sobota, 5 kwietnia 2014

Od Akkie




Błąkałam się w mroku. Chciałam się wydostać z tej pustki!!! Błagałam o to. Jednak nic się nie zmieniało. Z mroku atakowały mnie różne stwory. Przybierały postacie moich bliskich. Teraz było najgorzej.
-Okłamywałaś mnie. Traktowałem cię jak siostrę a ty wbiłaś mi nóż w plecy. Stałaś się wampirem.
-Odejdź!
-Tyle ludzi skrzywdziłaś. Rodzice przez ciebie zginęli. Elanor i Peter. To wszystko twoja wina.
-Nie!!
-Tak. Nie zaprzeczaj prawdzie. Ty imprezowałaś kiedy zginęli!
-Proszę przestań...
-Tylko się pojawiłaś i zginęli rodzice Ivy i Jeremy'ego.
-To nie moja wina!
-Twoja. Gdybyś umarła w szpitalu było by lepiej. Modliłem się o twoją śmierć. Nawet wtedy mnie zawiodłaś.
-Nie moja wina!
-Twoja. Wszystko jest twoją winą.
Potwór miał postać Christiana. Popychał mnie i wypominał mi wszystko. Miałam dość. Chciałam by to się skończyło. Widziałam ciała swoich bliskich. Ivy, Christiana, rodziców, Joela, Jememy'ego... wszystkich. Każde z nich powtarzało "to twoja wina". Zaczęłam uciekać ale przed nimi nie mogłam uciec. Byli wszędzie. Czarne kruki atakowały mnie z góry. Węże były wszędzie. Potykałam się o ciała obcych mi ludzi. Trupy wyciągały do mnie ręce. Bałam się. Strasznie się bałam. Krzyczałam, prosiłam, płakałam, błagałam i uciekałam. Ziemia osuwała mi się spod nóg. Upadałam i zbliżałam się do trupów. Odpychałam ich trupie ręce które chwytały mnie.
-Zostawcie mnie!-krzyczałam.
-To twoja wina.-szeptały.
Zamknęłam oczy kiedy wciągnęły mnie miedzy siebie. 

Otworzyłam je z powrotem przerażona. gdyby moje serce biło.. chyba by wyleciało mi z klatki piersiowej. Znajdowałam się teraz w pokoju. Odwróciłam się i zobaczyłam swoje ciało. Nikogo przy nim nie było. 
-Akkie coś ty narobiła. -powiedziałam.
Zobaczyłam.. tego stwora. Teraz przybrał nieokreśloną postać. Tak jakby był zrobiony z mroku. Stał za kanapą i wpatrywał się w moje ciało. Nachylił się a z mojego ciała "popłynęła" jakaś biała.. mgła? On ją wsysał?! Zaczęłam krzyczeć i biec do niego. Chciałam by przestał. on mnie zabijał!
-Przestań! Zostaw mnie w spokoju!-krzyczałam.
-Nie licz na to.-usłyszałam głos w swojej głowie.
Przeszły mnie ciarki. Kiedy zderzyłam się z tą postacią.. znów byłam w tym mrocznym pomieszczeniu. Zaczęłam biec przed siebie. było to bez sensu ale nie zważałam na to..  Chciałam wrócić.. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz