poniedziałek, 7 lipca 2014

Od Jeremiego

 - Zakochałeś się w niej? - spytałem wprost patrząc śmierci w oczy.
Joe zmrużył oczy i odpowiedział.
- Jeśli nawet, to ty o tym pierwszy wiedzieć nie będziesz. 
Wściekły zwaliłem lampkę z biurka.
- W co ty grasz Joe?!  Za dwa tygodnie obu nas tu nie będzie. Chcesz rozkochać moją córkę, a potem złamać jej serce?
Wiedziałem, że pojechałem za daleko, bo Black naprawdę się wkurzył. Zmrużył oczy i powiedział cedząc słowa.
- Nie mam zamiaru nikogo w sobie rozkochiwać, a potem łamać mu serca, nie znasz wszystkich szczegółów, a czepiasz się, bo dziś łaskawie wyszedłeś ze swego gabinetu do kuchni i usłyszałeś coś, czego nie powinieneś. .Nie mogę się zakochać i zawierać przyjaźni, a ty wiesz o tym najlepiej, dlatego lepiej odpuść sobie Evest. Nie zgrywaj już dobrego tatusia, jeśli cały dzień siedzisz w czterech ścianach, a córki masz totalnie gdzieś.
Wyszedł szybko, a ja wyczerpany opadłem na fotel i zakryłem twarz rękoma. Już nie miałem siły do niczego, czułem się taki pusty... Nie spędzałem czasu z dziewczynami, aby łatwiej poradziły sobie po moim odejściu.  Ale kto by to zrozumiał? Westchnąłem ciężko i pomasowałem sobie skronie.
Nie wiem jak to się stało, ale przysnąłem. 
Miałem dziwaczny sen, który wkrótce przerodził się w koszmarny. Szedłem korytarzem, a tu nagle z szafki wyłoniła się dziwaczna imitacja Joego.

http://media1.giphy.com/media/11os5SjleqiyPe/giphy.gif



















- Pst... Choć tu Evest.
Podszedłem bliżej, a on wyszedł zza szafki.
- Nie kochasz swoich córek - wyszeptał - One nie kochają ciebie. Nie potrzebują cię.
 Zacząłem szybciej iść. Nie wiadomo skąd pojawiły się inne dzieciaki.
- Nie kochają cię! Nie potrzebują! - wrzeszczały mi do ucha.
Nagle pośrodku zobaczyłem ducha Johny. Patrzyła na mnie z odrazą.
- Co ty sobie wyobrażasz? Dobrze, że moje córki przestały cię kochać. Jak mogłam wyjść za takiego cholernego dupka?
Wściekły minąłem ją i ruszyłem ku drzwiom. Nagle zobaczyłem Cassie w towarzystwie jakiegoś chłopaka. Oboje patrzyli na mnie spode łba.


Najlepsze gify z Emmą Watson
 Zacząłem biec, a w oddali słyszałem jej krzyk.
- Nienawidzę cię! Nienawidzę!
Biegłem dalej, rozbijając tłumy uczniów. Już sięgałem klamką do drzwi... I wtedy stanęła przede mną Elise.
Podeszła do mnie i zaczęła mnie szarpać, mówiąc jak bardzo się mną brzydzi i mnie nie cierpi.


http://big.assets.huffingtonpost.com/jlawslp.gif

Wyrwałem się jej i zacząłem krzyczeć.
- Kocham cię Elise! Cassie ciebie też kocham! Wybaczcie mi!
Nagle wszyscy uczniowie mnie oblężyli, razem z moimi córkami. Stanęły po obu stronach Joego i wyszeptały.
- Weselej nam bez ciebie - miażdżyły mnie wzrokiem - Lepiej nam.
Poczułem rozdzierający ból i upadłem na kolana krzycząc w agonii.

- Tato... Tato...
Otworzyłem oczy. Popatrzyłem na zmartwioną Cassie pochylającą się nade mną i w przypływie nagłych emocji przytuliłem ją do siebie.
- Jesteś tu... Jesteś... Nie nienawidzisz mnie - szeptałem w gorączce.
- Tato, dobrze się czujesz? - zapytała i poprowadziła mnie do łóżka - Oczywiście, że tu jestem i kocham cię, a nie nienawidzę. Tato... Ty masz gorączkę, cały jesteś zresztą rozpalony... Poczekaj pobiegnę po termometr.
I znikła. Ale ja poczułem się dużo lepiej.
Przynajmniej ona nie skreśliła mnie jeszcze totalnie z listy...





















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz