czwartek, 1 maja 2014

Od Johanny

   Czułam się nadal okropnie, miałam ochotę zasnąć i się nie obudzić do póki ból mnie nie opuści, ale nawet nie mogłam zasnąć. Zmęczona z bólami zdychałam na kanapie. Nie chciałam stąd ruszać gdzieś indziej,bo wtedy gorzej się czułam. Wiedziałam, że tylko Kate może zapobiec tym atakom ze strony zaklęcia od nieznajomej osoby która czaruje gdzieś poza zasięgiem, i robi co chce. Tylko pozostaje pytanie - Gdzie jest do cholery Kate?
   Mogłam zaryzykować swoje zdrowie, bo kiedy próbowałabym ją odnaleźć i powiedzieć jej telepatycznie, że mam małe kłopoty, i jej potrzebuję, to wtedy mój stan byłby jeszcze gorszy niż teraz, bo faktem jest, że jeśli to zrobię, to osłabię swoje moce i siebie tym bardziej. Czarownice żyją tylko z czarów, bez nich nie byłoby czarownic. Jedna drugiej nie może kilku rzeczy zrobić. Wymazać pamięci, zabrać kogoś, kogo rzeczywiście druga czarownica kocha, bo wtedy atakująca wyczerpie swoje wszystkie moce na zawsze nieodwracalnie. Mogę zaryzykować, bo co mi szkodzi?
   Jeremy latał wokół mnie jak poparzony nie odrywając się ode mnie. Fajnie, że się o mnie troszczy, ale nie może cały czas przy mnie przesiadywać. Pozostało mi zawiadomienie Kate o tej sytuacji, bo innej opcji nie widzę.
-Jer, ja mogę... Skontaktować się jakoś z Kate... przez czary...
-A to w twoim stanie... bezpieczne? Nic ci się nie stanie?
-Nie...Co ma się stać?Jestem czarownicą, to normalny czar... -Wykręciłam się.
-Dobra...
   Skupiłam się, i w myślach wypowiedziałam czar. Nie było ono trudne,ale czułam jak coś, a raczej ktoś,próbuje mnie odciągnąć, bym nie mogła zrealizować moich zamiarów. Nie obchodziło mnie to, już weszłam w ''trans''. Wiedziałam, że połączyłam się już z Kate, bo słyszałam jej spokojny oddech.
-Kate... Tu Johanna... 
-Co się dzieje?-Odpowiedziała mi tak samo. Telepatycznie. 
-Mam problem... gdzie jesteś?
-Nie ważne. Gdzie jesteś, zaraz będę. 
-W moim domu... W Maine... 
-Chyba wiem, co się stało.
-Skąd?
-Bo słyszę twoje myśli. 
   No tak, jeśli się z kimś połączę, to chcę powiedzieć to drugiej osobie. Ona to słyszy, ponieważ chcę by wiedziała o tym co mnie męczy w duszy. Była jak zwykle opanowana.
-A jak tam z Roxaną?
-Nie przypominaj mi... Wracaj, ja nie chcę mieć dłużej z nią do czynienia.Straszne babsko... 
-Wiedziałam, że będzie tak jeśli chodzi o ciebie. A co z Jeremym?
-Jego cierpliwość do niej jest godna podziwu. 
Zaśmiała się.
-Dobra, będę za kilka minut. 
   Rozłączyła się. Mówiąc będę za kilka minut miała na myśli zaklęcie, które sprowadzi ją tutaj. Ja czułam jak opuszczam jej głowę, a ona zaczęła panikować słysząc że się ''odłączam''. Wiedziała, a nawet czuła, że coś jest nie tak i jestem wyczerpana, za długo to trwało, ale i tak starałam się nie pokazywać nic po sobie.
-I co? -Odezwał się Jeremy cały ''na chodzie'' od kilku minut.
-Nie denerwuj się aż tak... nie umrę przecież. Będzie zaraz. -Odpowiedziałam, a on w w duchu się ucieszył. Widziałam to.
Usłyszałam kroki Kate, potem Jeremiego. Przysłuchiwałam się ich rozmowie. Kate była jak zwykle spokojna, próbując rozweselić atmosferę. Mam tego dość. Kate, rób swoje... - Pomyślałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz