wtorek, 1 kwietnia 2014

Od Johanny





   Zapukałam do drzwi. Nie czekałam zbyt długo, Harry otworzył drzwi, i kiedy mnie zobaczył, byś niemal zdziwiony, nie widzieliśmy się dość długo...
-Cześć John.
-Cześć stary. -Uśmiechnęłam się a on nagle mnie przytulił.
Odsunął się gwałtownie i zrobił miejsce w drzwiach.
-Wejdź. Co Cię tu sprowadza o... dziewiętnastej?
-Ehm... Wiesz... mam prośbę.
-Wal. -Usiadł na kanapie a ja naprzeciwko niego w białym zamszowym fotelu.
-Mogłabym zostać? Ale tylko na jedną noc...
-E... Tak tylko...
-Coś się stało Harry?
-Nie uwie...
-Uwierz mi, to co się działo ostatnio w moim życiu... nic mnie już w każdym razie nie zdziwi.
Westchnął.
Chwilę milczał, a po kilku minutach odezwał się i odpowiedział powoli.
-Jestem... Ja... Jestem wam...wampirem.
Znieruchomiałam. Teraz on...? Teraz musiałam jego stracić!?
-Od... od kiedy?
-Od dwóch tygodni. Dlatego mnie nie widywałaś... Musiałem zacząć nad sobą panować... W towarzystkiw człowieka, rozumiesz mnie, nie chcę ci zrobić krzywdy.
-Harry... Próbowałeś wytrzymać dzień z człowiekiem w jednym pomieszczeniu?
-Tak. Ciężko, ale jakoś idzie.
-Polowałeś...?
-Tak. Ale muszę raz na miesiąc spożyć krew człowieka. Nie chcę nikogo zabijać.
-Ale musisz...
-Daję radę.
-Chcesz moją...?
-Nie zrobię ci tego.
-Wytrzymasz.
-Mogę cie zabić.
-Dasz rade.
-Nie mogę. -Stanął na swoim.
Próbowałam go przekonać. Podniosłam rękę i wyłożyłam nadgarstek.
-Bo się rozmyślę... chlej.
-Ostatni raz...
Kiwnęłam głową.
Dwie sekundy ssania mojej krwi, i zaczął ze sobą walczyć. Im więcej pił krwi, tym ja stawałam się słabsza, mdliło mnie... Sprawiało mi to także ból.
-Harry... już do...dość...
   Opanował się. Z nadgarstka leciała mi krew, Harry zaczął mnie przepraszać. Dopiero teraz zauważyłam, że rozmawialiśmy przez kilka godzin. Kilkanaście. Była dziesiąta więc wyszłam na dwór. Mój nadgarstek schowałam w kieszeni bluzy i po turecku usiadłam na ławce w parku. Wyjęłam lewą rękę gdzie był ślad ugryzienia wampira. No świetnie... Założę na to byle co, bandaż i po sprawie. Żadnych pytań. Spuściłam głowę. Kiedy dotykałam miejsca ugryzienia, szczypało i bolało. Wyssał trochę krwi, ale nie byłam przymulona. Było dobrze... Chyba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz