czwartek, 3 kwietnia 2014

Od Akkie

Krew Jeremy'ego była doskonała! Bałam się przez chwilę że nie dam rady się opanować. Przez dłuższy czas kiedy byłam u Gregory'ego.. mogłam pić krwi tyle ile chciałam. Nie musiałam się niczym przejmować. A teraz.. musiałam przystopować. Było trudno ale udało się. Poczułam się dziwnie. Osunęłam się na łózko.. i zasnęłam.

-Akkie.. wreszcie się widzimy.-powiedziała moja mama.
-Gdzie ja jestem? Umarłam?-zapytałam zdezorientowana.
-Nie. Jeszcze nie. -odparła.
-Mamo.. dlaczego nic mi nie powiedziałaś że Peter nie jest moim biologicznym ojcem?-zapytałam.
-Nie chciałam. Bałam się. Ale teraz już wiesz.
-Moim ojcem jest.. Joel. Jak to się stało?
-Byłam młoda i głupia.
-To na pewno. Wiesz że on ma rodzinę?
-Wiem. Cały czas wiedziałam.
-I mimo to mogłaś żyć ze świadomością ze ja jestem jego nieślubną córką?
-Tak. Było ciężko ale dałam radę. Kochałam ciebie i naszą rodzinę.
- A Peter wiedział?
-Tak. Dowiedział się gdy miałaś 6 lat.
-Mamo... kocham was.
Przytuliłam ją.
-My ciebie też. Wszystko się ułoży.
-Ale czy dobrze?
-Tego sama się dowiesz.
-Mamo... brakuje mi was.
-Jesteś do mnie podobna. Ta sama silna wola i temperament.
-Na prawdę?
-Tak.
-Boję się.
-Czego?
-A jak umrę?
-Śmierć nie jest taka zła.
-Mamo...
-Ciii skarbie. Czas się kończy. Zobaczymy się jeszcze. Do zobaczenia....

-Mamo..?-zapytałam budząc się.
Była noc. W pokoju było ciemno jednak mój wzrok mimo iż osłabiony przyzwyczaił się do mroku.
Westchnęłam. Ból się nasilał. Czułam pustkę w sercu. Wiedziałam że nie powinnam wstawać ale wstałam. Odrazu znów się położyłam. Rana strasznie bolała. Postarałam się zasnąć mimo bólu.
Udało mi się.

***

Obudziłam się rano. Wstałam ostrożnie i poszukałam czegoś do okrycia się. Koszula nie nadawała się do niczego. Zobaczyłam na szczęście na krześle ubrania. Na nich była kartka.

"Pomyślałam że będziesz chciała się w coś ubrać. To chyba twój rozmiar. Nie wiem czy są w twoim guście ale powinny wystarczyć jak na razie. Nie przemęczaj się i najlepiej wracaj do łóżka"

Nie wiek kto to zostawił ale ubrałam leginsy i koszulę i wyszłam z pokoju ostrożnie. Musiałam znaleźć łazienkę.
Znalałam. Była wolna. Każdy pewnie jeszcze spał. Rozebrałam się do naga i stojąc przy lustrze zdjęłam brudny we krwi bandaż. Rana była okropna. Duża, czerwona i napuchnięta. Sączyła się z niej krew i coś żółtego. Bolała niemiłosiernie.
-Jeśli przeżyjesz będziesz miała Akkie niezłą bliznę.-powiedziałam sama do siebie.
Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. Rana szczypała. Jednak poczułam ulgę gdy chłodna woda spływała po moim ciele. Umyłam suę uważając na ranę. Zaczeło mi się robić słabo. Cała woda w brodziku była czerwona od krwi. Przestraszyłam się i szybko wyszłam spod prysznica. Wytarłam się poczym wyrzuciłam brudne we krwi ręczniki do kosza. Z szafki wyjęłam szysty bandaż i opatrzyłam sobie ranę. Ubrałam bieliznę. Już po chwili bandaż zabarwił się na czerwono. Bolało strasznie. Było mi słabo i nie dobrze. Ubrałam ubrania i wyszłam. Poszłam powoli i ostrożnie do pokoju. Jednak po drodze coś kazało mi zajrzyć do pewnego pomieszczenia. Uchyliłam drzwi. Byłam zaskoczona kiedy zobaczyłam tam podpiętego do kroplówek Christiana!!! Podeszłam powoli do niego.
-Wybacz mi. Tyle zła uczyniłam. Jeśli przeżyję zmienię się obiecuję.
Wiedziałam że był nie przytomny i mnie nie uslyszy. Po kilkunastu minutach siedzenia przy jego łóżku moje obrażenia zmusiły mnie do powrotu do swojego pokoju. Położyłam się ostrożnie na łóżku. Czułam się jeszcze gorzej. Kiedy to się skończy? Czułam znowu ten cholerny głód. Miałam ochotę coś rozwalić ze złości i przez to że byłam bez silna. Chciałam zemścić się na tych co skrzywdzili Christiana i innych dobrych "ludzi". Chciałam odwdzięczyć się wszystkim za swoje grzechy. Jednak na razie ledwo co żyłam. Jakaś dziwna siła utrzymywała mnie przy życiu. Nie wiem co to było.
Zamknęłam oczy. Chciałam żyć... ale byłam za słaba. Werbena która była w moim organizmie... zabijała mnie. Jeśli przeżyję... stanie się cud. No ale właśnie... jeśli przeżyję. Jeśli...

(Dobranoc kochane!! Do usłyszenia jutro!!)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz