jest od groma!Licząc tylko kuchnię.
-No racja, może to mieszkanie jest trochę za bardzo przepchane luksusem... Myślałam, że lubisz tak... żyć. 
-Naprawdę tak myślałaś?
-Kiedy cię pierwszy raz poznałam i zobaczyłam? - Tak właśnie pomyślałam. 
-Bez przesady... 
-Jeśli nie zabijesz albo nie wywalisz tego pająka z pokoju śpię na kanapie. 
Przewrócił oczami.
-Albo ze mną.-Dodał złośliwie.
-Zboczeniec.
-Widzę do śmiechu ci dzisiaj. 
-A tobie jak zwyyyykle nie. 
Kiedy ruszyłam się z miejsca nagle zakręciło mi się w głowie. 
-Mam tego dość...-Szepnęłam. 
W porę złapał mnie Joe. 
-Chyba musisz się położyć.
-Nie szczerz się tak...-Warknęłam.-Ja tam nie wejdę!
-No to śpij na kanapie, albo...
-Zamknij się.-Mruknęłam i usiadłam na sofie. 
Kiedy to się skończy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz