czwartek, 3 kwietnia 2014

Od Akkie

Byłam długo nieprzytomna. Kiedy wreszcie odzyskałam przytomność byłam w jakimś pomieszczeniu. Obraz nadal mi się rozmazywał co świadczyło o tym że nie doszłam jeszcze do siebie. Byłam głodna. Powoli przypominały mi się wszystkie zdarzenia. Wojna, Ivy, Gregory, mój prawdziwy ojciec, wampiry, krew, Jeremy, anioły. Byłam cała obolała. Nikogo przy mnie nie było co mnie wcale nie zdziwiło. Odkąd stałam się wampirem.. każdego traciłam i nikomu już na mnie chyba nie zależało. Brzuch miałam zabandażowany. Miałam na sobie tylko bieliznę. W wielu miejscach bandaż był w plamach krwi. Podniosłam się z bólem do pozycji siedzącej. Fatalnie się czułam. Bolało mnie wszystko od czubka głowy po palce u nóg. Czułam szwy na czole. Wstałam i straciłam równowagę. Podparłam się ściany. Moje kły nadal były wysunięte. Podtrzymując się poszłam do drzwi. Jednak nie wyszłam. Przypomniałam sobie że byłam tylko w bieliźnie! Zobaczyłam jakąś koszulę. Założyłam ją. Sięgała mi do połowy ud. Lepsze to niż nic. Wyszłam na korytarz trzymając się boku. Bolało mnie strasznie. Krzywiąc się szłam dalej.
Zaczęło kręcić mi się w głowie. Weszłam do pierwszego pokoju. Zobaczyłam.. Ivy!!!!!
Kiedy mnie zobaczyła z uśmiechem podbiegła do mnie. Wzięłam ją na ręce. Jednak ból sprawił że o mało co jej nie upuściłam.
-Akkie?
Zgięłam się w pół. Przyłożyłam ręke do miejsca gdzie była rana. Byłam przestraszona.kiedy zobaczyłam że bandaż przecieka. Całą koszulę miałam we krwi.
-Zawołam kogoś.-wybiegła a ja osunęłam się na ziemię.
Robiło mi się słabo. Werbeny nie dało usunąć się z organizmu wampira. Zatruwała.go pomału. Nadal mogłam umrzeć. Zaczęłam kasłać krwią. Nie potrzebnie wstawałam. Nie potrzebnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz