piątek, 4 lipca 2014

Od Kai

 Gdy rano się obudziłam, poczułam niewyobrażalną euforię w całej sobie. Gdy tylko ujrzałam obok siebie Matta... To było najpiękniejszy widok, jaki kiedykolwiek udało mi się zobaczyć. Matt spał, oddychając cicho i miarowo. Szeroko uśmiechnięta wstałam i przeciągnęłam się rozkosznie. Słoneczko pięknie grzało, powietrze było jakieś dziwnie rześkie, a cały świat dosłownie stanął w miejscu.
- Ech... - westchnęłam któryś raz i wstałam. W łazience wzięłam prysznic i ubrałam się. Przeczesałam się palcami i poszłam do kuchni. Jakoś bardziej śmielsza, zrobiłam kanapki. Nie minęła chwila, a poczułam czyjeś ręce na biodrach i cichy szept koło ucha.
- Widzę już się zadomowiłaś.
Roześmiałam się cicho i odwróciłam.
- A co to źle?
- Przeciwnie... Bardzo dobrze - mruknął i pocałował mnie w szyję, sadzając na szafce.
Zarzuciłam mu ręce na szyje i przyciągnęłam bliżej siebie. Westchnęłam cicho, gdy głaskał mnie po ramieniu. Popatrzyłam na jego jeszcze zaspane oczy i rozczochraną fryzurę.
- Boże, jak ja cię kocham - wymamrotałam nagle.
Zaśmiał się patrząc na mnie. Przeszły mnie dreszcze. Nigdy bym sobie nie wyobraziła, że taki przystojny, starszy ode mnie, inteligentny i czuły facet może - należeć do mnie!
- Ja też cię kocham - odszeptał mi do ucha - Tak bardzo, że aż to nie zdrowe.
- Popieram jesteś niezdrowym zarazkiem.
- Niezdrowym zarazkiem żerującym na grzybie.
- Bądź ropą, która wypryskuje z grzyba, na którym żeruje zarazek.
Matt roześmiał się.
- Kocham twoje poczucie humoru - rzekł i wziął mnie na ręce.
Przez następne pół godziny oglądaliśmy głupie kreskówki w telewizorze, śmiejąc się i nabijając z bohaterów.
- Wyobrażasz sobie taką... Mamę Kangurzycę i Tatusia Kangura? - zapytałam, gdy oglądaliśmy jakiś odcinek "Kubusia Puchatka", a na ekranie pojawiło się "Maleństwo".
Matt parsknął śmiechem.
- Chyba przeszkadzałyby im te ogony.
Zachichotałam.
- Ty wiesz najlepiej. W końcu jesteś znawcą.
Matt zaczął mnie łaskotać.  Śmiałam się bardzo, bo łaskotki miałam dosłownie wszędzie. Po paru minutach zmęczona leżałam na kanapie, gdy Matt gładził mnie po brzuchu w zamyśleniu. Zamknęłam oczy i odczuwałam całą sobą tą przyjemność.
  Czas leciał. Wstaliśmy o 6, a teraz dochodziła 10. Westchnęłam cicho i wstałam.
- Matt... Muszę wracać. Będą się denerwować.
 Matt skinął głową.
- Odwiozę cię.
Nie wiem czy Matt jechał umyślnie wolno, ponieważ dobrze go znałam i wiedziałam, że lubi samochody i szybką jazdę. Jednak nic nie powiedziałam ciesząc się z jego obecności. Z żalem pożegnałam się z nim pod domem. Ale co tam. Wkrótce znów się zobaczymy. Wczorajsze urodziny... Naprawdę były moimi najlepszymi w całym moim krótkim życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz