środa, 9 lipca 2014

Od Kamila

Pogodziłem sie z Nadią. Wszystko było już dobrze. W nocy.. Aron miał pewnych gości. Myślał ze my już spaliśmy. Jednak ja sie obudziłem i przez przypadek usłyszałem rozmowę.
-...po porodzie zabieramy dziecko.
-Nie wiemy co jeszcze z nim zrobimy ale na pewno nie będzie przebywało wśród innych istot.
-Umieścimy je w bazie by nie zagrażało innym.
-Po co?! Nie zabierzecie go!-odezwał sie Aron.
-To jest nie legalne. Związek między chowańcem a jego bratnią duszą. A co dopiero co posiadanie dziecka z takiego związku. Zabierzemy je a jak nie to ktoś ucierpi w walce. Dziecko może.. może mu pozwolimy żyć.
I nagle zrozumiałem o czym rozmawiali! O mnie, Nadii i naszym dziecku! Nie wytrzymałem i wszedłem do salonu.
-Kamil..-nie zdążył nic więcej powiedzieć Aron.
-Nikt nie ucierpi i dziecka też nie dostaniecie. Koniec. A teraz wynocha!!!!
-Żebyś tego nie żałował .teraz będzie miło ale już za dwa miesiące.. nie koniecznie jeżeli nadal będziesz tak uważał. To dziecko może być zagrożeniem dla wszystkich!
-Wynocha!!!! Kocham Nadie i kochamy nasze dziecko! Nie dostaniecie go!
Aron był załamany. Ja byłem wściekły. Przemieniłem sie w psa i odsłoniłem zęby. Zacząłem warczeć.
Mężczyźni spojrzeli sie na siebie po czym dodali.
-Do zobaczenia. A te twoje sztuczki nic nie dadzą.
Zawarczałem głośniej i zrobiłem krok w ich stronę. Byłem gotowy do ataku.
Goście wyszli a ja po chwili przemieniłem sie w człowieka.
-Kto to był?!
-Góra... Mahomet nie przyszedł do Góry to Góra do Mahometa.. nie doniosłem do was to sami sie dowiedzieli. Zabiorą wam dziecko.. albo oddamy go dobrowolnie albo ktoś zginie.
-Nie. A jak już to ktoś od nich zginie.
Wyszedłem z domu i upewniłem sie że znikli po czym poszedłem sie przejść. Byłem gotowy do walki w obronie swojej rodziny. A czułem w kościach ze to już niedługo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz