wtorek, 8 kwietnia 2014

Od Akkie

Pocałunek był dziwny.. ale to co potem się wydarzyło było jeszcze dziwniejsze! Co się działo z moim przyrodnim bratem?!
Nie było jak go odszukać bo był za szybko. Wróciłam z Christianem do domu. Tam Christian poszedł do ich ciotki- czarownicy.. a ja poszłam do swojego pokoju. Tam z okna miałam idealny widok na wszystko co siedziało przed domem. Wytężyłam zmysły i czekałam na Jeremy'ego.
Po kilku godzinach wyczułam go. Szybko wyszłam z domu i w miarę możliwości pobiegłam do niego. Był sam. Nie widział mnie. "Zaczaiłam" się od tyłu.. nagle powalił mnie z zaskoczenia na ziemię. Upadając nabiłam sobie rękę na jakiś ostry kij.
-To ja kretynie!-wykrzyczałam.
Jednak nie puszczał mnie. Zaczął mnie dusić uniemożliwiając krzyki.
Wierzgałam i starałam się uwolnić jednak ja nadal nie doszłam całkowicie do siebie.. a on był silniejszy. Jako nowo-narodzona... potrzebowałam kurde jeszcze tlenu! Ręka strasznie mnie bolała. Gałąź uniemożliwiała zagojenie się rany.
Poczułam ze zaraz zemdleję. On nie przestawał. Błagałam go w myślach by się opamiętał.
Nagle ktoś go odepchnął. Ja miałam ciemno przed oczami.. zaczęłam kasłać i nabierać łapczywie powietrza.
Kiedy doszłam do siebie zobaczyłam że Jeremy leży sparaliżowany.. jakimś dziwnym sposobem na ziemi a nad nim stoi ich ciotka Kate. Christian już biegł do mnie. Spojrzał na moją rękę. Przypomniałam sobie o gałęzi. Wyjęłam ją z jękiem.
-Akkie nic ci nie jest?-zapytał pomagając mi wstać.
-Nie..
-Co ty sobie wyobrażałaś?! Idąc sama do niego?!
Wiedziałam że go wystraszyłam.
-Nie wiem.. chciałam.. z nim porozmawiać.
Gardło całe mnie bolało.. Będę miała siniaki.
-Porozmawiać? Z nim dzieje się coś dziwnego..
-Ciemnieje.-usłyszeliśmy głos ich ciotki.
Christian był przerażony.. a ja nie wiedziałam o co chodzi.
-Co?-zapytałam.
-Przechodzi na zła stronę. -wyjaśniła.
Nie potrzebowałam dalszych wyjaśnień.
Przenieśli go do domu i zamknęli w pomieszczeniu by nie uciekł.
-Co z nim bedzie?-zapytałam.
-Nie wiem..-odparł Christian.
Brzuch cały mnie bolał. Gdy zobaczyłam minę Christiana domyśliłam się ze coś jest nie tak.
-Krwawisz.-powiedział.
W miejscu gdzie miałam ranę na brzuchu.. zobaczyłam krew.
-Super! Rozerwałam szwy! Doskonale!
-Ciotka musi cie obejrzeć. A jak ręka?-zapytał z troską.
Spojrzałam się na rękę.
-Zagoi się. Jestem wampirem. To nic takiego.. nie było tam werbeny. To był przypadek.
-Yhm.. obiecaj mi ze nigdy już więcej się tak nie narazisz.



Spojrzałam się na niego. Czułam się jakoś dziwnie.
-Wiesz ze nie mogę ci tego obiecać.-powiedziałam.
-Postaraj się. Dla mnie.
-Postaram się ale nie obiecuję.
Christian spojrzał się na mnie. Był mi bliski. Nie chciałam go stracić.. ani zranić w żaden sposób.
Jęknęłam. rana zabolała.
-Idę po ciotkę. Musi koniecznie to obejrzeć.
-Przestań.. ma większe problemy.
-Nie drażnij mnie.-powiedział i wyszedł.
Zostałam sama w swoim pokoju.. Zdjęłam bluzkę i bandaż. rana.. wyglądała lepiej ale dzisiejszym wysiłkiem nie polepszyłam jej stanu. Szwy wyglądały paskudnie.. i ona sama też.
-No i się doigrałaś.-powiedziałam sama do siebie.
Kretynka ze mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz