piątek, 2 maja 2014

Od Christiana

 Nie wiem ile czasu siedziałem nieruchomo na łóżku patrząc w palce nieruchomym wzrokiem. Nie dałem rady wstać i spojrzeć na siebie w lustrze przyczepionym do szafy. Czułem do siebie wstręt i obrzydzenie.
I nieustannie walczyłem z jedną z myślą "pieprzyłem siostrę, pieprzyłem siostrę".  Potwornie bolał mnie łeb i miałem niezłego kaca, ale to było nic w porównaniu z tym okropnym uczuciem. Co się mną wczoraj kierowało? Co to było, do cholery jasnej?! To nie była wina Akkie. Ja byłem tym rozsądniejszym i starszym. Powinienem to zdusić w zarodku. I ta masakryczna myśl, że podniecała mnie własna siostra...
  Nagle drgnąłem, bo zadzwonił telefon. Powoli przekręciłem głowę. Leniwie zsunąłem się z łóżka i jak mechanizm zanurkowałem pod łóżko. Jęknąłem, gdy zobaczyłem całe opakowanie gumek. Złapałem się za głowę i wolną ręką sięgnąłem w głąb.
   Okazało się, że dzwonił ojciec. Jęknąłem głośniej. Jak ja miałem z nim normalnie gadać? Co mu powiedzieć? "Tato, spałem z twoją córką, a moją siostrą i cholernie mi się to podobało - wtedy".
- Halo? - lekko zadrżał mi głos, ale starałem się to stłumić.   
- Chris? - odetchnął z ulgą po czym dodał. - Co wy z Akkie jacyś tacy smutni jesteście, co synu?
Znieruchomiałem oczy i zacisnąłem oczy. Zawsze zakładałem maskę... Byłem maską... Dlaczego teraz tak łatwo okazywałem emocje?
- Przyjaciółka moja... i siostry miała poważny wypadek - skłamałem bez mrugnięcia okiem normalnym tonem, celowo omijając jej imię, bo wiedziałem, że gdy tylko je wypowiem, najdą mnie sceny z tej nocy, kiedy szeptałem jej imię.
- Yhm... Współczuje - powiedział ojciec.
- Dziękuje.. - mruknąłem, po czym zapytałem już żywszym, naciąganie wesołym tonem.
- Wracasz za parę dni, tak?
- Zgadza się. Tęsknie za wami.
- My za tobą też - odpowiedziałem machinalnie, a ojciec się roześmiał.
- To samo powiedziała Akkie...
 Drgnąłem. Od razu przypomniał mi się smak jej gorących ust... Natychmiast stłumiłem zły galopujące myśli.
- Christian? Jesteś?
- Yhm.
- Posłuchaj synu. Jako, że jesteś starszy i odpowiedzialniejszy, przygotujecie dom na przyjazd gości.
- Gości? - nie zrozumiałem marszcząc brwi.
- Nie wiem kiedy przyjadą, ale będzie to moja stara znajoma Suzanna z dwójką dzieci w waszym wieku - Damienem i Erin.  Ufam, że się zaprzyjaźnicie.
Wychwyciłem jakąś dziwną nutę w słowie "zaprzyjaźnicie". Od razu się skapnąłem, że ojciec chce nas... zeswatać. Jakieś dziwne, duszące uczucie coraz bardziej narastało mi w głowie.
- Tato muszę kończyć. Idziemy z siostrą trochę pospacerować - kolejny raz kłamstwo. Co się ze mną działo? Najpierw niby porządny chłopak, który wie, że już uprawiał kiedyś seks przed wypadkiem, ale zamierza to dopiero powtórzyć "po ślubie" albo chociaż z naprawdę wyjątkową kobietą. Starszy i opiekuńczy brat, nie idealny, ani też nie okropny uczeń, po prostu dobry.  Chłopak który zawsze mówi prawdę, nie kłamie, nie pije, nie pali, nie ćpa... I jedna noc wywróciła jego idealne życie  do góry nogami.
  Lecz miałem nieodparte wrażenie, że... Takie życie właśnie mi się podoba. Co więcej jeśli już musiałem wspominać zdarzenie tej nocy...  Miałem dziwną myśl, że Akkie nie jest ze mną spokrewniona.
  Jęknąłem głośno i zakryłem twarz rękami.  Telefon wypadł mi z ręki. Gdyby Akkie nie była moją siostrą... Wtedy na pewno...
- Synu? - dotarł mnie cichy, stłumiony głos rozwiewając moje rozmyślania.
Czym prędzej się ogarnąłem i podniosłem telefon.
- Wybacz tato... Trochę boli mnie...  brzuch... - do trzech razy sztuka - pomyślałem.
- Yhm no dobrze.
- My już... Idziemy.
- Z bolącym brzuchem.
- Wezmę coś - dodałem niecierpliwym głosem.
- Dobrze... Trzymaj się synu.
- Pa tato.
Odetchnąłem z ulgą gdy ojciec się rozłączył. Odstawiłem telefon i postanowiłem ogarnąć trochę pokój. Zebrałem czym prędzej pościel, jako dowód zbrodni.Przeszedłem szybko przez korytarz i wrzuciłem pościel do prania. Następnie wróciłem. Westchnąłem. Zapomniałem o prześcieradle. Dobrze,  że... Akkie nie była dziewicą. Jakbym wytłumaczył Dorothei, naszej gosposi ślady krwi? No właśnie, Akkie nie była dziewicą. Nasunęła się od razu myśl  z kim, gdzie, jak. Wściekły drgnąłem po chwili i uderzyłem w szafkę.
 Moja frustracja spowodowana nadmiernym myśleniem o sprawach osobistych mojej siostry szybko uległa zaskoczeniu, a nawet przerażeniu.
 Patrzyłem to na swoją ręke to na szafkę. Jak to się stało, że zrobiłem takie... duże wgłębienie, nie raniąc sobie dłoni?
 Jęknąłem i usiadłem na łóżku. To zaczynało mnie przerastać. Oparłem brodę na łokciach. Teraz trzeba było przetrwać ten dzień. A potem kolejne... Małymi kroczkami.
































    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz