środa, 9 kwietnia 2014

Od Johanny




   Czułam tylko zimno. Lodowate zimno, miałam zwidy, albo to były sny, nie miałam o niczym pojęcia... Chciałam już nie cierpieć, ale cierpiałam mimo wszystko. Zaczęłam myśleć o Jeremym, mimo tego, że go nienawidziłam. A może właśnie... to dobrze? Może właśnie go lubiłam... Brakowało mi go w pewnym sensie. Chciałam się do niego przytulić, raz, nie przejmować się jego reakcją na to. Teraz zrozumiałam, że tak naprawdę mi go bardzo brakuje. Mogę go już nie zobaczyć, chciałabym wiedzieć o tym co się z nim dzieje, co robi.. Nie, nie zakochałam się, albo po prostu nawet to uczucie do mnie nie dociera poprzez wielki ból. Nie mogłam się obudzić, a raczej nie chciałam, bo znów powróci cierpienie. Kiedy o nim myślałam, w jakimś stopniu ból znikał. Nie odzywanie się przez kilka dni mnie dobijało, chciałam się komuś wygadać, wykrzyczeć, ale krzyczeć mogłam tylko z bólu, i dlatego że inaczej po prostu nie mogłam.
   Brakowało mi smaku truskawek w ustach, zimnej, lodowatej lemoniady... Ciepłego uścisku kogoś bliskiego. Omijając fakt, że byłam czasem wredna, byłam tam w środku miła i delikatna, to tylko skorupa która czasem myli. No ale co ja mam poradzić...? Teraz, jestem znów sama. Pasowało mi to rzadkie towarzystwo wkurzającego Jeremiego... Kuzyna Jaspera, jego przyjaciela Nathana... Jestem w ciemnej dupie za przeproszeniem. Ból nie ustawał, może będę dalej myślała o Jeremym, jeśli to choć na trochę ukoi mój ból z różnych miejsc na rękach, nogach i brzuchu.
   Choć rzadko się widywaliśmy, polubiłam go, nawet trochę bardzo, mimo tego że nie okazuję tych uczuć. Przecież ja go prawie nie znam, po co w ogóle... Dlaczego jak o nim myślę, ból łagodzi moje cierpienie? Nie miałam o niczym pojęcia, nie rozumiałam rzeczy związanych z tymi aniołami, wampirami... Dlaczego moje rany się goją, jakie mam znowu moce, i ile tego jeszcze jest!? Czego ja jeszcze nie wiem?! Nie chcę nic wiedzieć, nie chcę... Chcę żyć w miarę normalnie, ignorować wszystko, marzę o normalnym życiu choć na pięć minut, odsunięcia od siebie te wszystkie okropne fakty które zmieniły moje życie... Ja nie chcę nic wiecej wiedzieć, nic więcej mieć, ja chcę zwykłe życie... Proszę...
   To wszystko było jakieś ostro pokopane! Jak mogłam się wsunąć w takie życie? No proszę was! Anioły?! Tego nie ma, są tylko wymyślone wersje wierzących ludzi, wierzących w Boga! Nie to, żebym była nie wierzącą, ale za specjalnie wielce wierzącą nie jestem. Nie należę do takich ludzi. Ale szczerze powiedziawszy, wracając do mnie, i mojego stanu bycia, nie miałam pojęcia gdzie ja właściwie jestem. Nic nie czułam, gdzie ja leżę, tylko widziałam ciemność, to mi się znów śniło. Wielka cicha samotnia. Ciemna, przerażająca ciemność. Wiedziałam, byłam wręcz pewna, że jeśli z tego przerobi się jakiś koszmar, na pewno będę miała po tym jeszcze większe, i będę się budziła z krzykiem w nocy... Jedyne co mi zostało, to myślenie o tym, jak ja przeżyję... czy będę musiała się ze wszystkim pożegnać... Miałam ochotę płakać, krzyczeć... Prosiłam o ratunek, nikt mnie niestety nie słyszał...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz