Wieczorem wzięłam kolejny z rzędu prysznic i położyłam się spać lecz poczucie winny nie dawało mi zasnąć przed kilka godzin. Zasnęłam dopiero praktycznie nad ranem.
***
Jutro wraca ojciec. Musiałam sie ogarnąć. Obudziłam sie dopiero popołudniu.
Wyglądałam strasznie. Umyłam się i wysłużyłam włosy. Umalowałam się i starałam się wyglądać normalnie. Tak jakby nic sienie stało.
Jednak nie za bardzo mi sie to udawało. Cienie pod oczami były dowodami nieprzespanej nocy a pod czerwienione oczy świadczyły o przepłakanych godzinach. Nie miałam odwagi wyjść z pokoju. Mogłam przecież natknąć się na brata... a wtedy... nie wiem czy dałabym radę wyglądać normalnie. Pewnie zaraz zaczęłabym płakać i poczucie winy nie dało by mi normalnie funkcjonować. To ja za dużo wypiłam, to ja przekonałam Christiana by wypił ze mną.. a potem to ja dałam nam zielone. To ja byłam temu wszystkiemu winna. Nie Christian tylko ja.
Do głowy zaczęły napływać mi obrazy z tamtej nocy.
Czułam sie wtedy wspaniale.. ale poranek to wszystko zepsuł! Chciałam byśmy z Christianem nie byli spokrewnieni! Było by wspaniale. Ja i on... Szybko skarciłam się za takie myśli. Ulicha my byliśmy rodzeństwem! I nic tego nie zmieni.
Nie dałam rady wyjść. Bałam się. UsiUsiadłam na dużym parapecie obłożonym poduszkami. Ten pokój nadal wydawał się obcy. Nic chyba tego nie zmieni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz