piątek, 4 lipca 2014

Od Willa

  Pytania Jeremiego lekko mnie nużyły, ale postanowiłem tego nie okazywać. Dziś kalendarzowo przypadały moje osiemnaste urodziny. Nikt rzecz jasna o tym nie wiedział... i dobrze. Takie prymitywne sprawianie sobie radości przez ludzi ani trochę mnie nie kręciło.
  W lodówce wyszperałem skądś masło orzechowe. Nie byłem zwykłym śmiertelnikiem, wcale nie musiałem jeść, oddawać potrzeb... Jednak dla zasady to robiłem, bo masło orzechowe wyjątkowo mi zasmakowało.
  Gdy tak je spożywałem w kuchni, do środka weszły dwie córki Evesta. Cassandra od razu się do mnie uśmiechnęła. Elise zignorowała. Moją pierś wypełnił wyjątkowo przyjemny zapach ciała tej drugiej. Zapragnąłem przysunąć się do niej jak najbliżej, jednak powstrzymałem się. Siostry usiadły przy stole. Cassandra jadła kanapkę, Elise czytała.
- Dziwaczna książka - stwierdziłem i pokazałem na okładkę - Znałem tego człowieka przy przeprawie. Również dziwaczny.
Elise po raz pierwszy odkąd pamiętam spojrzała na mnie i uniosła brwi.
- Przy jakiej przeprawie? - po prostu zapytała, nie odszczekując mi się za stwierdzenie o jej lekturze.
- Normalnej - stwierdziłem dobitnie wzruszając ramionami. Spojrzałem znów leniwie na okładkę - Śmierć, śmierć i śmierć... Nie masz jej już dość dziewczyno?
- Po pierwsze... Mam na imię Elise - odparła spokojnie - Po drugie... Co ty możesz wiedzieć o śmierci?
Zaśmiałem się cicho.
- Wiem więcej niż ci się wydaje...
Zaczęliśmy mierzyć się wzrokiem. Po chwili zapytałem z czystej ciekawości.
- Wygodnie ci w tych rurkach? - przełknąłem łyżkę masła - Nie lepiej byłoby się... poddać?
Cassandra syknęła cicho obserwując nas. Elise odpowiedziała spokojnie.
- Byłoby. Jednak poddają się tylko tchórze.
- Poddają się ludzie mądrzy, bo wiedzą, że nie dadzą dalej walczyć.
- Ludzie mądrzy często są tchórzami. Np. Einstein.
- Einstein miał wyjątkowo trudne życie.
- W takim razie ja też mam - zakończyła ostro zamykając książkę i wstała, nie racząc mnie ani jednym spojrzeniem.
Odchyliłem się na oparcie, czując na sobie wzrok Cassandry.
- No co? - mruknąłem - Nie ma to jak inteligentna wymiana zdań.
- Nie ma to jak zamknięcie się na chwilę.
- Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
- W takim razie stawiam na srebro.
Cassadnra westchnęła cicho kończąc kanapkę i wstała.
- Nie wiem skądś ty się urwał... Ale dowiem się - dokończyła i wyszła.
Uśmiechnąłem się lekko i przeciągnąłem się kończąc kolejne opakowanie. A może faktycznie lepiej postawić na to cholerne złoto?... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz