wtorek, 1 kwietnia 2014

Od Akkie

Mijały dni a ja czułam się jakby mijały lata. Gregory strasznie nas "katował". Ćwiczyliśmy godzinami. Mieliśmy tylko przerwy na pożywianie się. Nie wychodziliśmy na zewnątrz tylko przynosił nam ofiary. Byłam wykończona. Czułam się jak naćpana. Pożywiałam się i miałam energię którą od razu wyczerpywałam przy ćwiczeniach.
Nie widywałam prawie Ivy. Nasz Pan korzystał z tego że wampiry nie musiały spać. Jednak.. było tu kilka nowo-narodzonych.. tak jak ja. my potrzebowaliśmy odpoczynku. Dlatego na parę godzin chodziliśmy spać. Właśnie wtedy widziałam Ivy. Ale już spała. Było mi smutno. Jednak musiałam tak żyć. Treningi, pożywianie się, treningi, spanie i tak od nowa.
Woja się zbliżała. Musieliśmy ulepszyć umiejętności. Choć nie wiedziałam czy dało się coś ulepszać.
Dziś zobaczyłam grupkę pisklaków. Były to najnowsze łupy Gregory'ego. Poznawałam ich. To byli ci sami nastolatkowie których widziałam w holu.
Oni nie szli na wojnę. Mieli zostać tu i w razie czego iść na pierwszy ogień. W głębi duszy nie chciałam dopuścić do ich śmierci.
-Wyjeżdżamy dziś o 23!-usłyszeliśmy głos przywódcy.
Wampiry wyszły z sali i poszły się szykować. Do wyjazdu zostały dwie godziny.
Kiedy dobiła 23 wszyscy zeszli na parking i wsiadali do czarnych samochodów terenowych. Odprowadziłam ich wzrokiem kiedy wyjechali podziemnym parkingiem.
Wampiry które zostały zabezpieczyły każde wejście. Monitoring był jeszcze bardziej sprawdzany. Poszłam do Ivy. byłam gotowa do walki. Miałam czarne buty idealne do biegania, czarne nie obcisłe rurki, czarną bluzkę i dodatkowo czarną kurtkę. Przy pasku miałam pistolet i dwa sztylety. W uchwycie przy kostce miałam kolejny sztylet. Kiedy Ivy mnie zobaczyła zlękła się.
-Nie bój się mała. -powiedziałam podchodząc do niej.
-Co się dzieje? Nikt mi nie chce powiedzieć!
-Wojna.-odparłam.
Mała zadrżała i usiadła na łóżku.
-Przeze mnie?!-łamał jej się glos.
-Nie. To wojna między odwietrznymi wrogami. Ty nic nie zmieniasz.
-Dlaczego oni nie mogą żyć tak jak ty i ja? Przyjaźnić się?
-To nie takie łatwe.
-Ale ja i ty jesteśmy przykładem tego że się jednak da!!
Poczułam bój. Pewne wspomnienie mnie napadło. Straciłam kogoś bliskiego... To uczucie mnie nie opuszczało. Kogoś za kim moje pół martwe serce tęskniło. Ktoś ten żył? Tak. Tylko kto to był?! Slowa Ivy wzbudziły we mnie mieszane uczucia.
-Idź spać.-powiedziałam.
-Położysz się ze mną?-zapytała.
-Dobrze.
Zrobiłam to. Miękka pościel sprawiała że broń mnie nie upijała. Nie mogłam jej odłożyć. W karzdej chwili ktoś mógl nas zaatakować. W kryjówce zostało tylko 30 wampirów i w tym ja. Gdyby zaatakowała nas większa grópka nie dali byśmy szans wygrać. Bałam się. Nie o siebie tylko o Ivy. Kto kolwiek przyjdzie po nią spotka się ze mną. Nie będę miała litości. Nie gdy chodzi o nią. Działałam tak z własnej woli ale takze z tej narzuconej przez Pana. Chronić Ivy.. to jedyne chodziło mi po glowie. Miałam nadzieje że nie będę musiała walczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz