wtorek, 1 kwietnia 2014

Od Johanny






-Piękna jesteś...
-Nathan, daruj sobie.
-Tamtemu jakoś się udało...
-Tamtemu się udało, bo byłam schlana...
-Może teraz też się uda? Trzeba spróbować... ale byłaś pijana, i dałaś mi kosza śliczna.
-Spadaj.-Zaśmiałam się.
-Jestem pewnie od niego lepszy.
-Nic nie pamiętam z tej nocy. A nie chciałabym się przekonać o... tobie...
-Ni jedna już...
-No, i widzisz. Mam na to określenie, ale nie chcę być doszczętnie chamska i wredna jaka jestem zazwyczaj.
-Wal śmiało.
-Dziwkarz. Ups, wymsknęło mi się.
-Fajne określenia.
-Wiem co widzę. -Puściłam mu oczko.
-Jesteś niedostępna! Nie zgrywaj takiej bo jeszcze bardziej mnie pociągasz.
-A ty mnie w cale. -Rzuciłam.
-Sam...
-Nie przypominaj mi o nim, dobra łosiu?
-To w końcu kim jestem?
-Wszystko w jednym.
-Sześciopak?
Wybuchnęłam śmiechem i wstałam z kanapy.
-Sorry, ale... to by odstraszyło wszystkie dziewczyny w Maine.
-Czemu masz bandaż na ręku?
Zerknęłam na materiał na mojej ręce, i na Nathana.
-Dlatego że się do mnie przyssałeś jak pijawka i widzisz, ranisz moje małe serduszko.-Zgrywałam małą dziewczynkę.
-Nie lubię się z tobą droczyć.
-A ja nie lubię CIEBIE. Spałeś z jakąś laską. Do niej leć... Dała ci kosza?
-Nie. Cały czas w głowie mam ciebie.
-Trochę ten podryw ci się nie udaje... No cóż.
Wyszłam z salonu i rozłożyłam się na łóżku. Działał mi na nerwy...
   A co do Jeremy'ego, starałam się nie myśleć o tamtej nocy. Szczególnie, że mało pamiętałam, za co dziękuję Bogu... Przecież nie znam osoby bardziej mnie wkurzającej niż ten typek. ''Pan najprzystojnieszy na świecie'' ! Za takiego się uważa? Gdybym nie była schlana, nigdy bym nawet go nie tknęła! Chciało mi się śmiać... To było tak bez sensu, głupie... Beznadziejna sytuacja. Zabawna aż!
   Leżałam na łóżku słuchając muzyki i gapiąc się w sufit. Byłam sama w domu. I tak zostanie przez dwa tygodnie? Nathan robi imprezę u siebie, impreza przeniesiona, ja mam spokój. Jadłam truskawki z bitą śmietaną myśląc o dziwnych rzeczach... Mój przyjaciel jest wampirem... kto jeszcze mnie doprowadzi do szoku?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz