sobota, 5 kwietnia 2014

Od Johanny







   Zaczynałam mieć coraz więcej problemów z wampirami. Coraz więcej się w moim życiu działo, ale starałam się ogarniać wszystko. Właśnie wracałam do domu, nie byłam pewna co do tego, czy dobrze robię, bo cały czas mogło tam być pełno wampirów, albo przynajmniej Eddie. Imienia chłopca nie znałam, ale jego nie musiałam się chyba obawiać. Byłam pewna, że nic mi nie zrobi. No, chyba. O ile myślę dobrze, bo nie wiem czy naprawdę mam rację. Ale byłam w pewien sposób opanowana, bo miałam dość myślenia nad sobą w parku.
   Weszłam ostrożnie do domu, rozglądając się po domu. Zajrzałam za drzwi wejściowe, kiedy je otworzyłam, ale było puściutko. Nie słyszałam kroków, więc chyba było pusto. Weszłam do środka już spokojna, ale byłam czujna gdzieś tam w środku. Odwróciłam się w stronę drzwi. Było cicho, bardzo. Nie lubiłam ciszy, nienawidziłam, drażniła mnie.
   Nagle coś na mnie skoczyło od tyłu. Przeraziłam się nie na żarty, to coś, a raczej ktoś, poleciał razem ze mną na ziemię. Otworzyłam oczy, a to był ten chłopiec z czerwonymi oczyma. Miał kamienną minę, tak jak ja. Zastanawiałam się przez kilka sekund, czy powinnam coś powiedzieć, ale cały czas moje usta się zamykały i otwierały. Nie mogłam zebrać myśli, a ciało zaczęło mi cierpnąć.
-Cześć... -Zaczęłam podejrzliwie.
-Nie powinnaś tu być. -Wstał i patrzył na mnie.
Wstałam ze śliskiej podłogi i popatrzyłam na niego.
-Dlaczego...?
-Bo mój brat chce cię zabić. -Odpowiedział obojętnie i  wpatrywał się we mnie.
-Nie miałeś do niego... dzwonić?-Spytałam ostrożnie.
   Chłopiec miał dalej tą samą minę.Czerwone oczy rzucały się jak nie wiadomo co. Cały czas w myślach podziwiałam je, były naprawdę piękne. Żywe, czerwone oczy małego, białego jak śnieg chłopca z czarną wręcz bujną fryzurą. Miał duże oczy, ale był spokojny. Stał nieruchomo i jakby czekał na dalsze pytania, bo tamto chciał zignorować.
-Nie chcę byś umarła.
-Dlaczego?
-Bo nie umrzesz od razu. -Dalej słyszałam obojętny ton.
Jego oczy powędrowały na moją twarz i tam się zatrzymały. Ja tak samo jak on, nie ruszałam się ani na krok. Bałam się nawet oddychać.
-Nie chcesz mnie zabić? Nie dostaniesz za to od brata?
-Nie. Skłamię, jestem w tym dobry.
-Ile masz lat...?
-Siedem.
Wyglądał na dwanaście, ale gdy bliżej się przyjrzałam, naprawdę wyglądał na te siedem lat.
-A...Aha.. To co mam zrobić?
-Nie wiem Johanna. Na razie cię chronię przed bratem.
-Dlaczego to robisz?
-Bo wiem, że to tylko jego zachcianka, a nie chcę, byś ginęła bez przyczyny. Wiem wszystko o nim, wiem że ty nic nie zrobiłaś. Dlatego cię chronię od niego na jakiś czas.
-Dziękuję... -Zdziwił mnie.
-Uciekaj stąd. Nie możesz tu być. -Ruszył się nagle i zniknął.
Wrócił z mojego pokoju podając mi torbę na rzeczy.
-Nie mogę...
-Nie możesz. Zabije cię, a wtedy moje starania pójdą na nic. Jestem dobrym wampirem, nie jestem krwiożercą. Mam czerwone oczy... w sumie nie wiem, ale żywię się zwierzyną, udając że piję z ludzi, mówiąc to bratu. Ratuję ludziom życie, tylko tym, których mój brat chce zabić. Ciebie nie lubie, ale mogę polubić.
Miał delikatny, dziecięcy głos. Typowy dla małego chłopca. Zszokowana faktami... zaniemówiłam. Mały podniósł jedną brew i westchnął.
-Tak, wiem, to za dużo wiedzy. Wiem że już dużo się w twoim życiu stało...
-Skąd..?
-Umiem czytać w...
-Myślach...
-Nie. W sercu. Kogo kochałaś, kogo kochasz, kogo straciłaś i cierpisz, kogo się boisz... To tak działa. Można czytać w sercu i w myślach, ale ja czytam w sercu.
-Nie jesteś normalnym wampirem... Jesteś niezwykły.-Stwierdziłam zdziwiona postawą chłopca.
-Jestem jedynym wampirem który tak się zachowuje. Jedyny taki kiedyś musiał się pojawić. Dlatego Eddie nie chce mnie skrzywdzić i mnie chroni nawet kiedy coś zbroję.
-Chodź ze mną.
-Zostanę tutaj. Odwiedzę cię, kiedy będę mógł. Na razie nie.-Odpowiedział znów obojętnie. -Więc spakuj się i nie wracaj tu do póki Eddiemu się nie znudzi szukanie cię.
-Kiedy?
-Tydzień napewno. Wtedy zniknie.
-Ty też?
-Nie wiem. Nie chodzę z nim, chodzę samotnie. Odejdź teraz, bo zaraz może się zjawić Edd.
Popchnął mnie lekko na przód. Odłożyłam pustą torbę i wyszłam z domu bez rzeczy. Nie odejdę z tego domu, wampir niech się odwali ode mnie. Wrócę tam, żeby mnie zabił, będę miala spokój. Dziś wieczorem tam wrócę. Nie będę uciekała przez kimś... kto żeruje na moim strachu. I tak to się nie zmieni, o ile nie pójdę tam, i nie dam się zakatować na śmierć,..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz