niedziela, 4 maja 2014

Od Johanny

 

   Weszliśmy do domu, a tam stała Kate. Robiła coś to w kuchni, to w salonie. Biegała po wszystkich pomieszczeniach, patrzyłam na nią jak na naprawdę dziwaczne zjawisko, bo wyglądała, jakby czegoś szukała, a jednocześnie była wkurzona. Pobiegła na górę i wróciła po kilku minutach kiedy wraz z Jeremym zastanawialiśmy się co ta kobieta wyprawia. Spojrzała na mnie, a potem na Jera. Westchnęła i padła na fotel obok nas, zmierzyliśmy ją z niepokojem wzrokiem. Podniosła wzrok na nas i nagle się uśmiechnęła.Uniosłam jedną brew.
-Kate? Coś nie tak?
-N...Nie! Czemu?
-Bo wyglądałaś, jakby coś się stało... zginęło?
-Nie, coś znalazłam. Nie ważne. Co tam u was?
-E.. W porządku. -Odpowiedział Jeremy niepewnie. Też mu coś nie pasowało w jej zachowaniu.
-No to super! A jak między wami? Wszystko dobrze?
-Tak. Jak najbardziej.-Odpowiedział pewny siebie Jeremy ale dalej głowił się co z Kate.
-Jeremy, nie przejmuj się mną. To... moja stara rzecz.
-Aa..-Kiwnęłam głową.
Jeremiemu zadzwonił telefon.
-Przepraszam na moment...-Wstał i wyszedł na zewnątrz.
Kate nagle spoważniała i nachyliła się do mnie.
-Co ty myślisz?Ukryjesz to przede mną?
-Ale co...?
-Ten cały towar który masz w szafce!
-Kate, to nie jest moje...
-Jera?!
-Nie,nie! On nie... Do mnie przyszło dwójka znajomych, wsadzili mi to i wyszli...
-Mówiąc znajomi, masz na myśli ćpunów?
-Kate, nie... Nie ćpałam od dwóch lat... Prawie trzech, nie chcę do tego wracać.
-Więc po co to trzymasz w szufladzie?
-Nie chcę byś pomyślała o mnie jak o ćpunce, ale uwierz mi, ja naprawdę nie biorę tego gówna. Wzięłam raz, ale to na imprezie u znajomego. Nic więcej.
-Robisz tu i tak imprezę.
-Nie grzeb mi w myślach, dobrze?
-Johanna, nie oszukasz mnie. Jeremy będzie?
-Nie, chyba w pracy, albo... Szczerze, to nie wiem...A co?
-Bo może cię pilnować!
-Pilnować od ćpania?Daj spokój, przyjdą wybiorą wszystko i pójdą.
-Ten wiek szczególnie jest od seksu i narkotyków!
-TEN WIEK? Kate, proszę cię.
   Wszedł Jeremy a Kate wróciła do swojej ''sztucznej'' formy. Wiedziałam, że nic nie powie, albo już Jeremy sam się zorientował, tylko po prostu nie chce mi urządzać awantury... albo mi ufa... Albo naprawdę tego nie widział. Sam wie, że i tak zaproszeni na imprezę przyniosą same narkotyki. Pewnie i tak o tym ze mną porozmawia jak tylko Kate wyjdzie.
-Nie patrz tak na mnie Jeremy.-Odezwała się nagle kiedy ujrzała jego minę badającą zachowanie swojej ciotki.
-Kate, nie musisz jechać do pracy?-Zaczęłam.
Pracowała gdzieś, nawet nam nie powiedziała. Tylko wiemy tyle, że ma robotę,i to ciężką, bo zawsze jest zapracowana, nie ma jej dwa dni, albo nawet kilkanaście... czasem tylko godziny.
-Ach, tak. Idę dzieciaki.-Wyszła łapiąc w dłoń kluczyki.
   Jer skierował wzrok na mnie, i usiadł przy mnie patrząc mi w oczy jakby chciał coś sprawdzić. Czy nie ćpałam? Możliwe, czyli widział cały towar, bądź chce widzieć, że przysięgam mu, że nie będę nic brała. Zawszę dotrzymuję słowa, jeśli chodzi o Jeremiego. Tak po prostu jest, jeśli mu coś obiecam, to jakby czar rzucony na mnie, nie pozwalał mi nic dotknąć.
-Wiem, że będą narkotyki. -Zaczął.-Nie bierz nic.
-Wiem... Nie będę.
   Zauważyłam, że czeka na obietnicę, a więc przyrzekłam mu, że nic takiego nie będzie miało miejsca. A więc gdzieś wychodzi... A już myślałam,że kolejna noc minie nam tak jak prawie każda... Za dużo tego seksu! Ale jak można się oprzeć takiemu...
-Na pewno?
-Tak. -Pocałowałam go namiętnie ale nie miałam zamiaru, znów lecieć z nim do łóżka. Nie, że nie chciałam, wręcz przeciwnie, tylko chociaż jedna noc bez seksu. Muszę kiedyś odpocząć, chociaż nie chcę takiego planu dnia przekreślać choć na kilka godzin.

(Dokończ Jeremy)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz