środa, 2 lipca 2014

Od Johanny

  Minęło już trochę czasu... Trochę za dużo. Za dużo rzeczy się działo, jedna mnie totalnie zaskoczyła. To nie było normalne dla mnie... Ale wszystko wskazywało na jedno... Elise i Cassy miały już 14 lat. Rosły za szybko, ale niedługo to powinno ustąpić. Ale jedno nie przestanie mnie męczyć... Dlaczego jedna z moich córek, musiała zachorować? Jednak to nie trwa krótko. To już rok, od kiedy Elise zachorowała na raka. Tylko jeden lek mógł uratować jej życie, ale zastanawiam się, dlaczego ona zachorowała? Jest aniołem, więc to prawie niemożliwe... A jednak. Kate mówi, że może uratować ją czar, ale wiąże się to z tym, że zostanie człowiekiem na zawsze, ale będzie zdrowa. Lek, na prawdę kosztował kupę kasy, ale jestem zdolna do wszystkiego. Pieniądze zdobyłam szybko z Jerrym, dzięki moje dość duże oszczędności które były na moim koncie w banku od wielu lat dzięki mojemu ojcu i bratu. Zostało tam jeszcze kilkanaście tysięcy na czarną godzinę. Lek zadział cudem, bo tylko kilka osób z całego świata po wzięciu leku przeżyli. Jednakże, choroba Elise nie ustępowała. Musiała przestać chodzić do szkoły. Pewnego dnia po prostu zaczęła się dusić, przestała oddychać. Wtedy na prawdę myślałam, że to koniec. Ale lek zaczął działać w porę... To był cud, jak to ujął lekarz. Elise nie może się przemęczać, sama zabroniła mi,Jeremu i Kate zaczynać jakiegoś leczenia zaklęciami. Mówi, że wydaliśmy pieniądze na lekarstwo, i ona da sobie radę. Chociaż wie, że ona w każdej chwili może umrzeć. Rozmawia tylko ze mną i Jeremym, nie zapadła w depresję, że ona po prostu umrze. Żyje dalej. A teraz nadchodzą jej 15 urodziny. Szybko to zleciało... Ja i Jeremy zaczęliśmy funkcjonować normalnie, ale jesteśmy ostrożni na to co Elise robi. Zaczęła czytać tą samą książkę już 3 rok. Czyta ją na okrągło... Jest o chorobie pewnej kobiety, jak ona mi to opowiadała.
-Johanna?-Mówi Charlie.
Charlie był moim dobrym znajomym z pracy. Ta robota nie była ciężka, wręcz przeciwnie. Pracowałam w tej bardziej... nadnaturalnej części. Po prostu miałam znaleźć tych co zagrażali życiu ludziom i ich dostarczyć do aniołów. Oni już postawiali decyzję, co z nimi zrobić.
-Nie śpij. Skończyłaś pracę młoda. Twój ojciec ma do ciebie sprawę. Podobno ważne.
Kilka razy miałam styczność z moim ojcem, ale rzadko. Był aniołem, wreszcie wiedziałam, kim jest. Więc dlaczego miałabym mieć nagle kłopoty?
Weszłam do czarnego volvo. Spojrzałam na ojca. Jego mina nie wyglądała dobrze... Coś się działo.
-Johanna...
-Coś nie tak?
-Wiem, że Elise jest chora... Pamiętasz, jak jeszcze będąc w ciąży porwały cię wilkołaki?Mieli ze sobą czarodzieja. On już nie żyje, ale... Kiedy byłaś nieprzytomna rzucił na ciebie zaklęcie. Kiedy urodzisz dziewczyny jedna z nich zachoruje na jakąś chorobę. Której nie łatwo jest się pozbyć. Ale nie zapomniał... o tobie...
-Co masz na myśli?
-Masz umrzeć... Tydzień przed śmiercią Jeremiego...
-Dlaczego? -Spytałam w szoku.
-On też ma cierpieć. Nie da się tego... odwrócić. Jeśli on umrze przed swoją konkretną datą... To ty umrzesz zaraz po nim w męczarniach... Nic tego nie odwróci...
-Skąd to... wiesz...
-Złapałem tego czarodzieja. Powiedział mi wszystko... zabiłem go zaraz po tych informacjach...
-Co mam... zrobić...? -Zakryłam twarz dłońmi.-Kto zajmie się dziewczynami? To nie może... być prawda...Nie... Nie mogę powiedzieć tego Jeremiemu...
-To błąd.
-Dlaczego? Chcę, żeby... żeby ten czas był spędzony tak, jakby nic się nie stało. Tak, jak ma być do końca. Powiem mu chwilę przed śmiercią, lub ktoś mu to powie, jeśli na nie zdążę. Zaopiekujesz się dziewczynami, lub Kate. Albo wy oboje. Dacie im szczęśliwe życie, lepsze niż teraz.
-Johanna...
-Odwieź mnie do domu. Proszę.
Tak jak powiedziałam. Nic nikomu nie powiem. Umrę przed Jeremym... albo po nim. Zależy wszystko od tego, jak się to potoczy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz