sobota, 5 lipca 2014

Od Kai

 Matt jak przypuszczałam zgodził się, jednak postanowił transport załatwić sobie sam. Nie sprzeciwiałam mu się, bo raczej trudno mi było sobie wyobrazić jego, mojego przyszywanego wujka - Arona, bliźniaka i jego ciężarną dziewczynę zamkniętych razem w jednym samochodzie przez ileś godzin, a potem w samolocie. Najpierw musieliśmy dojechać do jednego z większych miast ukraińskich, potem do samolotu, a i tak czekały nas przesadki z niego.
  Do samochodu zaopatrzyłam się w wygodnego jaśka, melisę i dobrą lekturę. Wyszperałam też skądś starą mp4, bo gust muzyczny  Arona naprawdę był wielce daleki od mojego.
  Widząc w samochodzie jak Kamil mizdrzy się z Nadią udałam, że wymiotuję. Kamil odwrócił się ze złośliwym błyskiem w oku.
- Co siostra? Coś nie tak? Jak tam u twojego duuuużoooo starszego chłopaka?
Prychnęłam.
- Na więcej cię nie było stać bliźniaku? - powiedziałam dumnie  unosząc brodę - Tak się składa, że dobrze.
- Fascynujące - odparł leniwie Kamil i wrócił do mizdrzenia z Nadią. Przewróciłam oczami i mruknęłam.
- Żeby tylko się nie zaczęli rozbierać... Żeby tylko nie zaczęli się rozbierać.
Ku mojemu przerażeniu po kilku minutach Kamil ściągnął bluzę. Wyobraźnia sprawiła mi niezłego psikusa i przed oczami stanął mi mój roznegliżowany brat, wydające niepocieszne dla mego ucha odgłosy i pochylającego się nad obecną tu ciężarną. Prawie udusiłam się ze śmiechu, gdy dowiedziałam się, że ściągnął ją, bo było mu po prostu gorąco. Tak się speszyłam, że przez całą godzinę na niego nie patrzyłam, w obawie, że odczytałby z twarzy moje kosmate myśli.
  Podróż mijała dosyć mozolnie, bo nie zamieniałam ani jednego słowa z Kamilem ani Nadią. Nie wiem czemu, ale jakiś złośliwy głosik w mojej głowie szeptał, że odkąd Nadia związała się z Kamilem straciłam dwóch przyjaciół. Nie użalałam się z tego powodu... W większej mierze mi to nie przeszkadzało i nie chciałam tego zmieniać. Rozumiałam, że mieli swoje sprawy. Tyle, że odkąd Nadia zaszła w ciążę... ogólnie gdy zaczęli z Kamilem razem mieszkać. Miałam lekkie wrażenie, że mają mnie w dupie. Rzecz jasna sama nie byłam lepsza... Znajomi, Matt... Sama wiedziałam ile czasu mi to zajmuje, jednak fakt byłam okropną snobistyczną egoistką. Jakiej innej reakcji można byłoby się po mnie spodziewać?
  Westchnęłam cicho wsłuchując się w wyjątkowo ponury kawałek, który skutecznie zagłuszał country Arona.Życie było kompletnie do D. Zastanawiałam się jaki sens jest w tym, aby tam jechać... zakłócać spokojne życie mojego ojczulka... Pewnie miał własne dzieci, nie z wpadki. Zmęczona tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam, gdy weszliśmy do samochodu.
- Halo... Ziemia do Kai - powiedziała Nadia machając mi ręką przed oczami.
Nie wiem czemu, ale okropnie mnie to zdenerwowało. Miałam ochotę powiedzieć jej parę niemiłych słów. Nie wiem co się ze mną działo, a na dodatek znowu zaczęłam cała iskrzyć się na czerwono! I teraz stało się coś nieoczekiwanie dziwnego. Zamiast moich zwykłych, zadbanych, choć trochę poobgryzanych paznokci, z palców wyrosły mi czarne szpony, gotowe przeorać nawet jedno z tych najgrubszych gardzieli. Przerażona wrzasnęłam patrząc się w swoje dłonie. Szybko odnalazłam Arona, trzymając ręce w kieszeni i zaciągnęłam do go pobliskiej ubikacji. Nie przeszkadzały mi spojrzenia ludzi. Po prostu musiałam wiedzieć, co się ze mną dzieje i teraz miałam dowód. Aron musiał potraktować mnie poważnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz